Trzy używane Land Rovery - trzy sposoby na tanią terenówkę. Uważaj na pułapki!
Jeżeli kiedykolwiek zastanawiałeś się nad zakupem niedrogiego, używanego auta terenowego lub SUV-a, prawdopodobnie przez myśl przeszła ci marka Land Rover. Najpewniej pojawiło się także pytanie: dlaczego ceny są tak niskie w porównaniu z innymi? Niestety prawie wszystkie modele to w pewnym sensie pułapki finansowe. Sprawdź dlaczego.
23.08.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:29
Określenie samochód terenowy jest względne i mocno subiektywne. Dla każdego może oznaczać inny rodzaj pojazdu. Jednej osobie wystarczy napęd na cztery koła i podniesione zawieszenie, by sprostać bezdrożom, z jakimi się zmaga. Inni oczekują reduktora, sztywnych mostów i możliwości modyfikacji. Jeszcze inni szukają wygodnego SUV-a, który równie dobrze spisze się w terenie jak i na szosie.
Land Rover od początku swojego istnienia sprzedaje wyłącznie samochody terenowe i uterenowione, a dzięki temu, że Brytyjczycy byli jednymi z prekursorów segmentu SUV-ów (w tym Freelendera), możemy - mając do wydania od 20 do 30 tys. zł - kupić każdy rodzaj pojazdu, jaki oferowali wyspiarze. Zarówno prawdziwą terenówkę jak i wygodną, terenową limuzynę, czy crossovera, będącego alternatywą dla zwykłej osobówki. Dociekliwi zadadzą pytanie: dlaczego tylko Defendera tak trudno znaleźć za podobne pieniądze?
Odpowiedź jest prosta i na pewno spodoba się purystom: bo to jedyny, prawdziwy, bezkompromisowy i oryginalny samochód terenowy marki Land Rover. Pozostałe to jego substytuty, będące jednocześnie kompromisem pomiędzy wygodą i właściwościami do jazdy po bezdrożach a kosztami produkcji. Z tego też powodu, każdy inny Land Rover może być potencjalnie finansową pułapką.
Używany Range Rover II – szokuje niską ceną i wysokimi kosztami napraw
- Roczniki: 1994-2002
- Ceny: 9000 - 25 000 zł
- Silniki: benzynowe 4.0 i 4.6 (Land Rover), diesel 2.5 (BMW)
Range Rover P38 to duży, komfortowy SUV, który w swoim czasie był niezwykle nowoczesny i nie byłoby błędnym określenie go najbardziej zaawansowanym technicznie pojazdem terenowym na świecie. Jest też wspaniałym połączeniem terenówki z osobówką, a wersje napędzane benzynowymi jednostkami V8 są kwintesencją brytyjskiego SUV-a. Z jednej strony wygodny i bezpieczny na szosie, z drugiej niezwykle dzielny na bezdrożach. Takie też są współczesne Range Rovery – nic się nie zmieniło.
Niestety czas płynie i działa na niekorzyść tego modelu. Szokująco niskie ceny używanych Range Roverów drugiej generacji przedstawiają ich realną wartość w oczach klientów, ale nie odzwierciedlają wartości w dniu zakupu nowej sztuki w salonie. Auto kosztujące pierwotnie kilkaset tysięcy złotych dziś można kupić w cenie nawet 20 razy niższej. Właściwie to jeden z najtańszych Land Roverów i w ogóle samochodów terenowych z roczników 1995-2002. Gdy wyjeżdżał z salonów, był najdroższym.
Cena ma odzwierciedlenie w awaryjności i potencjalnych kosztach napraw. Wcale nie jest przesadzonym stwierdzenie, że zakup Range Rovera to mniej niż połowa pieniędzy, jakie wydasz w pierwszym roku eksploatacji. Nierzadko samo doprowadzenie pneumatycznego zawieszenia do ładu pochłonie 10 000 zł. Podlegają uszkodzeniom lub po prostu zużywają się miechy powietrzne, kompresor, a nawet komputer sterujący jego pracą. Nie dziwi więc, że niektóre egzemplarze mają już zrobioną konwersję na zestaw sprężynowy - bez pneumatyki. Same części kosztują 2000-3000 zł, do tego trzeba dołożyć tyle samo za robociznę.
Ogólnym problemem samochodu jest szwankująca elektronika, ponieważ jest nią nafaszerowany, a nie każdy mechanik ma wiedzę i chęć, by naprawić Range Rovera. Osoba decydująca się na zakup auta, musi wybrać pomiędzy bardzo złym dieslem produkcji BMW lub lepszym, ale paliwożernym i drogim w naprawach benzynowym V8 4,0 lub 4,6 litra produkcji Land Rovera. Problem w tym, że nie jest on bez wad, bo ma tendencję do przegrzewania się. Czasami też pękają bloki.
Samochód, pomimo bardzo kosztownej zabawy w utrzymanie go w stanie do jazdy, ma swoich zwolenników, którzy jednym tchem wymienią zalety: komfort jazdy, bogate wyposażenie, bardzo dobre właściwości terenowe i mocna, odporna na korozję rama. My nie polecamy w ogóle zakupu tego auta, chyba że świadomym osobom, które doskonale wiedzą, czego mogą się spodziewać.
Zobacz także
Dobra alternatywa dla Range Rovera P38
Jeżeli chcecie podobnego auta, ale zdecydowanie tańszego w eksploatacji, polecamy jego największego konkurenta – Jeepa Grand Cherokee. Pierwsza generacja ZJ produkowana do 1998 roku nie zapewnia takiego komfortu, ale wyposażeniem niewiele odbiega. Właściwości terenowe ma nieco gorsze, ale odwdzięcza się na szosie potężnymi i przede wszystkim niezawodnymi silnikami V8 o pojemności 5,2 lub 5,9 litra. Wadą auta jest brak dobrego diesla, bo 2.5 TD woła o pomstę do nieba.
Z kolei druga generacja WJ jest nowocześniejsza i dostała pod maskę porządnego diesla produkcji Mercedesa (2,7 l). Może być także napędzana motorem V8 o pojemności 4,7 litra. Uwaga na wersję 3.1 TD, bo jest jeszcze bardziej nieudana niż 2.5 TD w poprzedniku.
Używany Land Rover Discovery II – tylko jeden problem, ale poważny
- Roczniki: 1998-2004
- Ceny: 10 000 – 35 000 zł
- Silniki: benzynowy 4.0 (Land Rover), diesel 2.5 (Land Rover)
Gdy ten model wchodził na scenę, był już na niej Range Rover. Nie jest to bez znaczenia, ponieważ klienci szybko dostrzegli, iż nowe Discovery oferuje prawie to samo. Ma pneumatyczne zawieszenie, wszelkie luksusy w kabinie, których nie było w Discovery I oraz nowoczesną technikę. Można zażartować, że choroby wieku dziecięcego auto przeszło już za sprawą Range Rovera, ale pojawiły się nowe.
W praktyce to dwa różne auta, ale łączy je jedno – zawieszenie. Pneumatyczne, dające dobry komfort jazdy, a jednocześnie na dwóch sztywnych mostach, dzięki czemu dzielnością terenową ustępował tylko Defenderowi. Szokiem dla miłośników marki było zrezygnowanie z blokad mechanizmów różnicowych, co przy stałym napędzie na cztery koła powoduje, że mamy do czynienia z autem najwyżej na szosę posypaną śniegiem. Ich substytutem jest kontrola trakcji pozorująca działanie blokad. Okazało się to sprawnym rozwiązaniem, ale tylko dopóki działa.
Discovery II to także ładna, konserwatywna linia nadwozia oraz ogromne wnętrze z wielkim bagażnikiem. To mocny holownik przyczep i samochód na każdą okazję. Nie jest absolutnie błędem nazywanie go SUV-em, choć jest prawdziwą terenówką.
Ogólnie auto jest dużo lepsze od wspomnianego Range Rovera pod względem niezawodności. Wręcz można powiedzieć, że jest to jeden z najbardziej dopracowanych, w miarę nowoczesnych Land Roverów. Dlatego też wciąż dobrze trzyma cenę. Ma porządny silnik Diesla R5 2.5 litra rodzimej produkcji oraz benzynowy V8 4.0. Oba niezawodne. Poprawiono również zawieszenie, które wciąż jest kosztowne w naprawach, ale rzadziej się psuje. Niestety totalną wpadką jest rama.
Wbrew pozorom to większy problem niż w innych autach terenowych. Nie da się jej ot tak wymienić, ponieważ trudno znaleźć nieskorodowaną. Jest to teoretycznie niemożliwe. Te, które nie zostały zabezpieczone odpowiednio wcześnie przed korozją, już gniją. Dziś ze świecą szukać Discovery II, które nie miałoby zaawansowanej korozji ramy. Problem jest o tyle większy, że rdzewieje ona od środka, zatem nie każdy o tym wie.
To właściwie jedyny mankament samochodu, w którym pozostałe podzespoły da się naprawić za rozsądne pieniądze, a o części i znakomitych mechaników w Polsce nietrudno. Wystarczy zadbać o właściwy serwis, by cieszyć się naprawdę wszechstronnym autem. Pod warunkiem, że nie złamie się na pół.
Dobra alternatywa dla Land Rovera Discovery II
Toyota Land Cruiser J9, znana również jako Land Cruiser 90 jest samochodem dużo prostszym technicznie i uboższym pod względem wyposażenia, nie ma pod maską silnika V8, ale właściwościami terenowymi dorównuje Land Roverowi. Też koroduje, ale rama nie jest tu problemem. Auto słynie z niezawodności pod warunkiem, że się o nie dba i bardzo powoli traci na wartości.
Jeżeli zależy wam na wyposażeniu i luksusach oraz silniku V8, opcją dla Land Rovera może być wspomniany już wcześniej Jeep Grand Cherokee WJ, którego pod prawie każdym względem można porównać do Discovery. Natomiast alternatywą do jazdy po bezdrożach jest naszym zdaniem Discovery I – prostszy, uboższy i o wiele bardziej niezawodny.
Używany Land Rover Freelander I – crossover, który może być terenówką
- Roczniki: 1995-2005
- Ceny: 5000 – 25 000 zł (po liftingu od 15 000 zł)
- Silniki: benzynowe 1.8 i 2.5 (Rover), diesel 2.0 (Rover lub BMW)
Może być pod warunkiem, że nie wymagamy podążania nim tym samym szlakiem co Range Roverem i Discovery. Wbrew powszechnie panującej opinii o kompaktowych SUV-ach, ten model daje sobie radę nawet z trudnym terenem, jeżeli nie wymaga on użycia reduktora. Sprawnie działający napęd na cztery koła i dobrze ukształtowane nadwozie to klucz do sukcesu.
Ponadto Freelander nie wyróżnia się na tle konkurentów rynkowych. Ma przeciętne wnętrze i pod żadnym względem nie jest od nich lepszy. Tylko cena zakupu w salonie była wysoka, a teraz jest niższa za sprawą złych opinii.
Te nierzadko są wyolbrzymione, ale podzespołem wymagającym szczególnej uwagi jest przekładnia odpowiadająca za wyprowadzenie napędu na tylną oś. Nosi ona nazwę IRD, a każdy mechanik mający z Land Roverami do czynienia, doskonale wie, o co chodzi.
Kłopoty zaczynają się od zużytego sprzęgła wiskotycznego, które ma tendencję do samoblokowania. Powoduje to nadmierne obciążenia na elementach układu napędowego, a w konsekwencji do wyłamania zębów przekładni. Kto nie wymieni zawczasu sprzęgła kosztującego około 3000 zł, ten musi się liczyć z naprawą przekładni. To zaś, w zestawie ze sprzęgłem i wymiennikiem ciepła, kosztuje około 10 000 zł.
Użytkownicy skarżą się także na awarie uszczelek pod głowicami silników Rovera z rodziny K. Motory 1.8 i 2.5 co około 200 tys. km wymagają takiej naprawy. Trzeba ją zrobić fachowo, co oznacza wydatek około 2000 zł na głowicę – w silniku 2.5 są dwie, bo to jednostka V6. Aby wydłużyć trwałość tego elementu, nie wystarczy odpowiednia naprawa, ale trzeba też zadbać o sprawność układu chłodzenia.
Najlepszym wyborem do tego auta jest solidna jednostka wysokoprężna BMW o kodzie M47, znana m.in. z BMW Serii 3 E46. Motor zasilany układem wtryskowym Common Rail jest niezawodny, ale radzimy pilnować łańcucha rozrządu. Nie polecamy natomiast silnika Diesla produkcji Rovera.
Auto ma swoje drobne przypadłości z elektryką, nie jest mu obca korozja, ale przy awarii przekładni IRD oraz głowic silników benzynowych to drobiazgi. Warto w tym miejscu dodać, że w autach po faceliftingu przeprowadzonym w 2003 roku (mocno zmieniony przód) ten problem nie jest już aż tak duży. Radzimy kupować wyłącznie takie egzemplarze, a jeżeli nie będziecie wymagać zbyt dużo na bezdrożach i montować terenowego ogumienia, Freelander okaże się najlepszym modelem z tego zestawienia.
Dobra alternatywa dla Land Rovera Freelandera
Suzuki Grand Vitara jest dobrą opcją i równie terenową. Ma nawet większy potencjał, ponieważ jest wyposażone w reduktor. Polecamy je jako proste i niezawodne auto, może nie tak wygodne jak Freelander, ale z pewnością tańsze w eksploatacji.
Jeżeli zaś nie potrzebujecie samochodu na bezdroża, a jedynie kompaktowego SUV-a z napędem na cztery koła, polecamy Hondę CR-V lub Toyotę RAV-4.