Test: Škoda Scala - Czesi podkradli Niemcom hasło. To prawdziwe "das Auto"
Niektóre auta zachwycają od pierwszego zetknięcia się z nimi tak bardzo, że jesteśmy w stanie wybaczyć im wiele wad. Inne przekonują do siebie długoletnią obecnością kolejnych generacji na rynku. Scala nie ma ani jednego, ani drugiego. W jej rękawie spoczywa jednak as. To samochód tak "normalny", że przekona do siebie wielu kierowców.
Wydanie drugie, poprawione
Scala była w 2019 r. wejściem czeskiej marki do segmentu kompaktowych hatchbacków. Do tej kategorii nigdy w pełni nie zaliczałem Rapida, który – mimo sporych gabarytów – zbyt wiele miał w sobie z auta segmentu B. Jak wypada kompakt czeskiego producenta po zabiegach kosmetycznych? Z zewnątrz nie zmieniło się wiele. Z przodu delikatnie przeprojektowano reflektory i zderzak, z tyłu niżej przeniesiono odblaskowe czerwone światła, by nie zaburzały powierzchni zderzaka.
Przód auta może się podobać. Tył wydaje się nieco słabiej odpowiadać wizji projektu całości. Jakby został dorzucony w ostatniej chwili. Z drugiej strony, w tej koncepcji jest wiele szczerości. Scala nie sili się, by stać na palcach. Nie chodzi tu o to, by wzbudzić zazdrość sąsiadów. Auto ma przecież dawać satysfakcję swojemu właścicielowi.
Lifting nie przyniósł również rewolucji w prezencji środka auta. Niektórzy mogą narzekać na brak stylistycznej świeżości, ale czeszka nadrabia solidnością. Dzięki połączeniu materiałów o różnej fakturze deska rozdzielcza pozostaje przyjemna w odbiorze. Wystarczy wsiąść do auta, by zorientować się, że otaczają nas głównie niezłej jakości plastiki i miękkie materiały wykończeniowe. Nie ma tu też morza efektownie błyszczącego, ale zbierającego odciski palców wykończenia piano black. To coś, czego nie można powiedzieć o wszystkich nowych autach.
W kwestii wyglądu deski rozdzielczej zmiany dostrzeżemy w szczegółach. Postanowiono posłuchać klientów, którzy narzekali na to, że muszą wchodzić w menu na głównym ekranie, by zmienić natężenie nawiewu. Teraz są do tego fizyczne przyciski. Wciąż mamy do dyspozycji pokrętła do zmiany temperatury z wyświetlaczem, prezentującym ustawioną wartość. To najprostsze i jednocześnie najbardziej efektywne rozwiązanie. Po zmroku przyjemną atmosferę tworzy ambientowe oświetlenie. Możemy wybrać pomiędzy białą lub czerwoną barwą. Albo zupełnie je wyłączyć. Bez nadmiernych wodotrysków.
Niepozorny bohater w szarym płaszczu
Jak Scala sprawdza się na co dzień? Auto naszych południowych sąsiadów nie jest może gwiazdą w jakiejś konkretnej kategorii, ale za to pozostaje solidnym graczem w każdej z nich. Zawieszenie jest na tyle komfortowe, że nie będziemy z obawą myśleć o konieczności pokonania drogi gorszej jakości. Z drugiej strony nie przechyla się przesadnie na łukach. Oczywiście opowieści o sportowych aspiracjach Scali – także w wersji Monte Carlo – należy włożyć między bajki. Scala Monte Carlo, mimo obiecującej emocje nazwy, nie ma w sobie sportowego genu. Zarówno pod względem pracy zespołu silnika i skrzyni biegów, jak i układu kierowniczego czy zawieszenia.
I w sumie dobrze, bo dzięki temu jest to wygodny samochód, w którym zawarto udany kompromis w kwestii zawieszenia i nie tylko. Podobnie jest z układem kierowniczym. Nie da nam on tylu informacji o drodze co choćby w Fordzie Focusie. Nie można jednak też powiedzieć, że auto nieprzyjemnie się prowadzi. Scala łatwo daje się wyczuć i jest na drodze niezwykle przewidywalna. Dostajemy więc na co dzień tyle, ile potrzebuje zwykła rodzina.
Podczas testu do dyspozycji miałem auto wyposażone w benzynowy silnik o pojemności 1,5 l i automatyczną skrzynię DSG. Trzeba przyznać, że ta para dobrze się dogaduje. Ukierunkowanie na oszczędzanie paliwa nie jest tu dotkliwe przy ruszaniu, a odpowiednio długie przełożenia sprawiają, że nie musimy obawiać się nadmiernego apetytu auta. Podczas jazdy autostradą Scala zażądała 6,9 l paliwa na każde 100 km. Na drodze ekspresowej spalanie spadło do 6,2 l/100 km, w mieście wahało się od 6,9 do 7,8 l/100 km, a podczas podróży zwykłymi drogami krajowymi bez kłopotu dało się zejść w okolice 4,6 l/100 km.
Spalanie jest mniej więcej o 0,5-1,0 l/100 km wyższe niż w samochodzie z mniejszym, trzycylindrowym silnikiem o pojemności 1,0 l i mocy 110 KM. Czy lepiej więc zdecydować się na mniejszy motor? Może to być dobre rozwiązanie dla osób zwykle poruszających się po mieście i jego okolicach lub odbywających dłuższe podróże samotnie. Z czwórką osób na pokładzie i załadowanym bagażnikiem zapas mocy oferowany przez silnik o pojemności 1,5 l będzie odpowiedniejszy, a koszty eksploatacyjne nie rosną znów tak dotkliwie.
Podróż? Jak to w Škodzie
O komfort jazdy dba niezłe wyciszenie wnętrza i przede wszystkim znak rozpoznawczy Škody – ogrom przestrzeni. Pod dostatkiem mają jej zarówno pasażerowie, jak i ich bagaże. Po ustawieniu przedniego fotela dla siebie (przy wzroście 178 cm), z tyłu miałem jeszcze kilkanaście centymetrów przed kolanami. Nad głową również nie było ciasno. Bagażnik Scali ma 467 l pojemności, co jak na auto o długości 4,36 m jest wartością potężną. Tym bardziej, że nie uzyskaną za sprawą ograniczenia miejsca dla pasażerów kanapy.
Oczywiście nie zabrakło rozwiązań, ułatwiających życie. W bagażniku mamy dwa małe i dwa duże uchwyty. Pod klapką wlewu paliwa znajduje się skrobaczka, a w drzwiach kierowcy ukryto parasol. Elastyczna klapka pojemnika na płyn do spryskiwaczy po otwarciu przyjmuje kształt przypominający lejek, więc nie trzeba bać się rozlania płynu w komorze silnika. Ucieszyć może również bezprzewodowa łączność SmartLink w przypadku multimediów z ekranem o przekątnej 9,2 cala.
Niepotrzebnych w danym momencie elektronicznych asystentów jazdy można łatwo wyłączyć, korzystając z przycisków na kierownicy. Po chwili przyzwyczajenia nie wymaga to nawet odrywania wzroku od drogi. Ogólnie auto okazuje się wystarczająco wygodne, wystarczająco zwarte i przewidywalne oraz wystarczająco przyjemne w prowadzeniu. Powodów do wielkiej miłości nie znajdziesz, ale docenisz.
Trzeba dobrze policzyć
Przejdźmy więc do ceny. Scala w edycji Monte Carlo kosztuje przynajmniej 128 650 zł. Po dodaniu czerwonego lakieru (4500 zł), pakietu Winter Premium (1600 zł), pakietu Navi (6000 zł), pakietu Assisted Drive Plus (4050 zł) i skórzanej kierownicy z czerownymi przeszyciami (500 zł) otrzymujemy 145 350 zł. A to już spora kwota.
Co na to rywale spoza rodzimego koncernu? Ford za 124,7 tys. zł oferuje Focusa w wersji ST-Line X z automatyczną przekładnią. Auto ma 155 KM, ale mocy dostarcza tu litrowa jednostka o trzech cylindrach, wyposażona w instalację mild hybrid. Na 135,4 tys. zł Kia wyceniła model Ceed w najbogatszej wersji GT-Line z silnikiem o pojemności 1,5 l i mocy 160 KM, a także z automatyczną "dwusprzęgłówką". Ciaśniejszą Toyotę Corollę z hybrydową jednostką o mocy 140 KM w specyfikacji GR Sport w promocyjnej cenie można teraz kupić za 146,2 tys. zł. Mazda 3 z dwulitrowym silnikiem o mocy 137 KM kosztuje zaś przynajmniej 142,9 tys. zł.
Konkurencja w segmencie kompaktów nie jest już taka jak dawniej, ale wciąż są duże szanse na to, że Scala w odmianie Monte Carlo nie będzie najbardziej rozchwytywanym autem na naszym rynku. Czeska propozycja ma jednak znacznie większy sens w odchudzonej wersji. Auto z tym samym silnikiem (150 KM) i automatem w odmianie Selection kosztuje 111 750 zł, a to już poziom cenowy godny zastanowienia.
- Przestronne wnętrze i duży bagażnik
- Wysoki poziom ergonomii
- Przyzwoite materiały wykończeniowe w kabinie
- Przyjemne działanie zespołu silnik – skrzynia biegów
- Rozsądne spalanie
- Wygląd auta w jego tylnej części nie zachwyca
- Po doposażeniu cena jest mało atrakcyjna
Skoda Scala Hatchback Facelifting 1.5 TSI 150KM 110kW od 2024 | |
---|---|
Rodzaj jednostki napędowej | Spalinowa |
Pojemność silnika spalinowego | 1498 cm³ |
Rodzaj paliwa | Benzyna |
Typ napędu | Przedni |
Skrzynia biegów | Automatyczna, 7-stopniowa |
Moc maksymalna | 150 KM przy 5000 rpm |
Moment maksymalny | 250 Nm przy 1500-3500 rpm |
Przyspieszenie 0–100 km/h | 8.2 s |
Prędkość maksymalna | 220 km/h |
Pojemność zbiornika paliwa | 40 l |
Pojemność bagażnika | 467/1410 l |