Używane Renault Vel Satis (2001-2009) - opinie i typowe usterki
Luksusowe renault miało swoje pięć minut, po czym błyskawicznie spadło na najniższy stopień rynku wtórnego. Po latach Vel Satis mocno stracił na wartości. Dziś można kupić ładny egzemplarz za ok. 10-15 tys. zł. Sprawdź, czy warto.
28.05.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:00
Renault Vel Satis to jedno z najciekawszych i najbardziej kontrowersyjnych aut początku XXI wieku. Po premierze modelu Avantime wydawało się, że Francuzi już niczym nie zaskoczą i nie uda się stworzyć dziwniejszego modelu, po czym pojawił się właśnie on. Vel Satis, który był połączeniem crossovera i luksusowej limuzyny, w opakowaniu praktycznego hatchbacka, z mocnymi silnikami pod maską, zmontowanego… jak na Francuzów przystało.
Jakim samochodem jest Renault Vel Satis?
Konstrukcyjnie jest minivanem, bo bazuje na platformie modelu Espace IV, ale dzieli części także z Laguną II. Z założenia miał być i jest luksusowym autem. Jakim?
Każdy może mieć swoją teorię. Można go nazwać limuzyną segmentu E, można crossoverem, minivanem… co się komu podoba. Myślę, że twórcom klasyfikacja nie spędzała snu z powiek, ponieważ auto jest na tyle oryginalne, że nie pasuje idealnie do żadnej klasy. I tak też było reklamowane - jako sposób na życie inaczej.
Z całą pewnością jest to luksus po francusku. Czyli dobrej klasy materiały zmieszane z tanimi, świetne wyposażenie połączone z tandetnym wykonaniem i mocne silniki, które mają napędzać auto głównie na wprost. Auto się nie prowadzi, tylko jedzie. Ma być komfortowo i jest.
Wnętrze zaprojektowano tak, żeby było w nim jak najwygodniej i to się udało. Pomijając skrzypienie i stukanie elementów, nie sposób nie docenić bardzo wygodnych foteli z regulacją jak w dużo droższych autach, mnóstwa przestrzeni czy wyposażenia. Dla czterech pasażerów jest to prawdziwa limuzyna.
Bagażnik pomimo pojemności 460 litrów w praktyce jest ogromny. Niemal wszystkie schowki, nawet w podłokietnikach, mają bardzo dużą pojemność, a ciekawostką są np. szufladki pod wszystkimi siedzeniami czy przed pasażerem pomiędzy uchwytami na napoje. Auto jest po francusku przemyślane i do bólu praktyczne.
Osoby, które lubią zwarte samochody i takie, którymi jeździ się łatwo, powinny od razy szukać czegoś innego. Długa maska, wysoka masa i miękkie zestrojenie to coś dla tych, którzy doceniają np. amerykańską motoryzację. Tym bardziej, że pod maską może pracować V6.
Jeśli chodzi o konstrukcję zawieszenia Vel Satisa, to z przodu mamy klasyczne kolumny MacPhersona. Z tyłu zaś jest układ z trzema potężnymi wahaczami na koło, gdzie jeden pełni jednocześnie rolę podpory sprężyny montowanej oddzielnie od amortyzatora. Układ kierowniczy jest hydraulicznie wspomagany.
W 2005 r. miał miejsce facelifting, który nieznacznie zmienił wygląd samochodu, a więcej wydarzyło się w jego wnętrzu. Pojawił się nowy zestaw wskaźników czy system multimedialny obsługiwany joystickiem, znanym z późniejszych modelu Renault. Z ciekawostek, auto z tego okresu miało już m.in. elektryczny hamulec postojowy czy głosową obsługę.
Jakie silniki montowano w Renault Vel Satisie?
Pod maską nie znajdziemy słabych jednostek napędowych, choć i tak niektóre można uznać za zbyt słabe.
Silniki benzynowe:
- 2.0 Turbo (163 i 170 KM)
- 3.5 V6 (241 KM)
Silniki Diesla:
- 2.0 dCi (150 i 173 KM)
- 2.2 dCi (139 i 150 KM)
- 3.0 dCi V6 (177 i 181 KM)
Który silnik wybrać?
Zdecydowanie najlepszym i najbezpieczniejszym wyborem są benzyniaki. Oba trwałe i mało problematyczne. Oczywiście paliwożerne, ale świetnie pracują na LPG. Osoby ceniące sobie ładne brzmienie i dobre osiągi mają tylko jeden wybór – nissanowskie 3.5 V6. Motor oczywiście pochłania sporo paliwa – średnio ok. 13 l/100 km - ale odwdzięcza się najlepszą dynamiką.
Jednak francuskie 2.0 T też jest niezłe i na pewno tych wersji nie da się nazwać ospałymi. Ponadto dobrze reagują na chiptuning. Użytkownicy uważają, że lepiej od V6 nadają się do LPG, choć spalanie na poziomie 10 l/100 km można uznać za znośne.
Również na podniesienie mocy podatny jest diesel 2.0 dCi, który jest jedynym wartym uwagi z silników na olej napędowy. Spala wyraźnie mniej niż 2.0 T (ok. 8 l/100 km), a odmiana 173-konna dorównuje osiągami benzynowej.
Po drugiej stronie mamy motor 3.0 dCi, który obecnie można uznać za najbardziej ryzykowny i w gruncie rzeczy pozbawiony sensu. To diesel, ale sporo pali (ok. 9 l/100 km), a do tego jeszcze V6, więc prace przy nim są czasochłonne i drogie.
Raczej niepolecany jest dość trwały wariant 2.2 dCi. Trudno znaleźć argumenty za tym silnikiem, bo osiągami ustępuje nowszej jednostce 2.0, dostęp do części jest gorszy, a osiągi raczej poniżej oczekiwań.
Co więc wybrać? Ja uważam, że wyłącznie benzyniaki. Złotym środkiem pomiędzy osiągami a kosztami jest 2.0 T. Na gazie i tak będziecie jeździć nim taniej niż dieslami, a ryzyko poważnych usterek jest niższe. V6 jest dobre, daje wyśmienite osiągi jak na tę klasę auta, ale są tu potencjalnie wyższe koszty napraw.
Typowe usterki i opinie o Renault Vel Satisie
Choć auto jest spokrewnione poniekąd z Laguną II, to nie jest nadmiernie uciążliwe w eksploatacji. Usterki zdarzają się jak w każdym 20-letnim lub niewiele młodszym modelu – dużo rzeczy się zwyczajnie starzeje. Im większy przebieg tym wyższe ryzyko usterek mechanizmów, które normalnie się nie psują. Na przykład typowym problemem Vel Satisa są opadające przednie szyby.
Typowo dla aut francuskich psuje się elektryka. Zwykle są to jednak drobiazgi, z którymi można żyć i jeździć. Znalezienie auta, którego komputer nie wyświetla błędów jest trudne. Bardziej kłopotliwe bywają usterki czujników przy silnikach.
Trwałe jest zawieszenie z tyłu, przednie z kolei tanie w naprawach, bo takie jak w Lagunie. Większe koszty trzeba ponieść w związku z układem hamulcowym. Duże, czyli dość drogie są przednie hamulce - komplet dobrych tarcz to ok. 700 zł. Trwałością nie grzeszą przekładnie kierownicze.
Największe wydatki czekają na użytkowników pod maską. Nawet dobre i chwalone diesle 2.0 dCi mogą już wymagać dużego serwisu. Motory 2.2 dCi mają różne opinie – jeśli zadbane, są bardzo trwałe, jeśli nie, przynoszą tylko rozczarowanie. Katastrofą jest natomiast wybór diesla 3.0 dCi z małym przebiegiem. Lepiej wybrać auto z silnikiem po naprawach, choć i to jest duże ryzyko.
Bezpieczne benzyniaki nie rozczarowują, jeśli ma się świadomość, że Vel Satis nie służy do ścigania, że jest to auto wyższej klasy, a V6 musi kosztować. 3,5-litrowa jednostka nissana ma dwa wrażliwe obszary. Pierwszym jest układ chłodzenia – może się grzać, a remont dwóch głowic to już duży koszt. Drugim jest łańcuch rozrządu – bardzo trwały, ale kiedy trzeba go wymienić, konieczne jest wyjęcie silnika.
Druga rzecz, która może przynieść wydatek liczony w tysiącach, to skrzynie automatyczne. Ponad połowa aut jest w nie wyposażona. Z jednej strony dobrze, bo wygodniej i nie trzeba wymieniać sprzęgła i koła dwumasowego, z drugiej strony ich trwałość jest bardzo uzależniona od sposóbu eksploatacji.
Kierowcy z ciężką nogą mogą szybko zapłacić za naprawę, osoby o łagodnym stylu jazdy przejadą 300 tys. km i więcej bez najmniejszego problemu. Najbardziej wrażliwe są automaty w połączeniu z silnikami V6.
Najważniejsze zalecenia do eksploatacji Vel Satisa to nieoszczędzanie na częściach zamiennych, a te wbrew pozorom nie są nadmiernie drogie, pilnowanie wymiany olejów i temperatury w czasie jazdy. Jeśli macie wersję V6, to raz na jakiś czas warto zlecić w serwisie dokładne oględziny układu chłodzenia i sprawdzenie jego sprawności – jest to kluczowe dla trwałości. Przy zakupie samochodu warto kierować się nie przebiegiem, lecz rocznikiem. Samochody po 2005 roku są lepiej wykonane i mniej awaryjne.
Jak wygląda rynek Vel Satisów?
Model ten ma tak różne ceny, że trudno je jakoś usystematyzować. Auto da się kupić za mniej niż 5000 zł, ale można i za pięć razy więcej. Dużo zależy od wyglądu, który dla kupujących ma odzwierciedlać stan techniczny. Większość aut to roczniki do 2005, ale warto mieć na uwadze, że w samym roczniku 2005 można mieć zarówno polift jak i przedlift. Najwyższe ceny osiągają ostatnie roczniki 2008 - 2009.
Ile trzeba zapłacić? Tu wiele zależy od negocjacji. Trzeba pamiętać, że wysokie ceny tych aut to czysta spekulacja, raczej marzenie handlarza niż realna wartość. Zważywszy na oryginalność samochodu i jego stosunkowo wysokie koszty utrzymania, a więc i duże trudności z odsprzedażą, realne ceny to ok. 5-8 tys. zł, a najładniejsze i najmłodsze sztuki powinny się zmieścić w kwotach rzędu 10-15 tys. zł.
Czy warto kupić Renault Vel Satisa?
Argumenty na tak to absurdalnie niskie ceny, jak na tak duży samochód, z takim wyposażeniem i takimi silnikami. Na nie przemawiają wysokie względem ceny zakupu koszty serwisowania i napraw, ogromne problemy z odsprzedażą i oryginalność auta. Nawet jeśli będzie ono pięknie utrzymane, w pełni sprawne i będziecie je uwielbiać, nie będzie miało żadnej wartości przy odsprzedaży, czy choćby likwidacji szkody przez ubezpieczyciela.