Jak to ma być z tymi filtrami DPF? Unia Europejska zmieni przepisy o kontroli diesli

Komisja Europejska zapowiedziała zmianę przepisów o kontroli stosowanych w samochodach filtrów DPF. Mają się one odbywać w czasie badania technicznego we wszystkich krajach członkowskich, jednak nikt nie podaje metody takiej kontroli. Tymczasem podobne kontrole już prowadzone są w krajach UE i można z tego faktu wyciągnąć wiele wniosków.

Serwis samochoduSerwis samochodu
Źródło zdjęć: © Autokult
Marcin Łobodziński
72

Komisja Transportu i Turystyki Parlamentu Europejskiego pracuje nad nową dyrektywą o obowiązkowych badaniach technicznych pojazdów. Gdy zostanie ona zatwierdzona, każde z państw UE będzie zobowiązane do wdrożenia założeń dyrektywy w swoich przepisach krajowych. W myśl założeń Brukseli zmienić ma się zakres obligatoryjnych badań.

Jednym z założeń nowego obowiązkowego zakresu badania technicznego jest kontrola filtra cząstek stałych (DPF). Elementu oczyszczającego spaliny, obowiązkowego dla samochodów z normą emisyjną Euro 5 lub wyższą, czyli de facto od 2009 roku. I tu najważniejsze - kontroli ma być poddana sprawność filtra, a nie sama jego obecność. Co oznacza, że nie tylko auta z wyciętym filtrem mogą nie zaliczyć badania.

W tym momencie pewnie sobie myślicie, że pomiar zadymienia spalin nie stanowi problemu. Owszem, samochód ze sprawnym silnikiem Diesla i wyciętym DPF-em bez problemu przechodzi takie badanie z wynikiem pozytywnym. Tylko, że zadymienie spalin nie jest metodą badań, którą chce wprowadzić Parlament Europejski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Plebiscyt Samochód Roku Wirtualnej Polski 2025

Nowa forma badania spalin

Zadymienie spalin będzie sprawdzane wyłącznie w samochodach z normą Euro 4 i niższą, bo dla nich ten prymitywny sposób kontroli ma rację bytu. Samochody z normą Euro 5 i wyższą mają być badane licznikiem cząstek stałych. Jest to urządzenie, wykonujące pomiar w czasie ok. 30 sekund, którego efektem jest zliczenie cząstek stałych (PM) zawartych w spalinach na 1 cm³. Pomiaru dokonuje się na obrotach biegu jałowego.

Urządzenie takie nie tylko wykrywa obecność filtra DPF lub jego brak, ale także jest w stanie rozpoznać, czy filtr DPF działa poprawnie. Zatem obawy mogą mieć nie tylko osoby, które usunęły DPF, ale także ci, którzy mają ten filtr niesprawny, wypalony, zapchany. I tu uwaga - doświadczenia z krajów europejskich, w których już stosuje się takie badania pokazują, że od 5 do ok. 10 proc. samochodów z filtrem DPF nie jest w stanie przejść testu z wynikiem pozytywnym. Serwis z branży warsztatowej Auto Expert informuje, że w samych Niemczech 0,5 mln samochodów z silnikami Diesla, tylko z powodu niesprawności filtra DPF, zostało czasowo wycofanych z użytku.

Ale to wciąż nie wszystko. Wpływ na wynik pomiaru cząstek stałych ma przede wszystkim generowana przez silnik spalinowy sadza, a jej "produkcja" to wynik wielu innych czynników wpływających na spalanie mieszanki. Sam stan jednostki napędowej, jej obciążenie wynikające ze smarowania czy zestrojenie komputera ECU ma wpływ na ilość generowanej sadzy. A zatem testu mogą nie przejść auta z wyłączonym EGR-em, niesprawnym układem wtryskowym, dużą ilością paliwa w oleju czy wreszcie po chiptuningu. Mówiąc wprost – analiza PM w spalinach może wyeliminować z ruchu samochody po prostu niesprawne w jakimkolwiek obszarze.

A skąd mamy mieć pewność, że ta metoda będzie stosowana w Polsce?

Po pierwsze, takie badania są już prowadzone w Niemczech, w Belgii, Szwajcarii i Holandii. Od 1 stycznia 2018 r. właściciele pojazdów w Niemczech zostali zobowiązani do sprawdzania emisji spalin w swoich samochodach, ale to Belgia jest pierwszym krajem w Europie, która 1 lipca 2022 roku wprowadziła kontrolę emisji PM metodą ich zliczania. Tę samą procedurę zliczania PM przyjęto 1 stycznia 2023 roku w Niderlandach, a sześć miesięcy później w Niemczech. Skoro badania emisji cząstek stałych są obowiązkowe w części państw UE, podobnie może stać się w innych.

Drugi argument za tą metodą to rekomendacja (czyt. lobbing) EGEA (Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Wyposażenia Warsztatowego i Testowego), które "apeluje do wszystkich pozostałych państw członkowskich UE o przyjęcie tej solidnej metody testowej w celu zapewnienia zgodności środowiskowej i wykrywania manipulacji systemami kontroli emisji pojazdów".

I wreszcie po trzecie i chyba najbardziej przekonujące - innej metody sprawdzenia emisji cząstek stałych po prostu nie ma.

Producenci sprzętu należący do EGEA mają w tym niemały interes. Koszt zakupu urządzenia zliczającego cząstki stałe to ok. 60 tys. zł. Natomiast w Polsce mamy blisko 5,5 tys. stacji kontroli pojazdów. Zatem mowa tu o rynku wartym ok. 330 mln. zł.

To może być sprawa polityczna

Wdrożenie do badania technicznego metody pomiaru cząstek stałych w Polsce bez wątpienia będzie sprawą trudną, a nawet polityczną. Wysokie koszty dla przedsiębiorców prowadzących stacje kontroli pojazdów to jeden z problemów, które trudno będzie rozwiązać. Samo podniesienie ceny standardowego badania technicznego o kilkadziesiąt złotych jest tematem, który ciągnie się za kolejnymi rządami od lat. Zmuszenie właścicieli stacji do zakupu kolejnego nowego sprzętu i przeszkolenie diagnostów do jego obsługi będzie stanowiło dodatkowe koszty dla właścicieli stacji diagnostycznych, którzy już dziś mają trudności z utrzymaniem rentowności swoich firm.

Inna sprawa, że bez wątpienia dotknie to właścicieli aut. Można oczywiście tylko się cieszyć, że takie badanie wyeliminuje z ruchu tysiące smrodzących diesli, za którymi czasami po prostu nie da się jechać. Z drugiej jednak strony te tysiące diesli z wyciętym DPF-em czy zwyczajnie niesprawnym silnikiem to tysiące rodzin, które mogą zostać zmuszone do sprzedaży samochodu za bezcen i kupienia kolejnego, nowszego, prawdopodobnie już benzynowego.

Rząd sprawujący w danej chwili władzę będzie taką decyzją bardzo obciążony. Każdy kierowca to też wyborca, a wielu z nich ma rodziny. Dlatego ten temat może jeszcze przez jakiś czas zostać gorącym kartoflem, który będzie przerzucany z rządu na rząd.

Limity i zmiana rynku

Dlatego bardzo ważnym elementem wdrożenia takiej dyrektywy, która z pewnością zostanie wdrożona (to tylko kwestia czasu) będzie limit PM, na jaki politycy się zgodzą. I tu jest szerokie pole manewru, bo o ile w Niemczech wynosi on 250 000 PM na 1 cm³, tak w Niderlandach czy Belgii jest to 1 000 000 na 1 cm³.

Po wprowadzeniu takiego badania z pewnością radyklanie zmieni się rynek samochodów z silnikiem Diesla, zwłaszcza tych najnowszych. Ich sprawność będzie w cenie, a zakup takiego auta bez uprzedniego pomiaru PM stanie się ryzykowny. Diesle, które nie przejdą takiego badania stracą na wartości, a te, w których silnik pracuje idealnie wraz z układem emisyjnym będą bardzo drogie. Może być nawet tak, że wartość auta z dieslem będzie adekwatna do liczby PM na 1 cm³, jakie emituje.

A co z samochodami benzynowymi?

Właściciele samochodów benzynowych mogą na razie spać spokojnie, ale warto wiedzieć, że urządzenia do zliczania PM sprawdzają się również w autach benzynowych. W krajach takich jak Niemcy, Belgia, Szwajcaria i Niderlandy obowiązkowe badanie emisji cząstek stałych metodą ich liczenia podczas okresowych badań technicznych dotyczy obecnie wyłącznie samochodów z silnikiem Diesla wyposażonych fabrycznie w filtr cząstek stałych (DPF).

Jednak trwają badania i konsultacje nad rozszerzeniem tej metody również na pojazdy benzynowe, zwłaszcza z silnikami z bezpośrednim wtryskiem paliwa (GDI), które mogą emitować znaczne ilości cząstek stałych. W Belgii i Holandii PN testy dla aut benzynowych są rozważane, ale nie są jeszcze częścią obowiązkowej procedury.

Wybrane dla Ciebie

Wielu kierowców nie wie, do czego służy otwór przy wlewie. Mechanik wyjaśnia
Wielu kierowców nie wie, do czego służy otwór przy wlewie. Mechanik wyjaśnia
Robert Kubica wygrał nie tylko 24h Le Mans. To największy powrót w historii motorsportu!
Robert Kubica wygrał nie tylko 24h Le Mans. To największy powrót w historii motorsportu!
Robert Kubica zwycięża w 24h Le Mans. "Piekarze" też triumfują
Robert Kubica zwycięża w 24h Le Mans. "Piekarze" też triumfują
Po nocy w Le Mans Polacy na czele. Śmiechowski prowadzi w LMP2, a Kubica walczy w generalce
Po nocy w Le Mans Polacy na czele. Śmiechowski prowadzi w LMP2, a Kubica walczy w generalce
Wystartował wyścig w Le Mans. Porsche i Polacy zaczęli wzorowo
Wystartował wyścig w Le Mans. Porsche i Polacy zaczęli wzorowo
Alfa Romeo i Maserati chcą razem tworzyć auta - jest plan ratunkowy dla obu marek
Alfa Romeo i Maserati chcą razem tworzyć auta - jest plan ratunkowy dla obu marek
Będzie drożej. Mamy prognozy cen paliw
Będzie drożej. Mamy prognozy cen paliw
Nowe Renault 4 wycenione w Polsce. Do wyboru dwie wersje napędu
Nowe Renault 4 wycenione w Polsce. Do wyboru dwie wersje napędu
Kod 01 na prawie jazdy. Sprawdź, jeśli jeździsz w soczewkach lub okularach
Kod 01 na prawie jazdy. Sprawdź, jeśli jeździsz w soczewkach lub okularach
Kary dla kierowców w górę. Zapomnisz i zapłacisz ponad 9600 zł
Kary dla kierowców w górę. Zapomnisz i zapłacisz ponad 9600 zł
Nowe znaki w Polsce. Lepiej wiedzieć, co nakazują
Nowe znaki w Polsce. Lepiej wiedzieć, co nakazują
Niemcy stronią od nowego paliwa. Polacy tankują, bo muszą
Niemcy stronią od nowego paliwa. Polacy tankują, bo muszą