100 samochodów, które musisz poprowadzić przed śmiercią [cz. 3]
Ponownie to Wy zdecydowaliście jakie maszyny mają znaleźć się na liście setki najbardziej pożądanych samochodów, jakie opuściły fabryki. Spośród wielu Waszych propozycji wybraliśmy następną dziesiątkę. Tej części nie zdominowało Ferrari, Porsche ani Lamborghini, jak wcześniej, ale... Renault. W stawce pojawił się także pick-up. Tak jak w przypadku poprzednich części zachęcam do podawania kolejnych wozów w komentarzach.
25.08.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:35
Renault Espace F1
Francuzom nie brakuje niezwykłych pomysłów związanych z motoryzacją. Renault wie co to awangarda w stylistyce. Wie też co to naprawdę cudownie popaprane pomysły. Należy do nich Renault Espace F1.
Za realizację projektu odpowiedzialna była Matra. Powstał on z okazji 10-lecia Renault w Formule 1. Właściwie z drogowego Espace'a miał on jedynie wygląd. Pod spodem ociekał kompozytem węglowym i technologią rodem z Formuły 1. Tego niezwykłego vana zasilał 3,5-litrowy motor RS5 V10 produkcji Renault. Był on stosowany w bolidzie Williams-Renault z 1993 roku. Oryginalnie generował on 710 KM. Na potrzeby projektu zwariowanego Espace'a podbito tę wartość do 811 KM.
Honda NSX
Honda NSX nie ma pod pokrywą silnika potężnego V12, V10 ani nawet V8. Ale to absolutnie nie świadczy o możliwościach tego wozu. Za plecami kierowcy pracowało wolnossące V6 o pojemności 3 oraz 3,2 l. Silniki te generowały odpowiednio 274 i 294 KM w różnych wariantach.
Aluminiowa konstrukcja Hondy była pierwszym monokokpitem z tego lekkiego materiału, zbudowanym dla seryjnego wozu. Lekka konstrukcja i doskonałe właściwości jezdne stały się później wyznacznikiem jakości dla McLarena F1. Produkowane w latach 1990-2005 auto wpisało się na kartach historii motoryzacji jako jeden z najdoskonalszych wozów sportowych w dziejach Japonii.
Ford F150 Raptor
Wracamy do nieco zwariowanych pomysłów. Tym razem lecimy do Ameryki, gdzie narodził się Ford F-150 Raptor. Jego topowa odmiana dwunastej generacji tego pickupa zasilana była 6,2-litrowym motorem V8 generującym 416 KM i 495 Nm.
Wyczynowe zawieszenie na tłumikach Fox Racing Shox i 35-calowe opony BFGoodrich A/T czynią z niego prawdziwego króla szybkiej jazdy po terenie. Pomysł na ten samochód jest tak bardzo odległy od śmiesznych zielonych ludzi z Brukseli i innych niedorzeczności typu ograniczenie do 30 km/h w terenie zabudowanym... Ten wóz jest kompletnie oderwany od wszystkiego co poziomem rozsądku potrafi doprowadzić do ziewania osobę po podwójnym espresso.
Tutaj powinna się pojawić klepsydra, ponieważ ten zwariowany projekt odchodzi. Ford w nowej generacji F-150 Raptora zastosuje V6 z doładowaniem. Przyznam, wersja na rok 2017 wygląda jak zło na kołach, ale z kastracją litrażu i liczby cylindrów to już nie będzie to samo. Śpieszmy się kochać wolnossące bydlaki...
Renault Clio V6
Ponownie witamy we Francji. I ponownie w siedzibie Renault. Tym razem nie ma miejsca na narzekanie na 3-litrową V6. Montowanie takiego silnika centralnie w samochodzie segmentu B sprawia, że wskaźniki irracjonalności przekraczają wszelkie normy.
Przy pierwszej generacji tego wozu (Phase I) Renault współpracowało z Tom Walkinshaw Racing. Tak, dobrze pamiętacie - to ta sama firma, która zbudowała z Jaguarem model XJ220. Przy Phase II Renault współpracowało z Porsche. Wersje te rozwijały z widlastej szóstki odpowiednio 230 i 255 KM. Teraz więcej mocy ma Megane RS z 2-litrowym motorem turbo, ale kogo to obchodzi, skoro to umieszczone z przodu R4?
Mazda 787B
Bardzo cieszy mnie, że wśród Waszych pomysłów znalazł się wóz wyścigowy z najwyższej półki. W końcu nie samymi maszynami drogowymi żyje motoryzacja. Ten konkretny samochód ma za sobą nie lada wyczyn. Mazda 787B ma na swoim koncie triumf w 24 h Le Mans. Zespół Mazdaspeed z trio kierowców w składzie: Volker Weidler, Johnny Herbert i Bernarnd Gachot zgarnął zwycięstwo Jaguarom XJR-12, które dotarły na miejscach 2., 3. i 4., a rok wcześniej okupowały dwa pierwsze miejsca podium.
Mazdę 787B napędzał silnik Wankla wyposażony w cztery rotory. Generował on 707 KM i 607 Nm. Za zasilanie tego wysokoobrotowego potworka odpowiadał wtrysk Nippon Denso.
BMW 2002 Turbo
Jeden z moich faworytów, których sam umieściłbym na tej liście to BMW 2002 Turbo zaproponowane przez 1982. Ten samochód miał kształt dwóch sklejonych ze sobą pudełek, miał niezbyt urodziwy tył, ale całokształt tworzony przez dwie wąskie nerki, okrągłe światła, poszerzone nadkola i niebiesko-kremowe malowanie był absolutnie rewelacyjny.
Pod maską tego maleństwa przedstawionego w 1973 roku na targach samochodowych we Frankfurcie pracował 2-litrowy wariant jednostki M10. Był to pierwszy turbodoładowany silnik w europejskim samochodzie drogowym. Generował on 173 KM, co było wartością zawrotną jak na tamte czasy, nie wspominając o odniesieniu do rozmiarów i masy tej wydmuszki. Ta wyjątkowa odmiana z turbosprężarką KKK nie była produkowana zbyt długo przez kryzys paliwowy, który nastał tuż po wprowadzeniu tego wozu do produkcji. Przez to, a może dzięki temu, powstało tylko 1672 egzemplarzy tego samochodu.
Lancia Stratos
Ten samochód to jedna z tych pozycji, których nie mogło zabraknąć na tej liście. Rajdowa wersja tego wozu zdobyła mistrzostwo świata w latach 1974, 1975 i 1976. Pod maską Stratosa pracowało V6 zaczerpnięte z portfolio Ferrari. Był to 2,4-litrowy silnik pochodzący z modelu Dino. Moc trafiała na koła przez 5-biegową skrzynię ręczną.
Powstało blisko 500 egzemplarzy tej maszyny. Piękny projekt Bertone niestety nie doczekał się godnego następcy poza jednym egzemplarzem zbudowanym przez Michaela Stoscheka na bazie Ferrari 430 Scuderia.
Mercedes SLS AMG
Wskrzeszenia legend podjęło się po 2000 roku sporo marek. Wrócił Fiat 500, wrócił Mustang. Mercedes natomiast przywrócił skrzydlate drzwi z modelu 300SL Gullwing z pomocą Sport Leicht Super, czyli SLS-a.
Ten spektakularny pojazd bez wątpienia w przyszłości stanie się klasykiem. Pod jego długą maską kryje się wolnossące, ziejące z dwóch wydechów niczym z wrót piekieł V8 o pojemności 6,2 l. Motor ten rozwija w bazowej wersji 571, a w odmianie GT 591 KM. Moc z centralnie z przodu umieszczonej jednostki przenoszona jest na koła przez 7-biegową dwusprzęgłową skrzynię automatyczną.
Mercedes-Benz SLS AMG jest istotny nie tylko dlatego, że sam w sobie był fantastyczny. Był on także ostatnim flagowcem Mercedesa z gatunku, który już nie wróci. Teraz nastała era jednostek doładowanych i raczej nie doczekamy się powrotu takich potworów jak wolnossące V8 z SLS-a.
Ferrari Enzo
W tej części nie mogło zabraknąć Ferrari. Włoska marka jest wręcz fabryką samochodów marzeń. Większość maszyn, które opuściły Maranello to wozy wzbudzające nieprzyzwoicie wielkie pożądanie. I słusznie - temu nikt się nie dziwi. Są jednak w historii tej marki samochody tak wyjątkowe, że wybijają się nawet ponad nieprzeciętność pozostałych Ferrari. Jednym z takich aut jest Enzo.
O tym, że był to samochód wyjątkowy dla marki świadczy sama jego nazwa. Został on ochrzczony na cześć samego jej twórcy - Enzo Ferrariego. W swoim czasie musiał więc być absolutnym szczytem możliwości włoskiej manufaktury. I był - jego serce stanowiło agresywnie brzmiące V12 Tipo 140B o pojemności skokowej wynoszącej 6 l. Jednostka ta generowała 660 KM i 657 Nm. Jej temperament ograniczony był czerwonym polem zamkniętym na poziomie 8200 rpm.
Renault 5 Turbo
Już po raz trzeci dzisiejszego dnia zaglądamy do portfolio szalonych pomysłów autorstwa Renault. Tym razem sięgamy do poprzednika Clio V6. Jest nim R5 Turbo - auto produkowane w pierwszej połowie lat 80.
Pierwotnie ten pojazd projektowany był jako maszyna rajdowa. Ostatecznie Renault zaoferowało także wersję drogową. W sumie Francuzi sprzedali 3576 sztuk tego niezwykłego wozu.
Renault 5 Turbo było wyposażone w umieszczoną centralnie rzędową czwórkę o pojemności 1,4 l. Generowała ona 160 KM i 221 Nm.