TomTom XL2 IQ Routes 42 [test autokult.pl]

Nawigacja GPS na ogół jest postrzegana jako niezastąpiony pomocnik podczas wyprawy samochodem w odległe i nieznane miejsce. Nie zawsze jednak spełnia ona swoje zadanie, którym jest doprowadzić kierowcę do upragnionego celu. Przez ostatnie trzy tygodnie sprawdzałem czy TomTom XL2 IQ Routes 42 nadaje się na wiernego kompana.

TomTom XL2 IQ Routes 42 [test autokult.pl]
Bartosz Pokrzywiński

03.08.2010 | aktual.: 02.10.2022 21:15

Pierwsze wrażenie

Pierwszą niespodzianką, która bardzo mile zaskoczyła mnie po odpakowaniu nawigacji jest prostota całego zestawu. Dostajemy pudełko, w którym oprócz urządzenia mamy tylko ładowarkę podłączaną do gniazdka zapalniczki samochodowej, kabel USB oraz dwie instrukcje obsługi. Spodziewałem się pięciu płyt, czterech reklam czy zestawu typu "zrób to sam".

Przed trzema laty ktoś w mojej rodzinie kupił dość drogą wówczas nawigację firmy Clarion. Tam po rozpakowaniu trzeba było zainstalować na komputer oprogramowanie z płyty CD, następnie podłączyć nawigację, zainstalować mapy i poustawiać wszystko. Całkowicie zignorowałem instrukcję obsługi, wziąłem urządzenie do rąk i okazało się, że na obudowie jest tylko jeden przycisk, który włącza i wyłącza nawigację, która ku mojemu zaskoczeniu nie wymagała już żadnej konfiguracji. Ustawiłem datę oraz godzinę i byłem gotowy do drogi.

Obraz

Prostota i minimalizm

Dla pewności zerknąłem jeszcze do instrukcji obsługi, w pudełku były dwie pięćdziesięcio stronicowe książeczki, z instrukcjami w ośmiu językach, więc nie jest tego aż tak wiele. Dziesięć stron w języku polskim ogranicza się do montażu, pierwszego uruchomienia oraz objaśnienia wyglądu ekranu głównego - duży plus, bo skoro widzę, że producent nie robi wywodów na temat każdej funkcji, urządzenie nie będzie skomplikowane i z jego obsługą poradzi sobie dosłownie każdy.

Taki też XL2 jest. To po prostu nawigacja, w której na próżno szukać odtwarzacza MP3 czy gier, jakie możemy znaleźć w innych, bardziej rozbudowanych urządzeniach. Nie ma też wejścia na karty pamięci, z którego i tak nie byłoby potrzeby korzystać.

Mapy, czyli to co najważniejsze

Testowana przeze mnie wersja nosi oznaczenie "42", liczba ta oznacza kraje, których mapy mamy zainstalowane w urządzeniu. TomTom oferuje także inne modele m.in. 27, 43 czy 45. Jednak już w mojej wersji lista potencjalnych miejsc, w które możemy dojechać jest naprawdę imponująca.

O ile do samych map trudno się przyczepić, pomijając fakt, że nie było na nich mojego adresu domowego, o tyle przeciętnie prezentuje się wizualizacja 3D. Jest ona bardzo czytelna, ulice są wyraźne, ale zabrakło mi imitacji budynków. Samo oprogramowanie zasługuje na pochwałę, menu jest proste i intuicyjne, a dzięki ikonce fotoradaru wyświetlanej na tle mapy podczas jazdy, możemy w każdej chwili dodać w którymś z miejsc nowy fotoradar.

Obraz

Pomocne oprogramowanie

System informowania o fotoradarach spisuje się świetnie, ostrzega wystarczająco wcześnie i pozwala uniknąć mandatu. Zdziwił mnie tylko raz, kiedy pokazał fotoradar na autostradzie A1, był to oczywiście fałszywy alarm. Kiedy zjeżdżałem z autostrady, zamiast normalnego widoku na ekranie pokazała się dokładna wizualizacja mojego zjazdu, co jest bardzo przydatne.

TomTom XL2 posiada technologię IQ Routes, dzięki której urządzenie może inteligentnie wyznaczać trasę, biorąc pod uwagę prędkość pojazdów, dzień tygodnia oraz godzinę. W praktyce pozwala to ominąć korki i zaoszczędzić czas. Tutaj muszę przyznać, że chyba nigdy nie zdarzyło się żeby nawigacja nieprecyzyjnie określiła godzinę mojego przyjazdu. Oczywiście margines 1-2 minuty to normalna sprawa, jednak kiedy miałem być na miejscu o 19:22, byłem tam dokładnie o tej porze. Jeżeli wybierzemy trasę, która prowadzi przez nieutwardzoną nawierzchnię, urządzenie od razu zaproponuje wyznaczenie alternatywnej trasy prowadzącej przez drogi asfaltowe.

Do wyboru mamy dwóch polskich lektorów, Andrzeja oraz Katarzynę oraz całą masę lektorów obcojęzycznych. Lektor jest jednym z bardzo "delikatnych" stron każdej nawigacji, bo nieodpowiedni, zbyt agresywny albo zbyt komputerowy głos może co kilka minut irytować kierowcę. Ja wolałem Katarzynę, która naprawdę umilała podróż.

Obraz

Wady

Do wad można zaliczyć uchwyt, nazwany Easy Port. To tak naprawdę wielki kapsel, który montuje się z tyłu urządzenia, co umożliwia bezpośrednie przyklejenie do szyby. Robi się to wprawdzie szybko i poręcznie, jednak zalety tego uchwytu docenią jedynie tacy użytkownicy, którzy korzystają z urządzenia sporadycznie. Ja jeździłem z nawigacją codziennie i za każdym razem jak zostawiałem samochód na parkingu pod blokiem albo w centrum, musiałem odklejać przyssawkę od szyby, a po powrocie ponownie ją montować. Szybciej byłoby po prostu wyjmować nawigację z tradycyjnego uchwytu.

Przez cały czas użytkowania urządzenia, trzy razy kiedy zjechałem z wyznaczonej trasy, nawigacja nie mogła znaleźć alternatywnej drogi. Na okrągło pojawiały się informacje "obliczanie trasy". Trzy razy na trzy tygodnie to chyba całkiem przyzwoity wynik, ale kiedy jechałem w nocy musiałem przez to zatrzymać się na poboczu w nieznanym mi miejscu, wyłączyć oraz ponownie włączyć urządzenie i jeszcze raz obliczyć trasę.

Producent podaje, że nawigacja może bez ładowania może pracować przez trzy godziny. To bardzo optymistyczne założenie, nigdy nie udało mi się całkowicie naładować TomToma. Szkoda też, że kiedy chcemy to zrobić i podłączamy urządzenie do ładowarki nie włączając go (jak telefon komórkowy), na ekranie nie pojawia się żadna informacja o ładowaniu.

Podsumowanie

TomTom XL2 IQ Routes 42, który w Polsce kosztuje około 600 złotych, naprawdę sprawdza się jako nawigacja. Najlepiej jej zalety docenią użytkownicy, którzy korzystają z niej 1-2 razy w tygodniu, wówczas nie będzie im przeszkadzał uchwyt Easy Port. Prostota nie jest złą rzeczą, szczególnie w przypadku urządzeń "ułatwiających" zrobienie czegoś.

Ocena 4+/6

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)