Przewody do ładowania elektryków jak złoto. Policja mówi o trendzie
130 tysięcy złotych strat – o takiej kwocie mówi policja z Lubina, która zatrzymała złodzieja specjalizującego się w kradzieży kabli z ładowarek. Funkcjonariusze mówią o rosnącym problemie.
Policjanci otrzymali zgłoszenie o zniknięciu kabli ze stacji ładującej samochody elektryczne w Lubinie. Moment kradzieży został zarejestrowany na kamerach monitoringu. Pomimo tego, że sprawca był zamaskowany, bez żadnego szczegółu mogącego doprowadzić policjantów do jego szybkiej identyfikacji, funkcjonariusze ustalili tożsamość 43-letniego mieszkańca Legnicy. Kiedy mundurowi pojawili się w jego mieszkaniu, nie krył zaskoczenia.
Okazało się, że kradzieży przewodów i pokrzywdzonych w tej sprawie było więcej i to nie tylko na terenie Lubina, ale także Polkowic. Zanim funkcjonariusze otrzymali kolejne zgłoszenia, sprawca był już w rękach mundurowych.
Nowy, elektryczny Mercedes GLC - niech stanie się światłość!
Straty oszacowano na ponad 130 tysięcy złotych. Mężczyzna usłyszał łącznie siedem zarzutów kradzieży. Był już notowany w policyjnych kartotekach, a kradzieży dokonał w warunkach powrotu do przestępstwa. Może mu grozić teraz kara do 7,5 roku pozbawienia wolności.
Policja informuje, że w całej Polsce notuje się coraz więcej przypadków kradzieży kabli ze stacji ładowania samochodów elektrycznych. To rosnący problemem nie tylko dla kierowców samochodów elektrycznych, ale również operatorów infrastruktury. W zależności od stopnia dewastacji, straty mogą bowiem wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.