Kary za brak OC są dotkliwe, ale to nic przy wysokości średniego regresu
Kary za brak ubezpieczenia OC wzrosną od 1 stycznia 2020 roku. Wynikają one z podwyższenia płacy minimalnej, na podstawie której wyznaczane są grzywny. Brak OC to nie tylko groźba wysokiego mandatu, ale i narażenie się na gigantyczne koszty w razie wypadku – niektórzy kierowcy spłacają swój dług od ponad 20 lat!
28.10.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:33
Wystarczy zapomnieć o wykupieniu obowiązkowej polisy OC i już pakujemy się w niezłe kłopoty – jeśli spóźnimy się o miesiąc, kara będzie wynosić (w przypadku samochodu osobowego) 4500 zł. W 2020 roku ta stawka wzrośnie do 5200 zł, czyli dwukrotności płacy minimalnej. To jednak nic wobec kosztów, z jakimi trzeba liczyć się przy się przy ewentualnej kolizji czy wypadku.
Wystarczy chwila nieuwagi, by zapłacić ok. 15,8 tys. zł – tyle bowiem wynosi średnia wartość regresu, czyli pieniędzy, które musimy zwrócić Ubezpieczeniowemu Funduszowi Gwarancyjnemu. Ta organizacja zapłaci za ewentualne szkody, ale później zwróci się do kierowcy bez ubezpieczenia z prośbą o zwrot. I 15,8 tys. zł to naprawdę niska kwota w stosunku do tego, ile muszą zapłacić niektórzy sprawcy.
W 2018 roku (nie ma jeszcze danych za 2019 rok) zwiększyła się liczba najwyższych regresów – blisko 400 osób ma do zwrotu kwoty przekraczające ponad 200 tys. zł. Co więcej, ponad 8 osób musi zwrócić kwoty przekraczające 1,5 mln zł. Rekordzista - pijany kierowca, który potrącił pieszego w 1991 roku, płaci do dziś. Co ciekawe, połowa regresów dotyczy nieubezpieczonych motocykli.
Liczba wypadków spada, ale jak zauważa Sława Cwalińska Weychert, wiceprezes zarządu UFG, "(...) rosną natomiast średnie wartości kwot wypłacanych przez UFG. Przede wszystkim jest to efekt coraz wyższych wypłat świadczeń za szkody osobowe, na co mają wpływ coraz wyższe kwoty zadośćuczynień żądane przez poszkodowanych, a także wzrost wypłat za utracone przez nich zarobki oraz wzrost kosztów opieki nad bezpośrednio poszkodowanymi”.
Na jazdę bez ubezpieczenia OC najczęściej decydują się osoby młode w wieku 21-25 lat, które też są najczęściej sprawcami najcięższych wypadków – aż 20 proc. takich zdarzeń miało miejsce właśnie z winy młodych kierowców. Co ciekawe, prawdopodobieństwo spowodowania wypadku przez nieubezpieczonego użytkownika drogi jest nawet 4 razy większe niż w przypadku osoby posiadającej polisę OC.
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny otrzymuje coraz więcej donosów o osobach, które nie mają polisy OC. W zeszły roku ta wartość wzrosła o 20 proc. do wysokości 4,5 tysiąca zgłoszeń. Kara może wydawać się dotkliwa, a w przyszłych latach, gdy podniesie się płaca minimalna, będzie jeszcze wyższa. To jednak nic w stosunku do ewentualnych kosztów, jakie trzeba będzie opłacić za rehabilitację poszkodowanych w wypadku.