Samochody używaneAlfa RomeoTanie samochody jako lokata kapitału? Podpowiadamy, co warto kupić

Tanie samochody jako lokata kapitału? Podpowiadamy, co warto kupić

Masz auto, które wyraźnie traci na wartości? Są jednak też i takie, które z czasem drożeją. Jeśli podejmiesz lekkie ryzyko i wymienisz swoje auto na starsze, w niektórych przypadkach możesz wyraźnie zyskać. Trzeba tylko wiedzieć, jaki model wybrać. Oto lista samochodów używanych, które kupisz i za kilka lat sprzedasz za podobne lub większe pieniądze.

Alfa Romeo 147 GTA wyraźnie drożeje, bo niewiele aut pozostaje na sprzedaż.
Alfa Romeo 147 GTA wyraźnie drożeje, bo niewiele aut pozostaje na sprzedaż.
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe / Alfa Romeo
Marcin Łobodziński

08.06.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:18

Wyobraźcie sobie taką sytuację, która być może i was dotyczy. Macie kilkuletni samochód marki Opel, Ford, Skoda, Fiat. Kupiliście, pojeździliście i zauważyliście, że ceny lecą na łeb na szyję. Oczywiście każde auto traci na wartości najbardziej w pierwszych 3-4 latach od wyjechania z salonu, ale w pewnym momencie przychodzi dzień, że samochód staje się niemal bezwartościowy. Sprzedacie go dużo taniej, niż kupiliście, za 15-20 tys. zł. Co kupicie za tę kwotę? Prawie nic.

Kiedy auto jest dobrą inwestycją?

Są jednak też i auta, które z jednej strony przyniosą nam trochę radości z jazdy, a z drugiej - nie stracą na wartości. Co więcej, możecie nawet zyskać przy odsprzedaży, ale pod warunkiem, że utrzymacie je w przynajmniej w takiej samej kondycji, jak kupiliście. Jest to w jakimś sensie inwestycja lub przynajmniej lokata kapitału, który warto zamrozić w czymś pewnym.

Aby dokonać właściwego wyboru, musicie znaleźć pojazd, który wykazuje jak najwięcej poniższych cech:

  • Względnie tani w zakupie – zależnie od rocznika i modelu
  • Względnie tani w naprawach i utrzymaniu – by zachować lub poprawić jego kondycję
  • Dość rzadki na rynku wtórnym – może być dużo ofert, ale większość to auta o kiepskiej kondycji
  • Cieszyć się konkretną opinią/renomą, wyróżniać czymś charakterystycznym – może to być np. samochód sportowy, terenowy, niezawodny, ostatni taki na rynku, z dużym silnikiem itp.

Dysponując kwotą na poziomie 20-50 tys. zł, można kupić auto spełniające większość lub wszystkie powyższe cechy. Poniżej przedstawiam kilka ciekawych propozycji, choć z pewnością znajdziecie więcej podobnych.

Alfa Romeo 147 GTA i GT - dla miłośników włoskiej motoryzacji

Jeszcze kilka lat temu poszukiwanym młodym klasykiem z potencjałem był model 156 GTA. Dziś takie auto jest prawdziwym rarytasem i białym krukiem. Od czasu do czasu na sprzedaż trafia jedna sztuka za minimum 30 tys. zł, choć ceny wyższe o 10 tys. zł też się pojawiają. Co ciekawe, 4-5 lat temu takie auto można było kupić jeszcze za 20 tys. zł.

Silnik Busso, który wśród miłośników włoskiej motoryzacji jest najwyższą wartością samochodu.
Silnik Busso, który wśród miłośników włoskiej motoryzacji jest najwyższą wartością samochodu.© fot. mat. prasowe / Alfa Romeo

Obecnie status ten przejmuje mniejszy, kompaktowy model 147 GTA z tym samym silnikiem, który tworzy wokół siebie niesamowitą otoczkę. O ile 250 KM mocy nie robi takiego wrażenia w segmencie C, to pojemność 3,2 l już tak. Konkurencją pod tym względem jest np. Audi A3, ale pod maską niemieckiego kompaktu nie ma kultowej jednostki Busso, a sam model jest atrakcyjny jak... szklanka wody.

Jeśli nie zadowala was sylwetka hatchbacka 147, to dokładnie ten sam silnik (o 10 KM słabszy) ma też coupé o nazwie GT. Na razie jest sporo tańsze od 147 GTA. Wystarczy mieć na zakup ok. 20-25 tys. zł, ale nie przewiduję już spadku cen. Za Alfę Romeo147 GTA trzeba zapłacić od ok. 40 tys. zł w górę. W ogłoszeniach pojawiają się pojedyncze sztuki.

Skąd aż tak duża różnica pomiędzy GTA a modelem GT? Otóż dla GT silnik 3.2 był jednym z kilku. Najmocniejszym, ale niczym szczególnym. Natomiast dla 147 był to silnik tworzący zupełnie inną wersję samochodu.

BMW E46 z silnikiem R6 - jeszcze nie klasyk, a ceny rosną

Kabriolet lub coupé i silnik R6 pod maską, najlepiej benzynowy. To klucz do zakupu jeszcze w miarę współczesnego, dość wygodnego BMW Serii 3, które można tanio naprawić, doprowadzić do stanu perfekcyjnego i zatrzymać jego spadek wartości, a nawet odwrócić trend.

BMW Serii 3 Coupe jest ponadczasowo piękne, a z 6-cylindrowym silnikiem również szybkie.
BMW Serii 3 Coupe jest ponadczasowo piękne, a z 6-cylindrowym silnikiem również szybkie.© fot. mat. prasowe / BMW

Obecnie to właśnie modele E46 notują tzw. dołek cenowy i te ceny już będą tylko rosły. Dokładnie to samo działo się ostatnio ze starszą generacją E36, którą już trudno kupić w dobrym stanie. Kiedyś nieatrakcyjny model M3 E36 jest obecnie prawdziwą perełką.

Ładne E46 z silnikiem 6-cylindrowym sprzedaje się dzisiaj nawet za 40-50 tys. zł. Z drugiej jednak strony można kupić auto za 20-30 tys. zł. Mając dostęp do dobrego mechanika, można na tym modelu nawet zarobić.

Honda S2000 – rarytas z Japonii

Największą wadą przy zakupie i zaletą przy odsprzedaży jest rzadkość występowania tego modelu. Zwykle w ogłoszeniach pojawia się kilka sztuk na sprzedaż - z różnych źródeł i o cenach wyraźnie nieuśrednionych. Auta kosztują od 40 do 80 tys. zł i absolutnie wszystko zależy od stanu technicznego oraz historii samochodu. Kluczowe jest to, by był bezwypadkowy, ponieważ S2000 jest modelem szybkim i niełatwym w prowadzeniu.

Honda S2000 to jeden z tych modeli japońskiej marki, za których miłośnicy wzdychają najbardziej.
Honda S2000 to jeden z tych modeli japońskiej marki, za których miłośnicy wzdychają najbardziej.© fot. mat. prasowe / Honda

Honda S2000 jest nie tylko dobrym wyborem jako samochód, ale także jako dawca części. W środowisku tuningowym silnik tego modelu jest dość poszukiwany – głównie do swapu. Części nie występują w zamiennikach, więc każdy większy element ma swoją wartość. Piszę o tym nieprzypadkowo – jeśli rozbijecie Hondę S2000, nie oddawajcie jej od razu na szrot. Warto sprzedać większe podzespoły.

Jeep Wrangler – zwróć uwagę na dwie pierwsze generacje

Jeep Wrangler YJ i TJ to dwa skrajnie różne modele, ale oba należą do tych uznanych za najbardziej terenowe. Jeszcze proste, bez zbędnej elektroniki, doskonale nadające się do modyfikacji. Tanie w zakupie nie są, bo trzeba mieć kwotę 30-40 tys. zł, ale jeśli będziecie chcieli je odsprzedać za 5 lat, to prawdopodobnie sprzedacie je za tyle samo lub więcej.

Wielką wartością tych aut jest ich niska podaż. Dla porównania podaję dane z serwisu Otomoto.pl

  • Wrangler YJ - 13 egzemplarzy
  • Wrangler TJ – 9 egzemplarzy
  • Wrangler JK – 100 egzemplarzy
Jeep Wrangler TJ jest pierwszym na sprężynach, ale ostatnim bardzo prostym konstrukcyjnie. To dlatego może tylko drożeć.
Jeep Wrangler TJ jest pierwszym na sprężynach, ale ostatnim bardzo prostym konstrukcyjnie. To dlatego może tylko drożeć.© fot. mat. prasowe / Jeep

Problemem Wranglera jest jego surowy charakter. Z reguły są to samochody z miękkim dachem lub hardtopem. Nie są wygodne, nie mają bagażnika i miejsca z tyłu. Zawsze są 2-drzwiowe. Jeżdżenie nimi na co dzień nie jest do końca przyjemne.

Z drugiej jednak strony mają prostą mechanikę i świetne silniki benzynowe (tylko rzędowe), a wszystkie naprawy – w przeciwieństwie do generacji JK – są tanie. Również przywrócenie auta do dobrego stanu jest grą wartą świeczki, bo jeśli kupicie zmęczonego Wranglera za 20 tys. zł i włożycie w niego drugie tyle, to z powodzeniem później za 40 tys. zł go odsprzedacie.

Jeep Cherokee XJ – byle w dobrym stanie

Znalezienie dobrze utrzymanego egzemplarza nie jest łatwe, ale odsprzedanie takiego auta już tak. Samochód - dzięki swojej ponadczasowej sylwetce i prostej technice - jest wciąż poszukiwanym klasykiem, a jednocześnie terenówką. I niech się wam nie wydaje, że wyłącznie w środowisku "jeepniętych". Coraz częściej takie samochody kupują ludzie szukający pierwszej terenówki, ponieważ stosunek ceny i kosztów serwisu do możliwości terenowych jest znakomity.

Ponadczasowa linia nadwozia Jeepa Cherokee XJ podoba się kobietom, a prosta konstrukcja mężczyznom z żyłką mechanika.
Ponadczasowa linia nadwozia Jeepa Cherokee XJ podoba się kobietom, a prosta konstrukcja mężczyznom z żyłką mechanika.© fot. mat. prasowe / Jeep

W przeciwieństwie do Jeepa Wranglera, Cherokee nie ma ramy nośnej, dlatego niezwykle ważne jest zakupienie egzemplarza z możliwie najmniejszą ilością korozji. Niełatwo jest bowiem naprawić pordzewiałe nadwozie. Jego stan ma ogromne znaczenie dla właściwości jezdnych, ale przede wszystkim ceny.

Ceny Cherokee XJ mają ogromny rozstrzał – od ok. 6-7 tys. zł za zmęczone auta, poprzez ok. 15-25 tys. zł za ładnie wyglądające (głównie tylko w ogłoszeniach), po 30 tys. zł za samochody faktycznie zadbane od polskiego właściciela. Dobre egzemplarze nie tracą na wartości.

Rocznik nie ma aż takiego znaczenia jak wersja silnikowa. Podstawą jest 4-litrowy benzyniak, gorszym wyborem jest 2,5-litrowy, a diesel nie ma w środowisku prawie żadnej wartości. Dlatego tej ostatniej wersji nie można traktować jako lokaty kapitału.

Toyota Hilux – najbardziej ceniony pickup na rynku?

Może nie jest najdroższy, ale Toyota Hilux tak dobrze trzyma wartość, że prawie 20-letnie auta sprzedają się za 30 tys. zł, a nowsze kosztują ponad 40 tys. zł i nie chcą już tanieć. Bardzo dużo zyskują modele z lat 2005-2015 z 3-litrowym dieslem, a to wszystko dzięki słabemu silnikowi następcy. Ostatnia generacja Hiluxa ma motor 2.4 o mocy 150 KM, któremu brakuje dynamiki i jest już zbyt "elektroniczny" dla konserwatywnych użytkowników.

Program "Top Gear" zrobił temu modelowi taką reklamę, że ceny Hiluxów wydają się być czasami abstrakcyjne.
Program "Top Gear" zrobił temu modelowi taką reklamę, że ceny Hiluxów wydają się być czasami abstrakcyjne.© fot. mat. prasowe / Toyota

Za ładnie utrzymane egzemplarze 7. generacji płaci się ponad 70 tys. zł i długo jej ceny utrzymują wysoki poziom. Na rynku samochodów jest zaskakująco mało, ponieważ są długo użytkowane przez jednego właściciela z uwagi na niezawodność. Szczególnie rzadko występuje generacja 6., która była produkowana w latach 1997-2005 i została uznana za niezniszczalną - potwierdzili to prezenterzy programu Top Gear. Trudno o zakup auta za mniej niż 30 tys. zł, a ceny poszybowały nawet ponad poziom 40 tys. zł.

Toyota Land Cruiser - pewna inwestycja

O ile zakup Hiluxa i jazda nim na może nie być rozwiązaniem dla każdego, o tyle Toyota Land Cruiser jest już znacznie wygodniejszym autem. Złotym środkiem pomiędzy ceną, użytecznością na co dzień i potencjalnym wzrostem wartości (o spadku nawet nie ma mowy) jest wygodny model J8 (seria 80 lub HDJ80).

Toyota Land Cruiser serii 80 to jedno z najlepszych aut terenowych świata i prawdopodobnie najlepsze wyprawowe.
Toyota Land Cruiser serii 80 to jedno z najlepszych aut terenowych świata i prawdopodobnie najlepsze wyprawowe.© fot. mat. prasowe / Toyota

Mowa o aucie produkowanym w latach 1990-1997, który najlepiej łączył cechy SUV-a i terenówki, a jednocześnie jest znacznie prostszy od następcy J10 (tzw. Land Cruiser 100). Zresztą widać to po cenach, gdzie nowszy model można kupić taniej niż starszy (nie dotyczy to J10 w wersji z rynku wschodniego).

Zakup J8 w cenie poniżej 40 tys. zł jest albo złotym interesem, albo wpadką. Mając żyłkę majsterkowicza i mechanika można taki zakup zaryzykować i postarać się o doprowadzenie samochodu do lepszego stanu. Ładne egzemplarze z przebiegami nierzadko 400-500 tys. km wycenia się na 70-80 tys. zł! A przygotowane do wypraw na ponad 100 tys. zł. Tak, mówimy tu o aucie ponad 20-letnim, które nie ma statusu klasyka.

Nissan Patrol – terenówka z poważną wadą

Nissan Patrol jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych terenówek na rynku. Z jednej strony chwalony za niebywałą wytrzymałość mechanizmów, z drugiej jednak pod maską pracują fatalne silniki Nissana. Jedyne oryginalne silniki, które mają rację bytu to te o pojemności 4,2 l. To dlatego Patrola 2.8 można kupić za 20-25 tys. zł, a wersję z silnikiem 4.2 za 30-40 tys. zł. Czy to oznacza, że nie warto kupować oryginalnego? Nie.

Jak na ironię, póki Nissan Patrol Y61 jeździ po szosie, póty się nie psuje. To świetny samochód terenowy, ale z silnikiem... od BMW.
Jak na ironię, póki Nissan Patrol Y61 jeździ po szosie, póty się nie psuje. To świetny samochód terenowy, ale z silnikiem... od BMW.© fot. mat. prasowe / Nissan

Nawet Patrol generacji Y60 z oryginalnym silnikiem 2.8, a także nowsza generacja Y61 z jeszcze gorszym silnikiem 3.0 są w cenie. Chodzi o podstawę, czyli ramę, nadwozie i układ przeniesienia napędu. Jeśli to jest w dobrym stanie, to Patrol już nie stanieje, a prędzej zdrożeje. Obecnie tych aut jest jeszcze sporo, ale coraz mniej w stanie oryginalnym.

Zakup modelu za ok. 30 tys. zł jest pewną lokatą kapitału, ale warunek jest taki, że nie można nim za bardzo jeździć w ciężkim terenie, bo prędzej czy później dojdzie do nieuniknionego wybuchu silnika. Oryginalne jednostki 2.8 i 3.0 nie są przystosowane do techniki, którą często używają polscy kierowy, czyli "przed każdą przeszkodą - gaz w podłogę".

Każdy inny amerykański SUV i pickup

Nie licząc opisanych wyżej jeepów, prawie każdy inny amerykański SUV i pickup może być świetną lokatą, a nawet inwestycją. Chevrolet Blazer, Trailblazer, Tahoe, Suburban, Silverado, S-10, Avalanche to najlepsze propozycje. Dalej mamy Dodge’a Rama i Durango, a na końcu modele Forda – Explorer, Bronco i seria F.

Kapitalne połączenie cech pickupa i SUV-a, a do tego Chevrolet Avalanche nie kosztuje dużo.
Kapitalne połączenie cech pickupa i SUV-a, a do tego Chevrolet Avalanche nie kosztuje dużo.© fot. mat. prasowe / Chevrolet

Powyższe marki wymieniłem nie tyle alfabetycznie, co względem wartości. Najbardziej cenione i praktycznie bez zauważalnego spadku wartości są modele Chevroleta. Co ciekawe, są też bardzo tanie, bo Blazera można kupić za mniej niż 20 tys. zł, a jest to solidna maszyna. Starsze modele Forda są wyraźnie mniej cenione ze względu na awaryjność, ale jeśli szukacie prawdziwego SUV-a, warto rozejrzeć się za którymś z modeli tej marki. Wyraźnie widać niższe ceny niż w przypadku propozycji Chevroleta, co jest odzwierciedleniem wartości.

Samochodów marki Dodge nie ma aż tak dużo, zwłaszcza w zakresie cenowym 20-40 tys. zł. Większy wybór – zwłaszcza modeli Ram – jest w przedziale od 50 tys. zł w górę.

Dlaczego "zabrakło Klasy G"?

Gdyby nie ta wzmianka, z pewnością pojawiłby się komentarz pod artykułem: "Brakuje/autor zapomniał o Mercedesie Klasy G". I słusznie, bo skoro na tapet wziąłem terenowe jeepy, toyoty i nissany, to czemu nie gelendę?

Nawet gdyby uznać Mercedesa Klasy G 463 za najlepszą terenówkę świata do jazdy na co dzień, to uważam, że ceny od 70 tys. zł za 20-letnie auto tego typu to przesada.
Nawet gdyby uznać Mercedesa Klasy G 463 za najlepszą terenówkę świata do jazdy na co dzień, to uważam, że ceny od 70 tys. zł za 20-letnie auto tego typu to przesada.© fot. mat. prasowe / Mercedes

To auto jest znakomitą lokatą kapitału, ale ceny za model W463, czyli taką jakby wersję bardziej szosową, są tak wysokie, że trochę wychodzą poza ramy tego artykułu. Nie da się bowiem kupić auta do 50 tys. zł, poza wersjami roboczymi W461.

Ceny są wręcz absurdalnie wysokie, koszty napraw także, więc szczerze uważam, iż lepiej jest kupić np. Toyotę Land Cruiser J8 za podobne pieniądze. Będzie tańsza w serwisie i naprawach, a potencjalnie również stanowi mniejsze ryzyko przy wydawaniu tak dużych pieniędzy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)