6 kultowych silników, bez których nie byłoby wspaniałych samochodów
Sercem każdego samochodu jest jego silnik, ale w tych sportowych silnik niekiedy definiuje dany model. W historii motoryzacji pojawiły się takie, które dziś są więcej warte niż cała reszta samochodu. Oto 6 silników, które - moim zdaniem - warto znać i zapamiętać na zawsze.
Toyota Supra i jej 2JZ-GTE to najlepszy przykład
Popatrzcie na Toyotę Suprę z lat 90., a następnie na nową. Stary model z dzisiejszego punktu widzenia nie robi wrażenia, ale myśląc o nim, podświadomie widzimy jej 6-cylindrowy, turbodoładowany motor o kultowym oznaczeniu 2JZ. Dokładnie tak jest z nową Suprą – patrząc na nią, widzimy rzędową szóstkę z BMW i dlatego nigdy nie będzie tak kultowa.
2JZ-GTE był najmocniejszym wariantem z 2 turbosprężarkami. Fabryczna moc dochodziła do ok. 330 KM, ale dla wielu to była dopiero baza do modyfikacji. Bez większych zmian w zakresie zwiększania wytrzymałości można było podnieść moc o minimum 50 proc., natomiast po modyfikacji układu korobowo-tłokowego - nawet do ponad 1000 KM!
Warto pamiętać, że 2JZ napędzał nie tylko Suprę, ale trafił pod maski wielu modeli Toyoty i Lexusa, m.in. Toyoty Soarer i Chaser, a także Lexusów IS oraz GS.
RB26DETT dał życie "godzili"
Nie byłoby Nissana Skyline GT-R bez silnika o oznaczeniu RB26DETT, a gdyby nie było GT-R, to w ogóle Skyline pozostałby jedynie zwykłym autem klasy średniej w dalekiej Japonii. Pomimo całkiem ładnej nazwy, bez RB26DETT Skyline mógłby zniknąć z rynku i nikt poza Japończykami nawet by tego nie zauważył.
Tymczasem konstrukcja Nissana, swoją drogą dość podobna do 2JZ Toyoty, dosłownie spłodziła "godzillę". Auto przechrzczono tak po serii zwycięstw, w których Skyline GT-R niszczył konkurencję. Zawdzięczał to co prawda również porządnej konstrukcji całego pojazdu (m.in. napęd na 4 koła), ale główna w tym była zasługa jednostki napędowej, która miała budowę bliską wyczynowej.
Pomimo fabrycznej, niezbyt wysokiej mocy ok. 300-330 KM, łatwo dało się ją podnieść niemal 2-krotnie, bo do tego została zaprojektowania.
13B-REW, czyli kultowy wankel Mazdy
Na liście słynnych silników stosowanych w autach sportowych nie mogło zabraknąć jednostki Wankla od Mazdy. RX-7 był samochodem niewątpliwie pięknym, ale to przez silnik stał się również kultowym. Niestety, w tym przypadku również przez jednostkę napędową nie stał się wielkim obiektem pożądania na rynku europejskim, a dziś wielu miłośników podchodzi do niego z pewną rezerwą.
Motor z wirującym tłokiem ma 1,3 l pojemności, ale dzięki doładowaniu, rozwijał fabryczną moc 239 KM. Tak oficjalnie. Co ciekawe, dzięki 2 turbosprężarkom był to pierwszy produkcyjny samochód z doładowaniem sekwencyjnym. Oczywiście nie jest to jedyny silnik Wankla Mazdy i jedyna mazda z silnikiem Wankla, ale RX-7 jest dla nas tym, który zapamiętamy najdłużej.
Honda… ale który silnik?
Honda słynie z bardzo dobrych silników oraz słynnego systemu zmiennych faz rozrządu VTEC, dzięki któremu charakterystyczną cechą jednostek sportowych były wysokie obroty.
Jako że Honda tworzyła całe serie takich silników, trudno jednoznacznie wybrać ten najbardziej kultowy. Dla jednych będzie to B18C6, inni twierdzą, że najlepsze pochodzą z rodziny K20. Każdy może mieć tu swoje zdanie, ale jeśli to obroty przyniosły silnikom Hondy sławę, to na szczycie powinien być ten o oznaczeniu F20C.
2-litrowa 4-cylindrówka trafiła pod maskę jednego modelu – Honda S2000 – i górowała nad innymi właśnie obrotami. Moc maksymalna była osiągana przy 8600 obr./min. w 250-konnej wersji na rynek japoński. Przy czym ogranicznik obrotów włączał się przy 9000 obr./min.! W każdym innym wariancie obroty dla maksimum mocy to minimum 7800 obr./min.
GM LS, czyli amerykański motor do wszystkiego
O ile w japońskiej motoryzacji panuje niemalże zasada "jeden silnik - jeden samochód", o tyle w amerykańskiej jest dokładnie na odwrót. Jeden silnik, szczególnie LS produkcji General Motors, nadaje się nie tylko do wielu modeli, ale nawet klas samochodów i był stosowany w autach kilku marek. Ogromna rodzina LS zyskała sławę m.in. w modelach sportowych, jak Corvette i Camaro, ale tak na dobrą sprawę także w budowanych w warsztatach hot-rodach, supersamochodach i wszelkiej maści sportach motorowych.
Nie będziemy tu wchodzić w szczegóły, bo motor występował w różnych odmianach i pojemnościach od 4,8 do 7,0 l. Co ciekawe, przez skrócenie o 2 cylindry zbudowano z niego motor V6 dla mniejszych aut. Największą zaletą jednostki LS jest jej prostota i wytrzymałość, a nie bez znaczenia pozostaje duża pojemność, pozwalająca wycisnąć - dzięki doładowaniu mechanicznemu - ogromne rezerwy mocy.
Volkswagen 8.0 WR16 64v4T – absolutny rekordzista
W przeciwieństwie do powyższych silników ten jest zupełnie inny i stanowi w tym zestawieniu wyjątek. I nawet nie chodzi mi o jego konstrukcję, ani też o jego gigantyczną, fabryczną moc. To jedyny w tym zestawieniu silnik, który nie definiuje samochodu, nie jest kultowy, niewielu zna na pamięć jego oznaczenie czy dane techniczne, ale dzięki któremu samochód stał się sławny.
Silnik 8.0 Volkswagena "stworzył" najszybszy drogowy samochód świata, który rozwija prędkość ponad 400 km/h. Jest też jedynym, którego nie montuje się w innych autach jako część tuningową.
W Bugatti Veyron rozwijał moc 1001, a potem 1201 KM. W najnowszym Chironie jest to 1500 lub 1600 KM, zależnie od wersji. Wszystko dzięki złączeniu dwóch jednostek W8 o pojemności 4 l (co ciekawe, stosowanych nawet w Passacie B5) w jedną całość zasilaną 4 turbosprężarkami.