"Drogi krajowe, z ogromnym nasileniem ruchu, muszą się rozszerzać." Ale nie każde drzewo trzeba wyciąć
Kolejni mieszkańcy protestują przeciwko wycinaniu przydrożnych drzew w swojej okolicy. Niektórych roślin nie trzeba się pozbywać, ale jak zauważa Krzysztof Hołowczyc, drogi z dużym natężeniem ruchu muszą ulec modernizacji.
06.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:29
Tym razem petycja dotyczy Kamienia Krajeńskiego. Jak twierdzą osoby odpowiedzialne za zbieranie podpisów, drzewa wymagają jedynie prac pielęgnacyjnych czy usunięcia suchych konarów złamanych przez wiatr. Aktywiści argumentują, że w ciągu ostatnich piętnastu lat w tym rejonie nie stwierdzono ani jednego wypadku samochodowego, którego przyczyną byłyby rośliny.
Sprawa jest jedną z wielu dzielących mieszkańców, władze i internautów. Gorący jest również temat zeszłorocznej wycinki w Trzebiechowie, gdzie wycięto 400 drzew. Walory estetyczne to jedno, sytuacja na drogach – drugie. Tylko w ciągu ostatniej doby w Grzędach w kolizji z przydrożnym drzewem zginęły dwie osoby. W Sporniaku niedaleko Lublina w podobny sposób zginęła 20-latka. Pod Wrocławiem kierowca stracił panowanie nad autem. Trafił do szpitala. Podkreślę - tylko w ciągu ostatniej doby.
- Jeśli na drodze mamy kilkanaście wypadków rocznie, warto się zastanowić nad zmianami – mówi mi Krzysztof Hołowczyc, trzykrotny rajdowy mistrz Polski i mistrz Europy. – Nasze drogi krajowe, z ogromnym nasileniem ruchu, muszą się rozszerzać. Mamy wiele przypadków, gdy auto jadące z naprzeciwka zjeżdża na nie swój pas i kierowcy muszą ratować się przed zderzeniem czołowym – dodaje.
Sprawa nie jest jednak tak oczywista, co zauważa mój rozmówca. – Jestem kompletnym przeciwnikiem wycinania drzew, gdy mówimy o sytuacji, gdy częstotliwość ruchu jest prawie zerowa. Nie mówimy wtedy o zwiększaniu bezpieczeństwa – stwierdza rajdowy mistrz Polski.
W Niemczech czy we Francji, przy drogach mocno uczęszczanych, robi się wszystko, by ograniczyć możliwość kolizji z drzewem. Nie musi to jednak oznaczać wycinania zieleni. Szeroko stosuje się bariery ochronne, które przejmują energię pojazdu w razie wypadku. Na zachodzie Europy stwarzające zagrożenie rośliny, których nie dało się obudować lub było to nieopłacalne, musiały jednak zostać usunięte. Ta rewolucja drogowa miała miejsce dawno temu. U nas dopiero się zaczyna.
Wypadki kończące się na drzewie to ok. 5 proc. zdarzeń drogowych, jakie odnotowuje policja. Niestety należą do najbardziej śmiertelnych – co dziesiąta ofiara na drodze zginęła właśnie w wyniku kolizji z drzewem.