Używany Volkswagen Lupo: godny uwagi maluch za dwie pensje
Zanim powstał bardzo lubiany w swoim segmencie Volkswagen Up i jego bliźniacze wersje Seata oraz Skody, wcześniej niemiecki producent miał również ceniony przez klientów model Lupo. Auto już się trochę zestarzało, ale wciąż pozostaje atrakcyjnym maluchem do miasta i na krótkie trasy. Czy używane jest warte wydania kilku tysięcy złotych?
13.10.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:29
Samochód został zaprezentowany ponad 20 lat temu, w 1997 roku, jako Seat Arosa. Jest technicznie spokrewniony ze sprawdzonym w boju Volkswagenem Polo. Przejęto od niego płytę podłogową, skrócono i osadzono nowe nadwozie. Zawsze trzydrzwiowe i zamknięte, ale w dwóch formach – jako Volkswagen Lupo zaprezentowany rok później lub wspomniany Seat Arosa. Różnice są wyłącznie wizualne – technika pozostaje ta sama. Niestety staranność wykonania nie do końca.
Lupo jest o tyle ciekawym samochodem, że choć mniejszy i w praktyce dwuosobowy (rejestrowany na cztery osoby), to niczym innym nie ustępuje większemu Polo. Ma podobne silniki, dobre zawieszenie oraz przyzwoite wyposażenie. Większość samochodów ma na pokładzie ABS, połowa ma elektrycznie sterowane szyby, a jedna trzecia klimatyzację. Są też pojedyncze sztuki skonfigurowane nie gorzej od aut kompaktowych. Uwaga – nie każdy egzemplarz ma wspomaganie kierownicy, a to dość przydatne w mieście.
Niestety jest to samochód najwyżej dla dwójki pasażerów. Ewentualnie istnieje możliwość przewiezienia dodatkowych dwóch osób, ale najlepiej niskich lub dzieci. Bagażnik nie imponuje swoimi 130 litrami objętości, ale kupując taki model, nie należy oczekiwać niczego więcej. Mamy za to znakomitą widoczność, możliwość zaparkowania w niedostępnych dla większych aut miejscach oraz dobre prowadzenie i stosunkowo wysoki, jak na tak krótki rozstaw osi, komfort jazdy.
Problemem nowego Lupo była cena, bo pozycjonowano go ponad większością konkurentów z segmentu A. Swoją drogą dobrze wyposażony up! też kosztuje dużo. Dlatego Lupo nigdy nie było oficjalnie sprzedawane w naszym kraju i nie ma czegoś takiego jak egzemplarz z Polski.
Zalecamy benzynowe
Do Lupo zalecamy silniki benzynowe i to najlepiej motor 1.4 (8V ma 60 KM, a 16V 75 KM), który jeżeli przetrwał do tego czasu, to nic złego nie powinno się z nim dziać. Generalnie ma wadę fabryczną, polegającą na zamarzaniu odmy, ale sporo silników przeszło odpowiednie modyfikacje lub… tej wady nie ma. Efektem zamarznięcia odmy jest lekkie rozszczelnienie motoru i duże zużycie oleju. Tę samą przypadłość ma czterocylindrowy silnik 1.0. Podkreślam liczbę cylindrów, ponieważ w nowszym Volkswagenie up! jest to jednostka trzycylindrowa – zupełnie inna.
Nie warto kupować wersji 1.0 ze względu na mizerne osiągi (tylko 50 KM), wysokie zużycie paliwa w mieście (nawet 8-9 l/100 km) oraz słabe wyposażenie. Osoby szukające czegoś szybszego, powinny szukać Lupo z motorem 1.4 o mocy 100 KM pochodzącym z Polo GTI lub po prostu Lupo GTI napędzane silnikiem 1.6 o mocy 125 KM. Trzeba jednak przyznać, że trudno o zakup takiego auta.
Co z dieslami? Tu najlepszym wyborem będzie trzycylindrowy 1.4 TDI, znany m.in. ze Skody Fabii. Osiąga przyzwoite 75 KM i mało pali, choć kulturą pracy nie grzeszy. Z jednej strony jest trwały i tani w naprawach, ponieważ to bliski krewniak znanego 1.9 TDI, ale z amputowanym jednym cylindrem. Z drugiej ma pewną wadę fabryczną, która nie zawsze się ujawnia – nadmierny luz osiowy na wale korbowym. Jeżeli motor wydaje z siebie stukanie z dolnej części i pali się kontrolka "check engine", radzimy zrezygnować z takiej oferty lub nastawić się na wymianę silnika – koszt używanego to około 1000-1500 zł.
Osoby szukające trwałego diesla będą spały spokojnie z 60-konnym 1.7 SDI pod maską. Niestety jest to motor toporny, pracujący jak w traktorze i wibrujący tak, że na postoju trzęsie się wnętrze. Po drugiej stronie jest ultranowoczesny jak na owe czasy diesel 1.2 TDI o mocy 61 KM. To już inna bajka.
Teoretycznie jest najlepszym wyborem do tego samochodu, ale pod warunkiem, że kupowaliście nowe Lupo 3L, które nota bene było koszmarnie drogie. Tak się nazywała wersja z tym silnikiem i mocno różni się od innych. Ma aluminiowe nadwozie i wiele detali oryginalnych, innych niż pozostałe odmiany. Miało to dać rekordowo niskie spalanie, na poziomie około 3 l/100 km. Niestety motor 1.2 TDI może być obecnie rekordowo drogi w naprawie ze względu na niską dostępność części oraz ich specyfikę – np. turbosprężarka ze zmienną geometrią. Nie polecamy tego motoru, bo może się nie opłacić.
Psują się drobiazgi, szczególnie w Seacie
Volkswagen Lupo nie jest samochodem kłopotliwym w eksploatacji ze względu na prostą konstrukcję. Zawieszenie składa się z kolumn MacPhersona z przodu i trwałej belki skrętnej z tyłu. Przedni wahacz kosztuje 120-140 zł i ma wymienne gumy oraz sworznie. Za amortyzator zapłacicie 130 zł. Z tyłu wymienia się głównie amortyzatory. Łożyska i tarcze hamulcowe kosztują znacznie mniej niż do większych samochodów – po 100 zł za sztukę.
Do typowych awarii w Lupo należą drobne problemy z elektryką, takie jak niedziałający centralny zamek, silniczek wycieraczek czy elementy wyposażenia, a także osprzęt (alternator, rozrusznik). Szczególnie dotyczą jego hiszpańskiego kuzyna Seata Arosy. Niemiecki model jest zdecydowanie lepiej wykonany, rzadziej koroduje, a jeśli już, to głównie po naprawach blacharskich. Zdarzają się cieknące pompy wspomagania układu kierowniczego czy zamarzające klamki.
Seatów sporo mniej, ale wybór jest łatwiejszy
Seatów jest prawie trzykrotnie mniej na rynku wtórnym, ale i wybór wersji silnikowych jest skromniejszy. Nie ma odmian sportowych oraz superoszczędnej 3L. Z drugiej strony można przyjąć, że oprócz wersji 1.0, każdy inny Seat Arosa jest w porządku.
Zróżnicowane są także ceny. Najdroższe Arosy kosztują do 8000 zł, natomiast Lupo można kupić za 9000 i nawet nieco drożej. Szczególnie cenione są poszukiwane wersje GTI – nawet kilkanaście tysięcy złotych. W miarę ładne egzemplarze można wypatrzyć za 5000-7000 zł.
Znacznie więcej jest odmian benzynowych i co ważne, prawie połowę stanowią silniki inne niż 1.0. Szukając dla siebie samochodu, warto wybrać egzemplarz z systemem ABS i klimatyzacją, a jeszcze lepiej, gdy będzie ze wspomaganiem układu kierowniczego.
Naszym zdaniem Volkswagen Lupo, a także Seat Arosa to interesujące propozycje na rynku wtórnym w segmencie A. Sprowadzane obecnie egzemplarze mają po kilkanaście lat i nieduże przebiegi, często są naprawdę zadbane. Lupo ma swój charakter i pomimo wieku wciąż można go uznać za atrakcyjny samochód do miasta czy na dojazdy do pracy. Co ważne, jest bardzo tani w eksploatacji.