Test: Skoda Scala 1.0 TSI 115 KM MT Style
Skoda Scala zapowiadana była jako model będący nowym otwarciem dla tego producenta. Model, który nie tylko miał uzupełnić gamę modeli, ale również – a może przede wszystkim – wznieść ją na wyższy poziom. Czy sprostał temu zadaniu?
01.10.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:55
Do testu otrzymałem model z jednolitrowym silnikiem (podstawowym w ofercie), manualną skrzynią biegów, ale w najbogatszej wersji wyposażenia – Style. Skoda przyzwyczaiła już, że w swoich modelach kładzie nacisk na rozwiązania ułatwiające codzienne użytkowanie i nierzadko niedostępne u innych producentów. Nie inaczej jest tym razem, trochę jak u znanego szwedzkiego producenta mebli. Praktycznie gdzie nie naciśniemy lub sięgniemy mamy schowek, pojemniczek lub inne rozwiązanie ułatwiające przewożenie mniejszych lub większych przedmiotów. W drzwiach kierowcy mamy parasolkę oraz pojemnik na odpadki – przypominający trochę ten znany z pociągów. Pod fotelem kierowcy oraz pasażera znalazło się miejsce na schowek. Nie jest on duży, ale parę drobiazgów się nich zmieści i nie będą latały po całej kabinie. W miejscu na kubki znalazł się organizer (zajmuje jedno z dwóch miejsc) w którym możemy umieścić np. komórkę i kluczyk. Mamy również oświetlony i klimatyzowany schowek przed pasażerem, przypinkę na przedniej szybie na bilety parkingowe, przesuwany podłokietnik oraz schowek na okulary. Pasażerowie tylnej kanapy również otrzymali swoje udogodnienia. Każdy z nich – siedzących skrajnie – ma do dyspozycji rozkładany stolik z wysuwanym uchwytem na kubek (od strony drzwi) oraz haczyk na słupku do powieszenia np. kurtki. Nie inaczej jest w bagażniku. Mamy ogranicznik jego przestrzeni, a na każdej ściance znajdują się haczyki – również w plecach foteli, gdzie są zdejmowane. Jego organizację ułatwia również komplet siatek: jedna na jego boku, druga pod półeczką i trzecia duża na podłodze bagażnika. Całość uzupełnia skrobaczka umiejscowiona w klapce wlewu paliwa.
Czy jest idealnie? Nie do końca. Zabrakło podświetlenia przy osłonach przeciwsłonecznych (na szczęście jest lusterko), a pasażerowie podróżujący z tyłu nie otrzymali podłokietnika - przypominam, to jest najbogatsza wersja wyposażenia. Jeżeli chciałbyś przewieźć coś większego, to po złożeniu tylnych foteli nie otrzymasz płaskiej powierzchni. Między bagażnikiem a złożonymi fotelami robi się stopień i to w formie uskoku, który spokojnie – jeżeli ktoś w Skodzie wykazałby się jako takim poczuciem humoru – można by oznakować naklejką „uwaga stopień”. Skoda zadbała za to, aby pasy nie przeszkadzały w składaniu i ponownym rozkładaniu foteli. Znalazło się dla nich miejsce, które skutecznie powoduje, że nie musimy się nimi przejmować przy tej operacji. Zamknięcie bagażnika wymaga od nas użycia odpowiedniej siły. Jeżeli tego nie uczynimy, po wejściu do kabiny będziemy musieli wysiąść z niej, aby ponownie to uczynić – kontrolka informująca o nie zamknięciu ich skutecznie cię do tego zmusi.
Multimedia działają sprawnie i posiadają wystarczającą regulację – wraz z fizycznym potencjometrem głośności. Niestety, jeżeli chciałbyś posłuchać muzyki skopiowanej na USB nie zrobisz tego. Skoda wyposażyła Scalę tylko w gniazda USB typu C – dwa z przodu i dwa z tyłu (służą tylko do ładowania). Pozostaje ci więc zakup przejściówki lub przekopiowanie plików. Dopóki tego nie zrobisz będziesz skazany na słuchanie radia. Na szczęście dźwięki docierające do uszu z kolumn mają dobre brzmienie. Jeżeli chciałbyś wybrać się w miejsce do którego nie znasz drogi na pamięć, Scala w dotarciu do niego ci nie pomoże. Brakuje w jej wyposażeniu (nawet opcjonalnym) nawigacji. Pewnie projektanci w Skodzie doszli do wniosku, że na takie fanaberie się nie zdobędziesz.
Żadna z podróżujących osób nie będzie narzekała na komfort podróżowania. Czterech, bo przy pięciu, trójka siedząca z tyłu może odczuwać delikatny dyskomfort. Przednie fotele posiadają szeroką regulację wraz z odcinkiem lędźwiowym (również pasażer). Zastosowane w kabinie materiały również są odpowiedniej jakości – nie będziesz bał się ich dotknąć narażając się na ich porysowanie lub zaciągnięcie swetra, a odpowiednią temperaturę zapewni dwustrefowa (sprawna) klimatyzacja automatyczna.
Kultura pracy trzycylindrowej jednostki jest bardziej niż zadowalająca. Nawet mocne dodanie gazu nie powoduje, że do naszych uszu docierają dźwięki jakbyśmy wywrócili regał z metalowymi elementami (tak, są takie modele), które skutecznie nas odstraszają przed kolejnym ostrym przyspieszeniem. Tutaj wszystko dzieje się w stonowany sposób. Elastyczność tej 115-konnej jednostki pozwala na sprawne poruszanie się po mieście, a jeżeli poznamy jej charakterystykę pracy, nie powinieneś odczuć braku mocy. Trochę inaczej jest na trasie. Poruszając się z prędkością autostradową nadwyżka mocy jest niewielka. Oczywiście przyspiesza, jednak robi to z wyraźnym oporem i niechęcią. Skrzynia biegów działa sprawnie i płynnie pozwala na umieszczenie kolejnego biegu. Lepiej mógłby „wchodzić” pierwszy, ale i tak działa na akceptowalnym poziomie. Mała pojemność skokowa silnika nie oznacza, że bezkarnie będziemy poruszać się „na kropelce” paliwa. W teście średnie spalanie wyszło w okolicach 10 litrów na 100 kilometrów.
Testowany egzemplarz Scali wyposażony był w szereg systemów wspomagających ułomność kierującego. Działają one różnie, jedne wykazują się nadwrażliwością, a inne ospałością. Front Assist (kontroluje odstęp) potrafił zadziałać na krętej drodze na „widok” drzewa. Przeciwieństwem jest system monitorowania martwego pola, który zadział w momencie, kiedy inny samochód praktycznie mnie już minął. Lane Assist nie pozwala na zjechanie z pasa ruchu, „odbijając” Scalę od linii. Działa jednak od pewnej prędkości (aktywuje się w okolicach 50 – 60 km/h), dlatego praktycznie nie przyda się w mieście, a ewentualna próba zabawy nim może skończyć się niekontrolowanym wjazdem na sąsiedni pas lub zieleniec. Za to system start-stop jest pracowity i nie odpuści żadnej okazji, żeby zadziałać. Doskonale natomiast reagują czujniki parkowania – tak przednie, jak i tylne, a wskazania kamery cofania pozwalają na precyzyjne ulokowanie Scali w upatrzonym miejscu. Skalibrowanie Real Traffic Allert (przy cofaniu ostrzega o pojeździe nadjeżdżającym z boku) jest dobre i dostatecznie wcześnie ostrzega kierowcę - można nabrać do niego zaufania.
Cennik Scali otwiera wersja Active wyposażona w identyczny silnik jak w testowanym egzemplarzu, która wyceniona została na 66 500 PLN. Wersja Style to już wydatek 78 650 PLN. Testowany egzemplarz został dosyć mocno doposażony (m.in. o pakiet Comfort i Simply Clever, tempomat adaptacyjny, systemy wspomagania parkowania, Side Assist z Real Traffic Alert, czy chociażby podgrzewaną kierownicę) podnosząc wartość do 93 550 PLN.
Dla dotychczasowych użytkowników Skody, Scala nie powinna być żadnym zaskoczeniem, ani milowym krokiem w rozwoju. To pełnokrwista Skoda – tylko i aż. Dla mnie Scala jest motoryzacyjnym odpowiednikiem systemów mebli Ikeii. Ma dużo ułatwiających codzienne życie rozwiązań, dostateczne – ale nie aspirujące do marek premium – materiały i wykonanie. To na co liczyłeś – dostajesz. Po prostu ma być dodatkiem do życia i go ułatwiać, a nie jego celem.
Dziękuję firmie Inter Auto – Autoryzowanemu Dealerowi Skody – z ul. Kocmyrzowskiej w Krakowie za udostępnienie samochodu do testu.