Zaczynam test opon bieżnikowanych. Sprawdzimy, ile warte są "nalewki"
Opony bieżnikowane to temat pomijany w mediach motoryzacyjnych, a tak na dobrą sprawę trudno znaleźć o nich jakieś kompedium wiedzy czy dokładniejsze informacje. Znane są z ciężarówek, ale na rynku osobowych zawsze były outsiderami. Dlatego też postanowiłem sprawdzić, czy warto je kupić i czy da się na nich normalnie jeździć oraz jak do rzeczywistości mają się skrajnie różne opinie na ich temat.
08.12.2023 | aktual.: 10.12.2023 11:49
Opony bieżnikowane (regenerowane) to nic innego jak opony z zużytym bieżnikiem, którym nałożono nowy bieżnik. W praktyce oznacza to, że opona bieżnikowana to ok. 20-30 proc. nowego materiału i ok. 70-80 proc. starego.
Producenci ogumienia bieżnikowanego zapewniają, że dobierając opony do regeneracji biorą tylko te, których stan techniczny nie budzi najmniejszego zastrzeżenia i nie mają one większych uszkodzeń mechanicznych, choć dopuszcza się opony przebite w obrębie bieżnika i drobne niedoskonałości, które w procesie bieżnikowania są usuwane.
Dlaczego do ciężarówek tak, a do osobówek nie?
Ogumienie bieżnikowane kompletnie nie dziwi w samochodach ciężarowych, ale w osobowych jest spychane na margines i niemal całkowicie pomijane. Dlaczego? Są tu dwa aspekty.
Po pierwsze, opony bieżnikowane, choć sama idea jest dobra i korzystna dla środowiska, jest solą w oku producentów opon oraz sklepów oponiarskich. "Na nalewkach nie ma biznesu" - powiedziała mi kilka lat temu osoba z branży oponiarskiej.
Temat ogumienia w Polsce zdominowali producenci nowych opon. Natomiast środowisko "nalewek" siedzi sobie cicho i robi swoje, mając świadomość, że prawdziwy rynek zbytu mają w branży transportu ciężkiego.
Jest też aspekt techniczny, o którym warto wiedzieć - opony do samochodów osobowych nie są tworzone z myślą o bieżnikowaniu. Tymczasem nowe ogumienie do pojazdów ciężarowych ma konstrukcję umożliwiającą bieżnikowanie. I choć opony bieżnikowane do aut osobowych mają homologację i spełniają wymogi dopuszczenia do ruchu, to odbiegają znacząco właściwościami od opon nowych, które służyły jako baza. To tak, jakby porównać oponę nową i używaną, ale z pominięciem właściwości samego bieżnika.
Opony bieżnikowane - opinie są skrajnie różne
Tematem opon bieżnikowanych zacząłem się interesować już w 2021 roku szukając informacji na ich temat, ale także opinii. Niestety jest jedna ważna kwestia. Nie brakuje opinii, tylko problem w tym, że są skrajnie różne, jak zresztą różne są oczekiwania kierowców. Oto najczęściej wymieniane, powtarzane wielokrotnie przez użytkowników zalety i wady:
- Niska cena
- Dobre zachowanie na śniegu w przypadku opon zimowych
- Problemy z wyważeniem
- Kiepskie zachowanie na mokrej nawierzchni
- Wysoki poziom hałasu
W plusach powinien pojawić się aspekt też środowiskowy, bo opona bieżnikowana przyczynia się do mniejszego nagromadzenia odpadów, ale większości użytkowników to nie interesuje.
Co ciekawe, wszystkie wymienione wyżej zalety i wady są też regularnie podważane. Przykładowo, osoby niezadowolone odpowiadają na zaletę w postaci niskiej ceny tak, że opony do niczego się nie nadają lub nie da się ich wyważyć, więc po zakupie muszą je zwrócić, ponosząc koszt montażu i demontażu, co niweluje różnicę w cenie pomiędzy nimi a nowymi.
Jedni twierdzą, że zimowe opony bieżnikowane są świetne, inni podkreślają, że tylko na śniegu, ale na mokrej nawierzchni zachowują się fatalnie. Oczywiście nie brakuje głosów całkowicie przeciwnych. To samo dotyczy hałasu czy samego wyważania - jedni oceniają to pozytywnie, inni negatywnie.
Skąd tak różne opinie?
Prawdopodobnie problem z opiniami jest taki, jak ze wszystkim, co używane. Bo choć opony bieżnikowane kupuje się jako nowe, to w rzeczywistości mają już kilka lat. Jedni trafią na dobry komplet, inni na gorszy i tu pojawiają się różnice. Wielokrotnie trafiłem na opinie, że osoba kupiła cztery opony, ale tylko jednej nie dało się wyważyć lub odwrotnie, że tylko jedna lub dwie dały się wyważyć.
Zapytałem o to wulkanizatora mającego doświadczenie zarówno w ogumieniu do samochodów osobowych, jak i ciężarowych, również w kwestii opon bieżnikowanych. Całkowicie zbił argumenty na temat wyważania: "Jeśli ktoś twierdzi, że opon używanych nie da się wyważyć, to problem leży w jego sprzęcie i umiejętnościach, a nie oponach".
Zaczynam test opon bieżnikowanych
Z powodu tych skrajnie różnych opinii i obawy o to, że kupię opony, które będą nadawały się tylko na śmietnik, byłem do nich mocno sceptycznie nastawiony. W tym roku postanowiłem się przełamać i wreszcie wejść w ten świat. Przy wyborze opon musiałem dobrać jakieś kryterium - wybrałem najniższą cenę.
Do testu kupiłem ogumienie markowane jako Respa o nazwie Ökon Winter1. Po wstępnej weryfikacji jestem niemal przekonany, choć pewności nie mam, że Respa to jakby nazwa marki opon, natomiast Ökon Winter1 to model. Szczerze mówiąc - nie ma to żadnego znaczenia.
Być może jakieś znaczenie będzie miało to, że nie kupiłem opon w dokładnie takim rozmiarze, jak fabryczny. Było to spowodowane założeniem, by kupić opony najtańsze. Fabryczny rozmiar do samochodu, w którym będę je testował (Mini One D) to 175/65 R15.
Średnie ceny opon bieżnikowanych w tym rozmiarze to ok. 560-600 zł za komplet. Natomiast ja wybrałem rozmiar 185/60 R15, którego cena jest porównywalna, ale można znaleźć pojedyncze "okazje". Swoje z wysyłką kupiłem za 529 zł, co daje 132 zł za sztukę. Biorąc pod uwagę fakt, że średni koszt wysyłki kompletu opon to 45 zł, to realnie za same opony zapłaciłem ok. 120 zł za sztukę.
Dla porównania, najtańsze nowe opony w rozmiarze fabrycznym, jakie znalazłem na Allegro - Royal Black Royal Winter HP - kosztują po 157 zł za sztukę. Za 174 zł można kupić oponę o nazwie Premiorri ViaMaggiore w rozmiarze 185/60, a na stronie sklepopon.com po 179 zł za sztukę kupiłbym ogumienie o nazwie ArivoWinmaster ProX ARW 3. Nie ma więc dużej rozbieżności cenowej pomiędzy oponami bieżnikowanymi z Europy (również z Polski), a najtańszymi nowymi.
Pierwsze wrażenie - oględziny
Ogumienie wygląda zupełnie inaczej niż nowe. Już wzięcie do ręki jednej opony daje się odczuć, że to coś innego. Waży sporo i to poczuje każdy, kto ma jakiekolwiek doświadczenie z ogumieniem.
Kolejna rzecz to bieżnik. Nie jest on zarezerwowany dla jednego producenta jak w przypadku nowego ogumienia. Jest to po prostu konkretny bieżnik o nazwie Winter, który może założyć na oponę każda firma zajmująca się regeneracją. Są oczywiście inne rzeźby bieżników zimowych. A tak na marginesie - opony bieżnikowane występują jako zimowe, całoroczne i letnie.
Sprzedawca zapewniał, że bieżnik ma 9 mm grubości, co nie okazało się prawdą. Choć trudno było zmierzyć bieżnik nieużywanych jeszcze opon, bo na całym bieżniku były maleńkie wypustki. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów i ich starciu, pomiar wykazał ok. 8,5 mm na każdej z opon. To i tak jest wartością nieco większą niż przeciętne 7-8 mm dla tego typu nowego ogumienia.
Bieżnik ma dość agresywną rzeźbę z wieloma lamelami i jest wyjątkowo miękki. Mam wrażenie, a lubię oglądać i dotykać opony, że to najbardziej miękka guma na oponie, z jaką miałem styczność.
Kierunkowa rzeźba (tzw. jodełka) zwiększa naturalnie liczbę rowków pomiędzy blokami bieżnika podzielonymi lamelami, co powinno w teorii zapewnić dobre pochłanianie wody, ale też skutkować dobrym wgryzaniem się w śnieg. Bloki bieżnika są od siebie wyraźnie oddzielone jak w typowej oponie terenowej. Na barku bieżnika znajdują się nacięcia wzdłużne, które mogą utrzymywać przyczepność opony w zakręcie na śniegu. Na jednej z opon znalazłem miejsce, gdzie brakło kawałka bloku bieżnika. Ogólnie wrażenie jest takie, jakbyśmy mieli do czynienia z oponami do maszyn rolniczych czy sprzętu ogrodowego. Nie są tak starannie wykonane jak nowe.
Widać łączenia bieżnika, ale wykonano je ładnie, jak dobrze położone kafelki, choć wykończono tak sobie. Kawałki gumy odstają również na boku opony. Na nim odciśnięto znane z klasycznego ogumienia znaki, takie jak nazwa, rozmiar, indeksy, DOT czy napis Retread (oznaczenie opony bieżnikowanej), choć zabrakło najważniejszego – symbolu 3PMSF.
Formalnie więc nie jest to opona zimowa, ponieważ nie przeszła odpowiednich testów. Faktem jest jednak to, że opona ma wszystkie cechy klasycznej zimówki. Znajdziemy na boku po sześć ogromnych płatków śniegu, które mają dać jednoznacznie do zrozumienia, że to zimówka, a fakt ten ma podkreślać symbol M+S. "Czytając oponę" dowiadujemy się, że jest wyprodukowana w Niemczech, choć dokładnie ten sam bieżnik znajdziemy w polskich produktach.
Problemy z wyważaniem?
Opony trafiły na stalowe obręcze i na wyważarkę. Wulkanizator nie miał najmniejszego problemu z wyważeniem, choć jedna z opon wyraźniej odstawała od pozostałych. Po dokładnych oględzinach okazało się, że to sama felga ma delikatne bicie. Wulkanizator potwierdził, że niedoważenia na poziomie 15-20 gramów występują na nowych oponach. Pod tym względem testowane opony nie różnią się od standardowych nowych opon.
Pierwsza przejażdżka
Jestem już po pierwszej przejażdżce - tylko 25 km. Więcej wrażeń po ok. 1000 km opiszę w następnym artykule, a na tę chwilę opony są na dotarciu. Pierwsze wrażenie jest pozytywne. Opony nie "biją" i nie hałasują nadmiernie do prędkości 140 km/h. Subiektywnie bardzo dobrze zachowują się na ubitym śniegu i brei pośniegowej.
Na mokrym, zimnym asfalcie (-2,5 st. C), jadąc zupełnie normalnie, nie widzę zbytnio różnic w hamowaniu względem typowej opony zimowej. Natomiast czuć, że opony są miękkie na bokach (zdecydowanie bardziej niż zdjęte z felg zimówki), bo mini straciło swoją naturalną zwartość podczas dynamicznych ruchów kierownicą. Natomiast komfort jazdy jest niebywały. Oczywiście jak na mini.