Jedni o nich marzyli, inni je wyszydzali. 7 tanich coupe, które mogą być materiałem na youngtimera
Gdy były nowe, stanowiły obiekt westchnień fanów motoryzacji. Kilka lat później stały się żywą ikoną młodych-gniewnych i wiejskiego tuningu. Dziś znów budzą pozytywne emocje, aspirując już do miana youngtimerów. Które tanie coupe warto wziąć pod uwagę, poszukując przyszłego klasyka z lat 90.?
Analizując współczesną ofertę większości popularnych producentów, trudno uwierzyć, że jeszcze dwie dekady temu w salonach aż roiło się od dynamicznie wystylizowanych, niepraktycznych samochodów, które musiały spełniać tylko dwa zadania - wyglądać jak milion dolarów, a przy tym kosztować zauważalnie mniej niż podobne modele produkowane przez typowo sportowe marki lub niemiecką trójcę premium.
Zobacz także
Lata 90. należały do coupe
Praktycznie każdy producent miał w ofercie przynajmniej jeden model, który - dzięki sportowej linii nadwozia - pozwalał wyróżnić się z tłumu, zapewniając przy tym nierzadko naprawdę niezłe wrażenia z jazdy. "Ostrzejszy" charakter takich modeli po latach okazał się jednak ich przekleństwem.
Wiele z nich, już jako kilku/kilkunastoletnie auta, w pierwszej dekadzie XX wieku stało się synonimem obciachu, wiązanym z młodymi, ale niezbyt zamożnymi kierowcami, którzy lubują się w niewysmakowanym tuningu i łamaniu przepisów na wszelkie możliwe sposoby.
Dziś, gdy subkultura tuningowa funkcjonuje zupełnie inaczej, a młodzi-gniewni przerzucili się na kolejne generacje sportowych modeli (z racji coraz mniejszej podaży niekoniecznie coupe), wyszydzane gwiazdy lat 90. znów powracają do łask, pozwalając niektórym przeżyć drugą młodość. To wciąż niedrogie auta, które jednak powoli stają się youngtimerami i sukcesywnie zyskują na wartości.
Przygotowałem zestawienie 7 coupe z lat 90., które całkiem nieźle rokują na przyszłość w roli stosunkowo taniego w utrzymaniu klasyka, będącego dowodem na to, jak ciekawe i ładne auta produkowały pospolite marki pod koniec XX wieku.
Każdy z tych modeli charakteryzuje się bliskim pokrewieństwem z popularnymi pojazdami. Poza tym mają silniki o nieprzesadnie dużej pojemności czy stopniu skomplikowania oraz przednionapędową płytą podłogową, co - w przeciwieństwie do większości luksusowych i sportowych coupe marek premium - oznacza zazwyczaj znacznie niższe koszty eksploatacji.
Wszystko zależy jednak od tego, czy uda wam się trafić na zadbany egzemplarz. Wybór z każdym rokiem jest coraz mniejszy, ale jeśli dobrze poszukacie, powinniście znaleźć coś dla siebie spośród poniższej siódemki.
Alfa Romeo GTV
GTV to bez wątpienia jeden z najbardziej charakterystycznych modeli włoskiego producenta. Duża maska nachodząca na reflektory, szeroka świetlna listwa z tyłu, klinowate nadwozie i wspaniale wyglądające (ale nieco gorzej wykonane) wnętrze wykończone najczęściej czerwoną lub beżową skórą - nawet dziś przyprawiają o szybsze bicie serca.
Podobnie zresztą jak silniki. Szczególnie gdy mowa o legendarnym V6 Busso z polerowanymi kolektorami, który nie tylko świetnie brzmi, ale i wygląda. Oczywiście pod warunkiem, że poprzedni właściciel o niego dbał. Leciwa Alfa Romeo GTV z pewnością będzie mieć swoje kaprysy, niezależnie od tego, czy wybierzecie 240-konne 3.2 czy 144-konnego 1.8 Twin Spark.
Przez cały okres produkcji (1994-2006) oferowano łącznie 9 silników, ale szukając auta z rynku wtórnego, nie ma co wybrzydzać. Ważniejszy niż wersja jest stan konkretnego egzemplarza oraz jego przeszłość. Najtańsze GTV kupicie już za kilka tysięcy złotych, lecz szukając samochodu na lata, lepiej wybierać spośród tych z pięciocyfrową ceną.
Fiat Coupe
Druga włoszczyzna w tym zestawieniu to małe Ferrari. Mowa oczywiście o Fiacie Coupe, który szczególnie w czerwieni do złudzenia przypomina produkty z Maranello. Przynajmniej wizualnie, gdyż technicznie bazował na podzespołach Alfy Romeo 155 i Lancii Delty. Fiat Coupe, podobnie jak GTV, trafił na rynek w 1994 roku i był produkowany przez 6 kolejnych lat.
W tym czasie doczekał się łącznie 5 różnych silników, z których najsłabszy 1.8 miał 131 KM, a najmocniejszy, 5-cylindrowy 2.0 20v Turbo 220 KM. Wersja ta charkteryzowała się m.in. wydajnym układem hamulcowym Brembo i dyferencjałem Viscodrive o ograniczonym uślizgu, który minimalizował nieco podsterowność tak charakterystyczną dla mocnych przednionapędówek.
Dziś naprawdę trudno o taką wersję. A szkoda, gdyż zapewniała ona niesamowite osiągi - pierwsza setka pojawiała się na liczniku już po 6,5 sekundy. Ile trzeba wyłożyć za nieźle rokującego Fiata Coupe? Podobnie jak w przypadku Alfy Romeo GTV - od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
Honda Prelude
W latach 90. pojawiły się dwie generacje modelu Prelude - IV produkowana w latach 1991-1996 oraz V z lat 1996-2001. Oczywiście z uwagi na problemy z korozją, charakterystyczne dla modeli Hondy z tamtego okresu, znacznie łatwiej o nowszą sztukę, będącą jednocześnie ostatnim przedstawicielem linii sięgającej 1978 roku.
Jeśli znajdziecie nieskorodowany egzemplarz albo taki, który przeszedł już naprawy blacharskie, raczej nie powinniście martwić się o mechanikę. Bliskie pokrewieństwo z Hondą Accord gwarantuje wysoki poziom niezawodności i dostępność części, a wysokoobrotowe silniki zadbają o odpowiedni poziom emocji. Do wyboru są jednostki o pojemności 2 l oraz 2,2 l, generujące - w zależności od wersji - od 133 KM w bazowym wydaniu do 220 KM w wersji Type S, osiągającej setkę w mniej niż 7 sekund.
Ciekawostka - Prelude mogła być wyposażona w system 4 kół skrętnych 4WS, który ułatwiał manewry przy niskich prędkościach i poprawiał stabilność podczas szybkiej jazdy. Ile trzeba wyłożyć, żeby cieszyć się taką Hondą Prelude? Najtańsze egzemplarze kosztują mniej niż 5 tys. zł, ale lepiej omijać je szerokim łukiem. 10-15 tys. powinno jednak w zupełności wystarczyć na naprawdę ładną sztukę.
Mitsubishi Eclipse
Tutaj, podobnie jak w przypadku Hondy, w latach 90. również oferowane były dwie generacje modelu - ciekawsza wizualnie, ostro narysowana jedynka z lat 1989-1994 oraz obła dwójka, która zasłynęła występem w pierwszej części "Szybkich i Wściekłych".
Mitsubishi Eclipse to dość rzadki samochód, przynajmniej na tle wymienionych wcześniej, ale warto się nim zainteresować chociażby z uwagi na wygląd, który świetnie oddaje klimat lat 90. XX wieku. Trzeba jednak mieć na uwadze fakt, że samochód dzielił wiele elementów z amerykańskim Eagle Talon. Niektórzy wielbiciele stuprocentowo japońskich konstrukcji mogą czuć się zawiedzeni takim pokrewieństwem.
Szukając Mitsubishi Eclipse, niezależnie od generacji, warto pamiętać o powypadkowej przeszłości wielu egzemplarzy, które trafiały do nas z rynku USA. Nierzadko po solidnym tuningu, co dla wielu może być zaletą, ale raczej wykluczy takie auto z grona youngtimerów. Kilkanaście tysięcy złotych powinno wystarczyć na auto w niezłym stanie. Pod warunkiem, że takie znajdziecie.
Opel Calibra
W tym zestawieniu nie mogło oczywiście zabraknąć królowej polskiej sceny tuningowej i stałej bywalczyni parkingów pod wiejskimi dyskotekami. Czasy, kiedy do woli można było szydzić z Calibry, jednak już minęły. Po latach trudno wyjść z podziwu, jak piękne nadwozie Niemcy ulepili na płycie podłogowej Vectry A, z którą Calibra dzieliła wiele podzespołów, w tym również żywcem przeniesiony, prosty kokpit.
Całkiem dobre były też silniki - poza zbyt słabym, ale za to prostym bazowym 2.0 115 KM. Klienci mieli też do wyboru wersję 136 oraz 150-konną, jak również topowe 2.0 Turbo 204 KM. Chętni do zastąpienia doładowania wyższą pojemnością wybierali natomiast 2.5 V6 o mocy 170 KM. Mocniejsze silniki zapewniały dobre osiągi, a prosta konstrukcja - nawet po latach - nie generowała dużych kosztów utrzymania.
Dziś podstawowym problemem jest niska podaż przyzwoitych egzemplarzy. Większość dawno zardzewiała, została rozbita, albo zmodyfikowana tak mocno, że nie opłaca się ich przywracać do oryginalnego stanu. Pewnie dlatego ceny ładnych Calibr szybują jak szalone. Kwoty rzędu 20-30 tys. zł za wymuskane sztuki nikogo nie dziwią, a taniej raczej nie będzie.
Peugeot 406 Coupe
Jeden z najpiękniejszych modeli Peugeota w historii powstał dzięki współpracy z włoskim studiem Pininfarina. Styliści wykonali kawał dobrej roboty, która została doceniona tytułem "The Most Beautiful Coupé of the World 1997" (ang. Najpiękniejsze coupe świata, roku 1997).
Francuzom udała się sztuka stworzenia nie tyle auta sportowego, co komfortowego Gran Turismo, które technicznie niewiele różniło się od 406 w wersji sedan i kombi. Klientów kusiło przede wszystkim bogate wyposażenie, świetnie wykończone wnętrze z obowiązkowymi skórami oraz sprawdzone silniki: począwszy od bazowego 2.0 132 KM, a skończywszy na dużym, 3.0 V6, które w najmocniejszej specyfikacji generowało 207 KM.
Co ciekawe, w gamie był też diesel - 2.2 HDi o mocy 133 KM, który nie zapewniał osiągów godnych coupe, ale pozwalał na komfortową i ekonomiczną jazdę. Do zalet modelu można z pewnością zaliczyć nieskomplikowaną konstrukcję, odporność na korozję i dużą podaż na rynku wtórnym. A wszystko to w przyzwoitej cenie nawet kilku tysięcy zł za wersje ze słabszymi silnikami.
Volkswagen Corrado
Auto, którego oczywiście nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu. Corrado - z uwagi na swoje charakterystyczne, surowe kształty - w niektórych kręgach uchodzi dziś za samochód niemal kultowy. Auto produkowane w latach 1988-1995 występowało w wielu odmianach różniących się charakterem, wyposażeniem i napędem - począwszy od 115-konnej dwulitrówki, a skończywszy na ostrych wersjach, jak 1.8 G60 z kompresorem czy VR6 z 6-cylindrowym, ciekawie brzmiącym motorem oferującym moc 174 lub 190 KM, w zależności od wersji.
Co ciekawe, Corrado było ulubieńcem tuningowego światka kilkanaście lat temu i jest nim do dziś. Z tą różnicą, że teraz często służy za bazę do bardziej wysmakowanych projektów. To poszukiwane auto, które w sumie już jest youngtimerem. Pewnie dlatego tak ciężko kupić egzemplarz za mniej niż 10 tys. zł.