Co jest lepsze: czujniki parkowania, kamera czy umiejętności kierowcy?
Jednym z najprostszych urządzeń wspomagających prowadzenie auta są czujniki parkowania, dla wielu nieocenione. Coraz częściej pojawiają się także kamery. Czy są lepsze niż wyczucie i umiejętności kierowcy? Sprawdziłem to.
03.06.2017 | aktual.: 30.03.2023 11:20
Urządzenia pomagające w parkowaniu
Niebawem kamery zastąpią tradycyjne lusterka, co widać już w wielu prezentowanych w ostatnich latach samochodach koncepcyjnych. Są lepsze, ponieważ dają szersze pole widzenia. Do tego dochodzą coraz powszechniejsze systemy parkujące prawie bez udziału kierowcy. Jednak wszystko zaczęło się od prostych czujników parkowania.
Początkowo służyły do wspomagania cofania, stąd też inna nazwa - czujniki cofania. Umieszczone w zderzaku sygnalizują dźwiękowo lub obrazem jak blisko jest do przeszkody. Nie podają odległości, a jedynie informują na zasadzie blisko-bliżej-bardzo blisko. Z czasem pojawiły się także w przednim zderzaku, aż nadszedł czas kamer.
Na początku tylko cofania, ale powoli zaczęły się pojawiać także w obudowach lusterek zewnętrznych i w przednim grillu, by jako cały system pokazać obraz dookoła auta z tzw. lotu ptaka. Obecnie kierowca samochodu z tzw. kamerami 360 stopni i dobrej jakości monitorem w praktyce nie potrzebuje nawet szyb do parkowania, a co dopiero lusterek.
Wykona precyzyjnie manewry patrząc wyłącznie na monitor. Czy jednak tak precyzyjnie jak zrobiłby to korzystając wyłącznie z intuicji i własnych umiejętności?
Postanowiłem to sprawdzić korzystając z coraz powszechniej dostępnego zestawu – czujniki cofania + kamera. Autem testowym był Fiat Tipo Hatchback. Zadanie polegało na podjechaniu do przeszkody tyłem możliwie najbliżej, z zachowaniem pewności, że auto w nią nie uderzy. Czy kamera rzeczywiście okazała się lepsza od czujników? Czy technika wygrała z moimi umiejętnościami?
Jak działają czujniki parkowania?
Działanie czujników parkowania opiera się na pomiarze czasu powrotu fali ultradźwiękowej emitowanej przez czujnik i odbitej od przeszkody. Im przeszkoda jest bliżej czujnika, tym sygnał dźwiękowy ma wyższą częstotliwość. Gdy zostanie przekroczona granica bezpieczeństwa ustalona przez producenta urządzenia, wówczas charakterystyczne pikanie zamienia się w dźwięk jednostajny.
Parkowanie z samymi czujnikami
W pierwszej kolejności sprawdziłem same czujniki. Czytelnicy prosili by podać odległości z jakich się one aktywują podczas zbliżania do przeszkody. Cofając Fiatem Tipo pierwsza oznaka działania czujnika pojawiła się już w odległości 151 cm od przeszkody. To dość dużo, ale pamiętajcie, że współczesne czujniki cofania są także częścią systemu bezpieczeństwa. Pozwalają wykryć m.in. poruszające się nieco dalej od auta obiekty (dziecko, piłka, pies, itp.).
W testowym aucie ostrzeganie o zbliżaniu do przeszkody opiera się na sygnałach dźwiękowych oraz obrazie na ekranie komputera pokładowego, na tablicy wskaźników. Dopiero w odległości 28 cm od przeszkody system zaczyna emitować sygnał ciągły, a na ekranie pojawia się ikona jakby samochód był przy samej przeszkodzie. To spory zapas bezpieczeństwa.
Parkowanie na intuicję – oko lepsze od czujnika?
Cofanie nie jest zbyt precyzyjnym manewrem, ponieważ nie ma możliwości podejrzenia jak blisko od przeszkody jest tylny zderzak. W dużej mierze polegamy na intuicji oraz doświadczeniu z własnym samochodem. To wymaga nieco czasu, dlatego w tej próbie auto testowe zamieniłem na prywatne. Wykonałem jedno podejście korzystając z lusterek i tylnej szyby. Efekt?
Zatrzymałem się 22 cm od przeszkody, co daje różnicę 6 cm. Faktem jest, że moja Škoda Fabia jest autem krótszym, z lepszym widokiem do tyłu. Test Fiatem Tipo bez czujników nie był możliwy, ponieważ nie da się ich wyłączyć. Poza tym, użycie do tego celu auta, którym przejechałem łącznie 60 km byłoby niewłaściwe.
O tym jak bardzo dobrze sprawdza się ludzkie oko oraz intuicja kierowcy mogłem się przekonać wykonując inną próbę - podjazdu do przeszkody przodem testowego Fiata. Zostawiając sobie niewielką granicę bezpieczeństwa podjechałem do przeszkody na odległość 4 cm!
Co prawda zza kierownicy nie widać tej odległości, ale odpowiednia koordynacja oka z mózgiem pozwala na wykonanie bardzo precyzyjnego manewru. Cofając polegamy głównie na intuicji, a nie na tym, co widzimy.
Parkowanie z kamerą i czujnikami
Ostatnia próba polegała na wykorzystaniu wszystkich atrybutów auta, ale tak jak w pierwszej, bez patrzenia przez szybę czy w lusterka. Tym razem korzystałem wyłącznie z kamery cofania, której obraz w Tipo jest słabej jakości.
Więcej, jakość kamery tego modelu uważam za jedną z najgorszych na rynku, a i tak wystarczyło to, by podjechać bezpiecznie do przeszkody na odległość 12 cm. To dwukrotnie bliżej niż z samymi czujnikami, choć i tak dość daleko. Przyczyna?
Nie, wcale nie chodzi o jakość kamery. Próbę wykonywałem ze słońcem ustawionym z przodu auta, co powodowało rzucanie dużego cienia na obszar za samochodem. Aby wyeliminować ten czynnik ustawiłem samochód tak, by obraz z kamery był dobrze podświetlony. Co wykazała druga próba?
Na 8,5 cm udało się podjechać tym razem. Wcześniej cień pokrywy bagażnika wydawał się być krańcem zderzaka, ale w drugiej próbie zderzak stał się subiektywnie krótszy. Pamiętajcie, że wiele zależy nie tyle od samej jakości kamery, co również od jej umieszczenia i ustawionego kąta. W Tipo znajduje się ona nad tablicą rejestracyjną.
Wnioski?
Czujniki parkowania wciąż są nieocenionym wynalazkiem, który pomaga bezpiecznie podjechać do przeszkody dość blisko. To, że teoretycznie przegrały w tym porównaniu z człowiekiem i kamerą nie oznacza, że są bezwartościowe. Wręcz przeciwnie – spora granica bezpieczeństwa jaką dają może mieć znaczenie w normalnym ruchu.
Rodzaj próby | Odległość do przeszkody |
---|---|
Na czujniki parkowania | 28 cm |
Bez urządzeń wspomagających | 22 cm |
Na kamerę cofania: | |
słońce z przodu | 12 cm |
słońce z tyłu | 8,5 cm |
Przodem bez urządzeń wspomagających | 4 cm |
Kamera cofania jest doskonałym uzupełnieniem czujników, pozwala na jeszcze precyzyjniejsze manewry. Podczas parkowania można podjechać do obiektu bardzo blisko, a do samego obrazu z kamery można się przyzwyczaić, nauczyć się go i z większym doświadczeniem podjeżdżać jeszcze bliżej wiedząc jak interpretować to, co widzi się na ekranie.
Intuicja, umiejętności, doświadczenie i wprawne oko kierowcy mają znaczenie gdy autem jeździ on dłużej. Możecie się tak nauczyć samochodu, że będziecie podjeżdżać do przeszkód na styk. Jednak nigdy nie będziecie do końca pewni manewru, bo nie każda przeszkoda ma płaską powierzchnię jak w teście.
Dlatego można bez obaw stwierdzić, że kamera i/lub czujniki są świetnym uzupełnieniem nawet wysokich umiejętności kierowcy, a jeżeli jeszcze ich on nie posiada, to technika bardzo dobrze je zastępuje.