Używane pick-upy to dobre rozwiązanie dla przedsiębiorców. Podpowiadamy, jakiego kupić
Pick-up jest w Europie dość niepopularnym pojazdem ze względu na wysoką cenę oraz niski komfort jazdy, ale jego konstrukcja daje duże możliwości transportu osób i przedmiotów. To świetne rozwiązanie dla przedsiębiorców, zwłaszcza tych, którzy wożą ciężkie ładunki.
26.04.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:47
Amerykanie już od dziesięcioleci wiedzą, że jeden pick-up może zastąpić zarówno auto do pracy, jak i do jazdy na co dzień, a nawet na dłuższe rodzinne podróże. W Europie nie przyjęła się ta koncepcja, ale głównie ze względów prawnych. U nas pick-upy są przede wszystkim autami stosunkowo drogimi, a do tego podlegają ograniczeniom, których nie ma za oceanem, więc są mniejsze i mniej wygodne, mają niedużą ładowność i możliwość holowania.
Zainteresowanie pick-upami spadło w Polsce, kiedy zmieniono prawo. Wcześniej w myśl przepisów podatkowych taki pojazd był traktowany jak dostawczy i można było odliczyć od niego pełny VAT. To też pokazuje, że głównym czynnikiem niskiego zainteresowania takimi autami jest po prostu cena zakupu.
Dlatego też warto zainteresować się używanymi autami, które nie zawsze są wykorzystywane do ciężkiej pracy jak pojazdy typowo dostawcze. Jeśli nie pochodzą z branży, w których faktycznie do tego służyły, a od osób prywatnych, to są warte uwagi. Co ciekawe, coraz większym zainteresowaniem cieszą się samochody z USA, które mają coraz większą rzeszę miłośników. O tym, dlaczego tak jest, pisałem m.in. w teście nowego Rama 1500.
Pick-up jest do wszystkiego, czy do niczego?
Samochód typu pick-up ma dwa oblicza. Można go bowiem wyraźnie podzielić ze względu na funkcję na część osobową i użytkową. Auto dostawcze, nawet tzw. brygadowe, zawsze pozostanie dostawczym, a wersja osobowa jedynie osobowym.
Kabina pick-upa jest bardziej zbliżona do wygodnego auta dostawczego niż samochodu osobowego, nie oferuje dużego komfortu, jeśli jest to klasyczny produkt przeznaczony na Europę. Inaczej wygląda to w wielu samochodach typowo amerykańskich, gdzie wnętrze kabiny daje więcej przestrzeni i komfortu niż niejeden SUV.
Część ładunkowa to nie jest klasyczny bagażnik, lecz bliżej jej do przestrzeni ładunkowej auta dostawczego. Jeśli skrzynia nie ma przykrycia, daje możliwość przewiezienia nawet wysokich przedmiotów, ale w razie złej pogody ma to swoje wady. Niestety długość skrzyni ładunkowej jest stosunkowo nieduża, więc o wzięciu na pakę większej drabiny, długiej deski lub rury nie ma mowy.
W praktyce pick-up nie ma też klasycznego bagażnika, w który można wrzucić zakupy czy dwie walizki na czas podróży. Choć w tym drugim przypadku można je zabezpieczyć pasem i póki tam nikt obcy nie zajrzy, póki nie zacznie padać deszcz, nie ma problemu. Niestety siatki z zakupami trzeba przewozić w kabinie. Warto jeszcze podkreślić, że siedzenia z tyłu są zwykle mało wygodne.
Pick-upy amerykańskie to inna bajka. Z tyłu, jeśli jest to długa kabinia czterodrzwiowa, jest bardzo wygodnie, a skrzynie ładunkowe są niekiedy wyposażone w boxy po bokach. Pozwalają przewozić mniejsze przedmioty jak w klasycznym bagażniku. Są chronione przed deszczem, a po zamknięciu na klucz także przed kradzieżą.
Jako że przestrzeń pasażerska każdego pick-upa jest wyraźnie, nawet lepiej niż w zwykłym aucie dostawczym, oddzielona od ładunkowej, pick-up jest samochodem wszechstronnym, który może zastąpić dwa auta w gospodarstwie domowym. Przewożenie nawet najbrudniejszych czy ciężkich ładunków nie skutkuje brudem w kabinie, czy też zagrożeniem w razie wypadku. Ponadto łatwiej o załadunek na przykład materiałów sypkich czy wysokich, które mogą wystawać poza górny obrys pojazdu.
Zobacz także
W wielu niedużych przedsiębiorstwach pick-up jest doskonałym wyborem na jedno auto zamiast dwóch i tym samym ograniczenie kosztów. Jeśli możliwości transportowe są niewystarczające w klasycznych autach europejskich, to pozostają duże amerykańskie, choć w praktyce niektóre mogą wymagać prawa jazdy kategorii C. Duże możliwości transportowe dają zwłaszcza te z krótką kabiną trzymiejscową, które mają bardzo długie skrzynie ładunkowe pozwalające przewozić większe przedmioty. Mimo to na co dzień są wygodne, ale tylko dla dwóch lub trzech osób.
Co więcej, pick-upy doskonale nadają się do holowania przyczep – są wręcz do tego stworzone. Nie są tak obciążone jak samochody osobowe, prowadzą się lepiej od dostawczych i pozwalają lepiej obserwować ładunek na przyczepie. Mają ramową konstrukcję, więc bardziej odporną na holowanie. Większość takich aut daje możliwość ciągnięcia przyczepy o masie ponad 3 ton (maks. 3,5 t), choć i tak im daleko do możliwości najcięższych maszyn amerykańskich, mogących holować kilkanaście ton.
Kiedy warto kupić pick-upa?
Wbrew pozorom nie tylko wtedy, kiedy drogi, po których na co dzień się poruszamy, są trudno przejezdne, choć to jedna z większych zalet takich aut. Pick-up to dobre rozwiązanie alternatywne dla osoby, która na co dzień do transportu ładunków używa niedużego auta typu kombivan, a potrzebuje też drugiego osobowego do przewożenia rodziny. Jeden zamiast dwóch.
Nie ma na rynku kombivana w wersji pięciomiejscowej, który dawałby takie możliwości transportowe jak pick-up. Owszem, taki samochód spala więcej paliwa, ale jeśli wyeliminujemy jedno auto, to może się okazać, że będzie korzystniej. Pick-up wyposażony w przyczepę daje dodatkowe możliwości, gdyby nie wystarczyła skrzynia ładunkowa.
Amerykańskie samochody - takie jak Chevrolet Silverado, Ford F-150 czy Ram - to jeszcze lepsze rozwiązanie, ponieważ komfort jazdy jest znacznie wyższy niż wielu aut osobowych, a zdolności transportowe większe niż tradycyjnych pick-upów. Nie wspominając o tym, że to zwykle samochody bardziej niezawodne i dynamiczniejsze, a przy zasilaniu gazowym równie ekonomiczne.
Rynek używanych pick-upów. Co i za ile można kupić?
Tu dokonam podziału pod względem ceny, jaką możecie zapłacić za pick-upa. Rozsądnie jest mieć minimum 20 tys. zł na takie auto, jeśli nie ma to być Skoda Felicia Pickup.
Używany pick-up do 20 000 zł
W najniższym przedziale cenowym królują oczywiście marki japońskie i Ford. Sporadycznie trafiają się też najtańsze, tylnonapędowe pojazdy amerykańskie. Nietrudno znaleźć Mazdę BT i bliźniaczego Forda Rangera, Mitsubishi L200 czy Nissana Navarę D22. Są to samochody w średnim stanie technicznym, które borykają się z korozją. To najważniejszy obszar do oględzin przy zakupie.
Wymienione modele nie mają też najlepszych silników, ale po latach eksploatacji często najpoważniejsze awarie są już za nimi, a wiele problemów zostało rozwiązanych. W takim przypadku większym ryzykiem jest zakup egzemplarza z niskim przebiegiem z zagranicy, niż z dużym, od lat jeżdżącego po kraju. Jeśli auto nie jest wyeksploatowane i nie było nadmiernie obciążane, jeszcze długo posłuży.
Używany pick-up do 30 000 zł
W takim przedziale cenowym pojawiają się nowsze Nissany Navara D40, znacznie wygodniejsze i dynamiczniejsze od D22, ale także droższe w eksploatacji. Niestety mają problemy z korozją i nie są tak dopracowane jak np. ledwie dostępna za tę kwotę Toyota Hilux.
Pick-up Toyoty jest do kupienia w tym przedziale cenowym, ale nie możecie się za wiele spodziewać. Będą to najtańsze egzemplarze, więc mogą być dość zużyte. Trwałość tych samochodów pozwala jednak patrzeć na nie z optymizmem.
Także Mitsubishi L200 czwartej generacji można kupić w cenie do 30 tys. zł i jest to moim zdaniem lepszy wybór niż odpowiednik Nissana, ponieważ auto jest mniej awaryjne, a silniki, choć miewają problemy, ogólnie są dość trwałe.
Więcej pojawia się także nowszych rangerów, ale i najtańszych, starych fordów F-150, które świetnie sprawdzą się w pracy. Przy odrobinie szczęścia można też kupić nowszego F-150 (po 2000 r.) lub nienajgorzej utrzymane, ale stare chevrolety i dodge. Doradzam porządne rozważenie zakupu auta amerykańskiego, zwłaszcza chevroleta.
Używany pick-up do 40 000 zł
W tym przedziale cenowym króluje marka Nissan i Navara D40, którą można kupić w dobrym stanie lub nawet po modyfikachacj – czy to terenowych czy bardziej użytkowych. Jest to też przedział cenowy, w którym zakup tego modelu ma większy sens, bo można liczyć na lepszą kondycję auta.
Pułap powyżej 30 tys. zł daje też możliwość znalezienia ładnie utrzymanego Forda Rangera trzeciej generacji (po 2006 r.), ale wciąż jest nieduży wybór jeśli chodzi o większego F-150. Nie brakuje też młodszych roczników Mitsubishi L200.
Jeśli chodzi o typowo amerykańskie propozycje, to kwota do 40 tys. zł jest już wystarczająca, by zacząć prawdziwe poszukiwania Dodge’a Rama. Niestety większość ofert dotyczy aut z krótką kabiną, a także krótką paką. Jeśli potrzebujecie dłuższej, warto rozejrzeć się za Chevroletem Silverado lub GMC Sierrą ze starszych roczników.
Używany pick-up do 50 000 zł
W tym zakresie cen zmienia się jedno - znaczny wzrost liczby ofert sprzedaży młodszej Toyoty Hilux i to generacji produkowanej po 2005 r. Jest to samochód znacznie nowocześniejszy od poprzednika i nad wyraz ceniony. Do tego stopnia, że konkurencję z tego samego rocznika – nissan, mitsubishi, ford – można kupić za dwa razy mniejsze pieniądze. Hilux to moim zdaniem najbezpieczniejszy wybór wśród pick-upów przeznaczonych na Europę.
W tym przedziale, zwłaszcza powyżej 45 tys. zł, można też kupić stosunkowo młodego w segmencie Volkswagena Amaroka. Największą zaletą tego modelu jest popularny i tani w obsłudze silnik 2.0 TDI (najlepiej do 140 KM).
Mało jest ofert samochodów amerykańskich, choć jeśli są, to mowa o autach ok. 15-letnich, czyli częściej z podwójną, bardzo wygodną kabiną. Dotyczy to zwłaszcza marki Dodge.
Używany pick-up do 60 000 zł
Tu otwierają się zupełnie nowe możliwości, bo za ponad 50 tys. zł można kupić Dodge’a Rama IV (po 2008 r.). W dobrym stanie, z niedużym przebiegiem, a nierzadko w specyfikacji europejskiej. Auta są świetnie wyposażone, a pod maską z reguły pracuje silnik 5.7 HEMI.
Nie brakuje też pozostałych, wyżej opisywanych modeli w lepszym stanie i młodszym wieku. Łatwo już o zakup stosunkowo młodych rocznikiem Isuzu D-Maxów.
Moja opinia: co ostatecznie wybrać?
Oczywiście moglibyśmy iść dalej z cenami aż do ponad 100 tys. zł, ale zatrzymajmy się na pułapie, który dla wielu i tak jest już poza zasięgiem. Pick-upa powinno się kupować jak auto terenowe, oglądając przede wszystkim ramę i stan nadwozia, oceniając pracę silnika i napędu, a najmniej skupiać się na rysach lakieru czy wyposażeniu.
Moim zdaniem w przypadku pick-upów lepiej jest wybrać auto starsze, nawet dużo starsze, ale w lepszej kondycji lub po prostu tańsze. Przykładowo, jeśli auto ma służyć bardziej do pracy niż jazdy na wakacje, dobrze jest włożyć trochę pieniędzy w pojazd za 20 tys. zł, niż kupować nowszą generację za 30 tys. zł.
Bez cienia wątpliwości najlepszym modelem wśród tych, które przeznaczono na rynek europejski jest Toyota Hilux, co zresztą obrazują ceny tego samochodu. Jeśli chcecie nabyć takie auto za mniej niż 30 tys. zł, to w grę wchodzą tylko auta w kiepskiej kondycji lub stare z lat 90., które swoją drogą są lepsze niż nowsze mitsubishi czy nissany. Przyzwoicie utrzymany Hilux to wydatek minimum 35-40 tys. zł. Pośród najtańszych samochodów warto też rozważyć zakup Forda Rangera lub Mazdy BT.
Jeśli natomiast dysponujecie budżetem 40 tys. zł i większym, dobrze jest rozejrzeć się za nielicznymi ogłoszeniami sprzedaży Chevroletów S10 lub Silverado. Różnica pomiędzy tymi autami jest taka jak pomiędzy Fordem Rangerem i Fordem F-150, tylko w Chevrolecie S-10 nie znajdziecie silnika Diesla, bo jest to produkt typowo amerykański. Trzeba sporo cierpliwości na znalezienie Silverado, ponieważ samochód jest stosunkowo rzadki i jeśli sprzedający nie przesadził z ceną, szybko znajduje nabywcę.
Silverado to taki amerykański odpowiednik Toyoty Hilux, tyle że jest jeszcze bardziej trwały, a przy tym oferuje znacznie większe możliwości za sprawą rozmiarów. Alternatywą dla tego modelu może być Dodge Ram – mniej dopracowany, droższy w utrzymaniu, ale wciąż oferujący możliwości przewyższające konstrukcje na Europę.
Skrzynia, buda czy pokrywa?
To dylemat, który wcale nie jest tak łatwy do rozwiązania. "Czysta" fabryczna skrzynia ładunkowa ma niepodważalne zalety transportowe, jeśli chodzi o duże i/lub ciężkie przedmioty, na przykład ładowane z góry oraz materiał sypki, ale kiedy pada deszcz, nie ma żadnej osłony.
Zabudowa w jakimś sensie poprawia praktyczność pick-upa w kontekście użytkowania na co dzień, ponieważ zabezpiecza przewożone rzeczy. Niestety nierzadko jakość wykonania takich zabudów jest kiepska, są nieszczelności.
Najgorsze są pokrywy otwierane do góry (na amortyzatorach). Właściwie uchylane, co niestety sprawia, że samochód nie ma zalet prawdziwego pick-upa, a dostęp do skrzyni jest tak kiepski, że wyjęcie przesuniętej do przodu torby jest trudne. Nie przewieziemy też przedmiotów znacząco wyższych niż sama skrzynia.
Najlepszym moim daniem rozwiązaniem jest dość rzadko spotykana w azjatyckich auta żaluzja, oczywiście często będąca wyposażeniem aut amerykańskich. Prawie nie ogranicza możliwości transportowych, a jednocześnie chroni ładunek, jeśli nie jest duży, przed deszczem i wzrokiem osób trzecich. Do przewożenia prywatnych walizek i toreb jest równie wygodna jak sama paka i praktyczna jak zabudowa.