Były dyrektor generalny Audi skazany. To pokłosie afery Dieselgate
Były dyrektor generalny Audi Rupert Stadler został skazany na rok i 9 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Sąd w Monachium wymierzył mu dodatkowo karę grzywny w wysokości 1,1 mln euro. Sam wyrok nie jest jednak zaskakujący.
27.06.2023 11:08
Konsekwencje afery Dieselgate nadal ciągną się za koncernem Volkswagena, a także za osobami decyzyjnymi, które świadomie bądź nie przyłożyły rękę do całego procederu. Jeden z największych skandali w historii motoryzacji dotyczył fałszowania przez koncern testów emisji spalin z pomocą specjalnego oprogramowania. Emisja miała zostać zaniżona u nawet 11 milionów samochodów na całym świecie.
Sama Grupa Volkswagena konsekwentnie otrzymuje kolejne kary, bowiem wiele procesów na całym świecie dotyczących Dieselgate nadal trwa. Dla przykładu w samych Stanach Zjednoczonych VAG zapłacił już łącznie 20 mld dolarów odszkodowań, a co rusz dochodzą kolejne wyroki. Rozliczane są jednak również pojedyncze osoby, które albo przyłożyły rękę do fałszerstw, albo zachowały się w sposób bierny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tej grupie znajduje się były dyrektor generalny marki Audi, Rupert Stadler. Miał on wiedzieć o istnieniu urządzeń, które zaniżały realną emisję podczas jej badania, lecz mimo to nie zakazał sprzedaży modeli Audi z zaprogramowanymi w nielegalny sposób silnikami.
Już na początku maja 2023 r. pojawiały się informacje, że Stadler przyzna się do winy i złoży obszerne wyjaśnienia w zamian za łagodniejszy wymiar kary. Jak podaje ANEurope doniesienia zza kulis sprawdziły się niemal perfekcyjnie - Stadler przyznał się do winy i usłyszał wyrok 1 roku i 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu, a także otrzymał karę grzywny w wysokości 1,1 mln euro (ok. 4,9 mln zł).
Razem z nim wyroki usłyszały dwie inne osoby zamieszane w Dieselgate i również w tym przypadku wcześniejsze informacje prasowe się nie pomyliły. Były szef działu rozwojowego silników w Audi Wolfgang Hatz otrzymał wyrok 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz 400 tys. euro grzywny, zaś Giovanni Pamio - konstruktor silników - również usłyszał wyrok w zawieszeniu (1 rok i 9 miesięcy) oraz nakaz zapłacenia grzywny w wysokości 50 tys. euro.
Nie musi być to koniec historii, bowiem wyroki nie są prawomocne - zarówno oskarżonym, jak i prokuraturze przysługuje prawo do odwołania się do 4 lipca. Jeżeli jednak sąd zaoferował Stadlerowi ugodę, na którą on przystał, prawdopodobnie sprawa zakończy się właśnie w tym miejscu.