Poradniki i mechanikaIle dziś trzeba zapłacić za motorynkę? Kilka lat temu była w cenie złomu

Ile dziś trzeba zapłacić za motorynkę? Kilka lat temu była w cenie złomu

Motorynka Pony przeżywa obecnie renesans. Jej ceny rosną i sięgają już nawet 3 tysięcy złotych
Motorynka Pony przeżywa obecnie renesans. Jej ceny rosną i sięgają już nawet 3 tysięcy złotych
Źródło zdjęć: © Fot. Jakub Tujaka
Jakub Tujaka
24.05.2018 12:08, aktualizacja: 30.03.2023 11:04

Każdy nastolatek wychowujący się w latach 80. i 90. XX wieku znał kogoś, kto miał motorynkę, a wielu posiadało ją na własność. Sprzęt ten obecnie przeżywa renesans i jego ceny rosną. Na co zwrócić uwagę, żeby nie przepłacić, i ile warto na nią wydać?

Trochę historii

Kilka dekad temu posiadanie motorynki zapewniało doskonałą renomę na każdym osiedlu w kraju. Później popularność tego rodzaju sprzętów nieco zmalała na rzecz pojazdów japońskich, ale nostalgiczne wspomnienia przemawiają do ludzi, którzy pamiętają, jak z wypiekami na twarzy pchali swoje miniaturowe motocykle.

Skąd się wzięła motorynka? Otóż w latach 60. XX wieku pojawił się pomysł na prosty pojazd dla młodzieży. W prasie opublikowano kilka rysunków i zdjęć tego typu pojazdów japońskich i amerykańskich, a to spowodowało ogromny odzew ze strony społeczeństwa.

Problemem były niedobory materiałowe, a także kłopoty z tanimi silnikami i innymi podzespołami, jak łańcuchy, zębatki i koła. Pierwsze projekty były składane z części np. z maszyn rolniczych i szybowców.

Ogłoszono konkurs na projekt. Wygrał konstruktor ze Szczecina, który do lekkiej ramy zamontował silnik rowerowy Malcherka. Gdy ruszyła produkcja motorynki, średnia pensja wynosiła około 2 tys. zł, a motorower Żak kosztował około 4,5 tys. zł, motorynka w cenie 3,5 tys. zł była dla młodzieży zbyt droga.

Następnie krajowy producent Romet wpadł na to, aby zacząć podobny pojazd produkować w Bydgoszczy seryjnie. Dopiero wtedy powstała motorynka, jaką znamy. Pozbieranie części z motorowerów, przygotowanie ramy i odlewanych kół, a także wykorzystanie silnika Dezamet pozwoliło na rynkowy debiut w 1978 roku. Pony M1 to najbardziej poszukiwana i najdroższa obecnie wersja tego sprzętu.

Ofert sprzedaży nie brakuje i ich rozpiętość cenowa jest spora, ale warto zwrócić uwagę na kilka detali.

Po pierwsze dokumentacja

W przypadku motocykli postrzeganych jako kolekcjonerskie ich dokumentacja jest niezwykle ważna. Potwierdza historię pojazdu, a także gwarantuje legalność jej posiadania.

Jeśli ktoś zdecyduje się na zakup motorynki i chce ją traktować jako obiekt kolekcjonerski, a także liczyć na wzrost jej wartości, należy upewnić się, że dany egzemplarz ma pełną dokumentację.

Warto szukać egzemplarzy, które oprócz dowodu rejestracyjnego, ubezpieczenia i tablicy rejestracyjnej, mają np. dowód zakupu i instrukcję obsługi. Takie znaleziska ciągle się zdarzają.

Fabryczne wyposażenie

Metalowy tylny błotnik to jeden z elementów, na który zwracają uwagę wszyscy znający się na motorynkach. Ten detal był dostępny w pierwszej serii produkcyjnej, a właśnie ta jest najbardziej poszukiwana przez miłośników miniaturowych Rometów.

Pony 50 M1 z silnikiem Typ 22 (biegi przełączane lewą manetką) miała też siodło ze sprężynami z regulacją wysokości jak w rowerze. Późniejsze wersje jak M2, M3 i Pony 301 różniły się np. silnikami (Dezamet Typ 22, 23, 24), sterowaniem skrzynką biegów (ręczna, a później nożna), a także detalami jak właśnie tylny błotnik, który w późniejszych wersjach był plastikowy, kształt zbiornika paliwa itp.

Produkowana do roku 1988 motorynka w ostatnich latach produkcji była magazynowana, bo popyt na nią drastycznie spadł. Dlatego nie można w tym przypadku kurczowo trzymać się roczników i wyposażenia, bo niektóre wersje były wprowadzane do sprzedaży nawet długo po wprowadzeniu do produkcji nowszego typu.

Ile trzeba zapłacić?

Ogłoszenia z cenami poniżej 2 tys. zł są na starcie podejrzane. Po dokładnym przeczytaniu treści lub rozmowie okazuje się, że pojazd nie ma dokumentów, albo nie jest na chodzie, albo jest niekompletny.

Jeśli w ogłoszeniu nie jest napisane, że jest komplet dokumentów, albo właściciel nie wspomina o rejestracji i ubezpieczeniu, to trzeba założyć, że danym pojazdem nie można legalnie jeździć.

Na warszawskim bazarze motocyklowym, który odwiedziłem wiosną 2018 r., nie brakuje części, akcesoriów czy też całych pojazdów, dlatego dla oszczędnych dobrym wyjściem jest kupienie za około 800-1400 zł pojazdu niekompletnego, a później zebranie części i złożenie pojazdu w całość.

Jeśli ktoś szuka kompletnej, zarejestrowanej i sprawnej motorynki, to powinien się przygotować na wydatek rzędu 3 tys. zł. Za tyle dostaniemy sprzęt zachowany w dobrym stanie.

Miłośnicy tych pojazdów weszli właśnie w wiek, kiedy ich siła nabywcza jest największa, dlatego też ceny zadbanych motorynek będą rosły jeszcze przez kilka najbliższych lat.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)