Brytyjski minister chce ograniczeń prędkości rowerów. U nas przydałyby się inne regulacje
Ograniczenie prędkości dla rowerzystów to niejedyny pomysł brytyjskiego ministra transportu. Choć pomysł wydaje się na wyrost, to należałoby wrócić do niektórych propozycji polskich polityków. Wśród nich często przewijał się obowiązek noszenia kasku.
18.08.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:07
Brytyjski minister transportu Grant Shapps zapowiedział w środę w rozmowie z Daily Mail, iż po wakacyjnej przerwie zamierza złożyć nowelizację przepisów dla rowerzystów. Najważniejszą zmianą byłoby wprowadzenie ograniczenia prędkości.
Taką możliwość mają już co prawda lokalne władze, ale rzadko z tego korzystają. Tym razem przepisy byłyby narzucone odgórnie. Minister tłumaczy to faktem, że w miastach rośnie liczba dróg z ograniczeniem do 20 mil na godzinę (ok. 32 km/h), co oznacza, że rowerzyści mogą ją łatwo przekroczyć, a tym samym stwarzać zagrożenie.
Jednocześnie polityk nie chce zniechęcać do jazdy na rowerze, ale podkreśla, że nie będzie taryfy ulgowej dla łamiących przepisy. Inną zmianą ma być sposób karania rowerzystów, którzy spowodowali śmiertelny wypadek. Obecnie mogą oni zostać skazani na dwa lata więzienia. Po zmianach mieliby być sądzeni podobnie, jak kierowcy samochodów.
Zmiany są potrzebne, ale w nieco innej formie
Temat rowerzystów jest w Polsce szczególnie delikatny. Nietrudno znaleźć w mediach społecznościowych ożywione dyskusje między kierowcami i cyklistami, którzy nawzajem zarzucają sobie odpowiedzialność za wypadki.
Należy jednak uczciwie przyznać, że zarówno jedni, jak i drudzy mają swoje "za uszami". W 2021 r. doszło do 3513 wypadków z udziałem rowerzystów, z czego w 1221 zawinili cykliści. Statystyki w ostatnich latach mają malejący trend, jednak w tym roku może być inaczej.
Do końca maja policja zanotowała bowiem więcej zdarzeń z udziałem rowerzystów niż w analogicznym okresie w ubiegłych latach. Sezon rowerowy dopiero nabierał tempa, a cyklistów, podobnie zresztą jak użytkowników elektrycznych hulajnóg, w ostatnim czasie przybyło.
Nie sądzę jednak, by rozwiązaniem problemu miały być ograniczenia prędkości. Już nie wspomnę o ewentualnym zdjęciu z fotoradaru. Żeby to zadziałało, należałoby wprowadzić obowiązkowe tablice rejestracyjne. Jednym z najlepszych rozwiązań jest budowa dobrej sieci dróg rowerowych. Dzięki temu ruch jednośladów byłby wyraźnie oddzielony od ruchu samochodowego.
W Polsce ta kwestia wciąż niestety kuleje, chociaż kilometrów dróg dla rowerów stale przybywa. Zamiast jednak nacisku właśnie na rozbudowę, często pojawiają się inne pomysły mające zwiększyć bezpieczeństwo cyklistów. Jednym z nich jest regularnie wracająca propozycja nałożenia obowiązku jazdy w kasku.
Zazwyczaj kończy się to jednak na zapowiedziach przepisów dla niepełnoletnich. W interpelacji sprzed dwóch lat posłowie domagali się także jazdy z włączonymi światłami przez całą dobę czy zwiększenia minimalnego odstępu podczas omijania rowerzystów do 1,5 m.
To ostatnie znów wydaje się chybionym pomysłem, bo problemem nie jest obecnie obowiązująca zasada zachowania 1 m odległości, a nieprzestrzeganie przepisu przez wielu kierowców oraz nieegzekwowanie go przez policję. Skoro kierowcy nie zachowują teraz 1 m podczas omijania rowerzystów, dlaczego mieliby nagle zachować 1,5 m odstępu?
Dwa miesiące temu pełnomocnik ministra infrastruktury ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego i ruchu rowerowego Marek Dworczak również zaproponował pakiet zmian dla rowerzystów. Wśród nich znalazł się obowiązek jazdy w kasku dla dzieci i młodzieży czy zakaz wjazdu dla cyklistów przed nadjeżdżający pojazd.
Jak widać, jedną z częściej proponowanych zmian jest obowiązek jazdy w kasku. To dobry pomysł w przypadku, gdy jazda na rowerze odbywa się razem z ruchem samochodowym, tzn. po ulicy. Przeciwnicy tego pomysłu w komentarzach twierdzili, że jest to "ograniczenie swobód", ale ktoś inny może powiedzieć to samo o kasku na skuterze czy zapinaniu pasów w samochodzie.
Niektórzy za przykład wezmą Holandię, która uznawana jest za kraj z najlepiej rozwiniętą kulturą rowerową. Fakt, tam nie ma obowiązku jazdy na rowerze w kasku, ale po pierwsze, ich sieć dróg rowerowych jest nieporównywalnie lepsza od naszej, a po drugie, panuje tam zgoła inna relacja między kierowcami a rowerzystami.
Z kolei według analityków kierowcy, którzy widzą rowerzystę w kasku, zachowują mniejszą ostrożność niż wobec tych, którzy tego kasku nie mają. Wiąże się to z przekonaniem, że rowerzysta z kaskiem jest po prostu bezpieczny i w razie kolizji nic mu się nie stanie.
Niestety, policja nie prowadzi szczegółowych statystyk, ilu rowerzystów w wypadkach miało kask, a ilu uratowałoby to życie, jednak w razie upadku lepiej, by między naszą czaszką a asfaltem znalazła się warstwa ochronna. To samo tyczy się jazdy na elektrycznych hulajnogach.
Innym pomysłem wracającym cyklicznie jest ubezpieczenie OC dla rowerzystów. Należy zauważyć, że w przeciwieństwie do kierowców, nie jest ono w przypadku jazdy na rowerze obowiązkowe. A mogłoby być, jeśli cyklista uczestniczy w ruchu drogowym.
W gęstym ruchu nietrudno bowiem nawet o zarysowanie czy niewielkie wgniecenie. Jeśli zawini rowerzysta, który nie ma ubezpieczenia, musi płacić za szkody z własnej kieszeni. A i to nie jest pewne, bo często konieczne jest założenie sprawy cywilnej w sądzie. Zdarza się także, że cyklista ucieka z miejsca zdarzenia w obawie przed wydatkami. Ponieważ nie ma też tablicy rejestracyjnej, jego odnalezienie graniczy z cudem.
Tymczasem firmy ubezpieczeniowe oferują takowe ubezpieczenia i można je wykupywać sezonowo. Podstawowa polisa kosztuje kilkadziesiąt złotych i może nas uchronić przed poważnymi wydatkami. Rozszerzone pakiety oferują także ubezpieczenie roweru od kradzieży czy assistance, w którym specjalny serwis pomoże nam np. jeśli złapiemy gumę.
Zobacz także
Obowiązkowa polisa mogłaby także uspokoić zapędy niektórych cyklistów, którzy za nic mają obowiązujące ich przepisy. W końcu w razie szkody mogliby także stracić zniżki na OC wykupione na samochód.
O ile w najbliższym czasie raczej nie doczekamy się znaczących zmian w przepisach dla rowerzystów, głównej poprawy bezpieczeństwa powinniśmy wypatrywać w nieuchronności kary. I to zarówno po stronie kierowców, jak i rowerzystów.