Test: Suzuki Jimny z dodatkową parą drzwi – ewolucja kompletna
Czy Jimny mógł być lepszy? Niektórzy wskażą pewnie na zbyt słaby silnik. Trudno też winić filigranowe rozmiary o ciasnotę i mało uniwersalny wymiar użytkowania. Tymczasem Suzuki znalazło na to receptę – dodatkowa para drzwi. Jak się okazuje, ta pozornie niewielka zmiana dodała jeszcze jeden punkt do niezwykle długiej listy zalet.
Fenomen Jimny’ego nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Samochód filigranowy i o jednoznacznym profilu przeznaczenia cieszył się tak dużym zainteresowaniem, że okres oczekiwania na nową sztukę był podobny jak w przypadku najdroższych superaut. Po kilku latach Suzuki ogłosiło wspaniałą nowinę – będzie przedłużona wersja 5-drzwiowa. Ta zadebiutowała jeszcze w 2023 r., choć tylko na wybranych rynkach.
Niedawno samochód pojawił się także w Japonii. Efekt? Tamtejszy dealerzy wstrzymali przyjmowanie zamówień, bo fabryka nie wyrabia z produkcją. W zaledwie cztery dni wpłynęło aż 50 tys. zamówień na Jimny Nomade (taki dopisek zyskała praktyczniejsza wersja), co wyczerpuje możliwości produkcyjne na kolejne 3,5 roku.
A co z Europą? Niestety samochód miał nie trafić na Stary Kontynent. A przynajmniej nie kanałami oficjalnego przedstawicielstwa Suzuki. Mimo to możecie bez problemu kupić 5-drzwiowe Jimny w Polsce za sprawą prywatnego importera – Iconic Motors. O szczegółach zakupu opowiem później. Najpierw skupmy się na samym aucie.
Mały zabieg, duża zmiana
Niektórzy zapewne pamiętają, że Suzuki Jimny z początku był autem 4-osobowym, ale miejsca na tylnej kanapie, podobnie jak bagażnik, były, delikatnie mówiąc, symboliczne. Z drugiej strony raczej mało kto traktował tę pocieszną terenówkę jako rodzinny wóz. Tymczasem w 5-drzwiowej wersji nie trzeba obawiać się ciasnoty rodem z puszki sardynek.
Do sprawy przystąpiono kompleksowo — wydłużono rozstaw osi aż o 115 mm do poziomu 2590 mm, a długość auta zmieniła się o 340 mm (do 3985 mm). 5-drzwiowy Jimny dalej prezentuje się filigranowo, ale w środku wreszcie zmieszczą się bez ujmy na honorze cztery dorosłe osoby, co sprawdziłem w praktyce. Większa liczba pasażerów z tyłu byłaby problemem nie tylko ze względu na szerokość, ale także założenia konstrukcyjne — w dowodzie wpisane są cztery osoby.
Choć na pierwszy rzut oka można w to wątpić, na tylnej kanapie wygodnie usiądą nawet wysokie osoby – zarówno na głowę, kolana, jak i na stopy jest wystarczająco miejsca (nawet jeśli nosicie grube, zimowe buty), a siedzisko jest tak wyprofilowane i ma na tyle odpowiednią długość, by nie kończyło się zaraz za pośladkami. 5-drzwiowe Jimny zyskuje więc bardzo na praktyczności.
A jak z bagażnikiem? Tu zmieścimy więcej, niż tylko szczoteczkę i pół tubki pasty do zębów, jak to miało miejsce w krótkiej odmianie osobowej. Kufer liczy na papierze co prawda skromne 211 l, ale (znów) w praktyce wypada lepiej – prostopadłościenny kształt pozwala obficie wykorzystać dostępną przestrzeń i każdy pasażer zabierze ze sobą kabinówkę. Producent przygotował również gwintowane otwory na zamontowanie własnych akcesoriów oraz gniazdo 12V.
Jeśli spojrzymy przed słupek B, napotkamy dobrze już znany zestaw – siermiężną, ale czytelną, przystępną w obsłudze nawet w rękawiczkach i łatwą w czyszczeniu deskę rozdzielczą, która swoim designem i wykonaniem zdaje się przenosić nas do plastikowych lat 90.
Przy opisywaniu kokpitu prędzej użyłbym więc słów pokroju "ascetycznie" ni ż "nowocześnie", chociaż Suzuki wyposażyło Jimny’ego w przydatne opcje. W przeciwieństwie do ostatniego oficjalnie dostępnego w Polsce modelu – z kratką i spartańskim pakietem wyposażenia — tu potencjalny właściciel nie jest ograniczony tylko wyborem lakieru.
Testowana (podstawowa) wersja GL ma co prawda manualną klimatyzację i halogeny, ale wyposażona została również w dotykowy 7-calowy ekran multimedialny z łącznością Android Auto i Apple CarPlay czy kamerę cofania i czujniki parkowania. W topowej odmianie GLX dostaniecie z kolei LED-owe reflektory, większy ekran, automatyczną klimatyzację, skórzaną kierownicę, bardzo przydatne w terenie spryskiwacze reflektorów i tempomat.
O ile ergonomia obsługi przycisków jest świetna, tak kokpit dalej nie jest przyjazny pod kątem schowków i półek. Do wąskiej kieszeni w drzwiach włożycie co najwyżej bilet parkingowy. Wciąż nie ma też gdzie odłożyć choćby telefonu — włożony w płytką kieszeń pod panelem klimatyzacji wyleci przy pierwszym zakręcie. Módlcie się więc wówczas, żeby był to zakręt w lewo, bo inaczej urządzenie może wylądować pod pedałem hamulca.
Dojrzały brzdąc
Operacja przedłużania Jimny’ego zmieniła właściwości auta także w aspekcie wspomnianej jazdy. Suzuki nie zmieniło się co prawda w przyczepny do bólu bolid, ale tylna oś nie zachowuje się już jak 3-miesięczny psiak. W stosunku do krótkiej odmiany jest stabilniej i bardziej przewidywalnie. Odniosłem również wrażenie łagodniejszego zestrojenia amortyzatorów — samochód nie podskakuje już na nierównościach jak piłeczka kauczukowa. Do dalszych podróży można więc podchodzić z większym spokojem, choć wciąż najlepiej jechać na trasie z prędkością maksymalnie 100-110 km/h.
Nie zmieniło się bowiem wyciszenie, więc przy 120 km/h hałas robi się już uporczywy, a spalanie wzrasta do mało akceptowalnego poziomu niemal 10 l/100 km – to blisko o 2 l/100 km więcej, niż uzyskiwałem w krótkiej wersji. Winy nie szukałbym jednak w masie – ta jest tylko o ok. 100 kg większa w porównaniu z 3-drzwiowym Jimnym.
Dzięki temu nie ucierpiała dynamika – 102-konny, wolnossący silnik 1.5 jest według wielu do przesady anemiczny, ale wbrew pozorom w wystarczającym stopniu spełnia stawiane przed większym Jimnym zadania. Jednostka chętnie wkręca się na obroty i już od "dołu" nie brak jej pary. Świetnie współpracuje przy tym z dobrze zestopniowaną i zaskakująco precyzyjną manualną skrzynią, która pozwala błyskawicznie przepinać biegi nawet podczas podjazdów.
W terenowym Suzuki trudno określić jedną konkretną rzecz, która z miejsca sprawia, że czujemy rozczulającą sympatię do auta. Osiągane jest szeregiem czynników. 5-drzwiowa odmiana rozkochuje w sobie równie szybko, co 3-drzwiowa i obejmuje swoim urokiem więcej osób na raz. To wciąż poręczna i dzielna terenówka z krwi i kości – oparta na ramie, ze sztywnymi mostami (na sprężynach) i z reduktorem, która zyskała bardziej praktyczny wymiar.
Mimo braku blokad niską maską potrafi utrzeć nosa znacznie bardziej zaawansowanym i zaprawionym w boju zawodnikom. O ile prześwit się nie zmienił i wciąż liczy 210 mm, tak delikatnie zmniejszył się kąt rampowy – do 24 stopni (z 28 w wersji 3-drzwiowej). Nie zmieniły się za to kąty natarcia i zejścia, które dzięki krótkim zwisom dalej wynoszą kolejno 37 i 49 stopni, co pozwala na atak poważnych stromizn.
Wreszcie możemy więc dzielić się dzielnością tego brzdąca z większą grupą, a przy tym korzystać z lepszych walorów tak użytkowych, jak i przewozowych. Ile taka przyjemność kosztuje? Cennik 5-drzwiowego Jimny zaczyna się od 163 900 zł. To 53 tys. zł więcej od wersji, która niedawno zniknęła z oferty Suzuki Polska. Drogo?
Jak zdradzili mi przedstawiciele firmy Iconic Motors, która zajmuje się sprzedażą auta w Polsce, nie brakuje chętnych na zakup. Jeśli praktyczność i kwestia przewozu dodatkowych osób nie jest dla was tak istotna, w ofercie znajdziecie też 4-osobową wersję 3-drzwiową za 136 tys. zł. Co ważne, fakt sprzedaży auta przez prywatnego importera nie wyklucza auta z gwarancji.
Potencjalni rywale są nie tylko więksi, ale i znacznie drożsi — Ford Bronco i Jeep Wrangler kosztują dwa razy więcej, a Toyota Land Cruiser i Land Rover Defender – niemal 2,5 raza więcej. Jeśli szukacie prostej, dzielnej, a przede wszystkim taniej (przynajmniej w odniesieniu do konkurentów) terenówki, która bez uronienia kropli potu poradzi sobie w poważniejszym terenie – nie ma lepszego rozwiązania na rynku.
Dodanie drugiej pary drzwi jest jednym z najlepszych zabiegów, jakie Suzuki mogło zrobić. Zwiększając wszechstronność i praktyczność swojej uroczej terenówki, momentalnie poszerzyli i tak już spore grono odbiorców, nie psując przy tym samego auta. Na posterunku pozostał co prawda 102-konny silnik, który w ocenie wielu internetowych komentatorów jest niewystarczający dla tego auta, ale nierzadko jest to opinia osób, które i tak nie są zainteresowane zakupem.
- Większy rozstaw osi nie zepsuł zdolności terenowych...
- ...a dodatkowo poprawił wszechstronność i praktyczność
- Bagażnik pomieści więcej, niż tylko szczoteczkę do zębów
- Przestronny II rząd, nawet dla dorosłych
- Świetna widoczność
- Nieskomplikowany silnik...
- ...który lubi swoje wypić
- Wciąż słabe wyciszenie
- Brak blokad
Średnie zużycie paliwa (katalogowo): | b.d. |
Zmierzone zużycie paliwa w mieście: | 7,7 l/100 km |
Zmierzone zużycie paliwa na drodze krajowej: | 7,3 l/100 km |
Zmierzone zużycie paliwa na drodze ekspresowej: | 9,8 l/100 km |
Ceny | |
---|---|
Model od (brutto): | 163 900 zł |
Cena egzemplarza testowego: | 163 900 zł |