Ford C‑Max i Grand C‑Max - cóż, taka moda [test autokult.pl]
Trendy się zmieniają. Jedna dekada sprowadza się do samochodów miejskich, inna wychwala luksusowe terenówki, a jeszcze inna auta typu kombi. Dzisiaj rusza nowa moda. Jaka? Każdy producent stara się mieć w swojej ofercie rodzinnego minivana. Zerknijmy na nowość Forda – modele C-Max i Grand C-Max.
22.10.2010 | aktual.: 13.10.2022 13:47
Trendy się zmieniają. Jedna dekada sprowadza się do samochodów miejskich, inna wychwala luksusowe terenówki, a jeszcze inna auta typu kombi. Dzisiaj rusza nowa moda. Jaka? Każdy producent stara się mieć w swojej ofercie rodzinnego minivana. Zerknijmy na nowość Forda – modele C-Max i Grand C-Max.
Dlaczego? Czyżby ilość urodzeń w naszym kraju drastycznie się zwiększyła? A może uciekamy od filozofii singli i rozkochaliśmy się w rodzinnych klimatach? Odpowiedzcie sobie sami. Tak czy inaczej, rodzinne, małe (bo przecież duże są drogie i w mieście mało pomocne) vany wylęgły się z pracowni wszystkich producentów na całym świecie.
Ford zaprezentował swojego nowego gracza, to jest w zasadzie swoich dwóch graczy, czyli modele C-Max oraz Grand C-Max. Czy warto dopłacać do rozepchanego Focusa? Zaraz się o tym przekonam…
Marka z błękitnym owalem zrobiła ponownie to, co już kiedyś w jej wykonaniu widzieliśmy. Zaprojektowała z pozoru dwa identyczne modele. Tyle, że jeden otrzymał dodatkową nazwę „Grand” i tym samym stał się… zupełnie inny! Podobnie było kilka lat temu, kiedy na rynek wchodziły modele S-Max i Galaxy. Prawie takie same. Prawie, bo S-Max był lżejszy (nie tylko kilogramowo), bardziej nastawiony na przyjemność z jazdy i zwyczajnie ładniejszy. Galaxy też nie można było odmówić uroku, ale przede wszystkim projektanci głowili się jak wygospodarować jeszcze więcej miejsca wewnątrz. Na początku wydawało się, że to przesada i jeden z modeli będzie musiał uznać wyższość drugiego. Ku zaskoczeniu rynek docenił zarówno mniejszego i bardziej sportowego S-Maxa, a również bardziej rodzinnego i funkcjonalnego w swoim charakterze Galaxy. Oba C-Max’y wychodzą z podobnego założenia.
Mniejszy C-Max jest zwyczajnie ładniejszy. Sprawia także więcej przyjemności z prowadzenia. Większy Grand C-Max z kolei bije swojego mniejszego brata na głowę pod względem funkcjonalności i rozmiarów. W dodatku, potrafi zabrać na swój pokład aż siedmiu pasażerów! A mówimy praktycznie o Focusie! Poprzednik nie był ani ładny, ani zbytnio odróżniający się od wspomnianego Focusa. Obecna generacja na dobre zrywa z tamtą drogą. Fakt, że obie wersje technologicznie bazują na fordowskim kompakcie, ale reszta to już inna bajka.
Wygląd to dość udana kontynuacja dotychczasowej drogi Kinetic Design. Przody są identyczne. Widać kilka nawiązań do nowego Mondeo, czy Fiesty takie jak: wielki odwrócony trapez w dolnej części zderzaka, mały grill czy światła i kształt nadkoli. Jest dynamicznie, atrakcyjnie i w zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Gorzej gdy przeniesiemy nasz wzrok w okolice słupka C. Z tyłu projektanci zupełnie inaczej podeszli do obu wersji. Mniejszy C-Max przypomina nieco większego S-Max’a – czytaj, wszystko jest proporcjonalne, ładne i ciekawie zaprojektowane. Liczne obłości nawiązują do przodu auta. A co stało się z większym Grand C-Max’em? Do końca nie wiadomo. Wygląda na to, że oba modele projektował zupełnie ktoś inny. W tym przypadku tył zupełnie nie jest tożsamy z przodem. Kształty są zdecydowanie ostrzejsze, więcej kantów i w efekcie nieco brak harmonii. Ale, to oczywiście kwestia gustu…
Choć samochody często kupuje się oczami, to w tej klasie bardzo istotna jest funkcjonalna strona. I właśnie w tym temacie Grand C-Max jest lepszy. Po pierwsze, jest dłuższy. W swoim wnętrzu może pomieścić dwie osoby więcej, a także nieco więcej pakunków. W stosunku do C-Max’a, Grand posiada aż o 140 mm większy rozstaw osi (to sporo), jest także o 58 mm wyższy, co przekłada się na ilość miejsca nad głową, szczególnie z tyłu. To, co pewnie zdecyduje o zakupie jednego, czy drugiego, to właśnie wspomniane 7-osobowe wnętrze (układ 2+3+2). Jeżeli rozpędziłeś się w temacie przyrostu naturalnego, pewnie wybierzesz Granda dodatkowo odsuwanymi tylnymi drzwiami. Jeżeli nie, wybór padnie na mniejszą wersję. Warto zaznaczyć, że jak podają statystyki, rynek 7-osobowych modeli rośnie w kosmicznym tempie +40 procent!
Siedmioosobowe wnętrza mają jedne problem. Trzeba jakoś dostać się na ostatni rząd foteli. W Grand C-Max’ie mamy dwie możliwości. Tradycyjną, czyli odsuwamy fotel drugiego rzędu do przodu, albo chowamy środkowy fotel, chowając go w fotel skrajny i otrzymujemy wygodny „korytarzyk” w drodze do foteli w bagażniku. A propos tych dodatkowych foteli. To propozycja - albo dla gimnastyków, albo dla małych dzieci. Zaproponujesz to dorosłemu, a nie zapomni Tobie tego do końca życia! Przestrzeni jest tam bardzo mało, zarówno na nogi, jak nad głową. Ale tak to jest, kiedy w kompakcie chcesz przewieźć 7 osób. Minusem przy 7-osobowej konfiguracji jest ilość miejsca w kufrze, tylko 56 litrów!
We wnętrzu podobnie jak na zewnątrz. C-Max i Grand C-Max są w zasadzie identyczne. Fotele są całkiem wygodne i nawet podczas dłuższej podróży zapewniają komfort i niezłe trzymanie boczne (co jest sporym problemem w Mondeo). Za kierownicą znajdzie pozycję nawet wysoki kierowca. W drugim rzędzie również można się wygodnie rozsiąść.
Tapicerka jest bardzo przyjemna w dotyku – miękka i wykonana z dobrej jakości materiałów. Może nieco męczy połyskliwy plastik na konsoli środkowej, gdzie znajduje się system audio Sony. W słonecznej południowej Francji promienie odbijały się i trafiały idealnie w oczy, co momentami nieco rozpraszało podczas jazdy. Sama deska rozdzielcza jest czytelna i zaprojektowana z wyobraźnią. Zegary umieszczono w dwóch osobnych tubach (z prawej prędkościomierz, z lewej obrotomierz), a pomiędzy nimi wyświetlacz komputera i resztę wskaźników. Ford stawia na swój system HMI, którego wiele funkcji można obsługiwać głosowymi poleceniami lub przyciskami na kierownicy. Wszystko działa intuicyjnie i poprawnie. Szkoda tylko, że wyświetlacz nawigacji na podszybiu jest tak mikroskopijnej wielkości.
Przejedźmy się. Jak pewnie doskonale wie każdy, kto kiedyś jechał Fordem, gdy wsiadasz za kierownicę, każdy kilometr potrafi sprawić przyjemność. Przez lata producent słynął ze świetnego prowadzenia. W tym przypadku jest… dokładnie tak samo. C-Max i Grand C-Max na drodze spisują się, jak na swój segment, nadzwyczajnie.
Elektrycznego układ kierowniczy (EPAS) pracuje moim zdaniem nawet lepiej niż w nowym Mondeo! Do tego kierownica. Niekiedy producenci lekceważą ten element, a to błąd. Przecież to właśnie ją cały czas trzymamy w rękach! Fordowska, mała kierownica z grubym wieńcem nie dość, że świetnie się trzyma, jest w optymalnym rozmiarze, to jeszcze przekazuje informacje o drodze tak precyzyjnie i z wyczuwalnym oporem, że naprawdę ciężko znaleźć godnego konkurenta. Na myśl przychodzi mnie BMW, ale to zupełnie inna klasa. Droga z kierownicy do lewarka zmiany biegów jest zadziwiająco krótka. Umieszczono go wysoko, co nie tylko poprawia wygodę, ale jest też zdecydowanie bezpieczniejsze. Sama 6-biegowa skrzynia manualna jest zupełnie nowa. Pracuje precyzyjnie, nie trzeba szukać przełożeń, a jej skoki są przyjemnie krótkie. Do skrzyni Mazdy nieco brakuje, ale tylko „nieco”. Poprawiono także sztywność nadwozia, co nie jest bez wpływu na zachowanie na drodze.
Oba C-Max’y lubią zakręty. Wyczuwalna jest czasem podsterowność, ale w bardzo bezpiecznym zakresie. Za sprawne ich pokonywanie odpowiada system Torque Vectoring Control, który dba o optymalne rozłożenie momentu obrotowego pomiędzy przednie, napędzane koła. Zawieszenie? Sprawa prosta. To rozwinięcie dobrze znanego układu z Focusa. Tył – wielowahaczowe z Control Blade, przód - kolumny Mc Pherson z lżejszymi i zoptymalizowanymi elementami i szerszym rozstawem kół. Inne są oczywiście nastawy, to z uwagi na różne wymiary, masę własną i charakter jaki reprezentują. Wydawać się może, że na drodze będą spisywać się tak samo, w rzeczywistości C-Max prowadzi się bardziej sportowo, a Grand C-Max to faworyt spokojniejszego podróżowania, choć jak się uprzeć, to naprawdę potrafi wiele.
Co porusza te dwa minivany? Wszystko co powyżej będzie tylko dodatkiem – musimy mieć czym to wszystko napędzić! Ford ma całkiem sporą gamę jednostek napędowych do wyboru. Są zarówno benzynowe, jak również wysokoprężne. A prawie wszystkie utrzymane w duchu downsizingu i ekologii. Obok znanych silników (między innymi z Mondeo) jak Duratorq TDCI w ofercie znajdzie się zupełnie nowa jednostka napędowa, to jest benzynowa EcoBoost o pojemności 1,6 litra produkowana w brytyjskich zakładach w Bridgend w Południowej Walii. Dostępna będzie w dwóch wersjach mocy: 150 i 180 KM! Wybierzesz mocniejszą, to pierwsza setka pojawiać się będzie już po 8,5 sekundy. Całkiem nieźle. Znajdzie się miejsce także dla słabszego silnika Duratec Ti-VCT o pojemności 1,6-litra, dostępnego w wersjach o mocach: 105 KM i 125 KM.
A gdy diesel w duszy gra, można pokusić się o motor o pojemności 1,6 litra w dwóch (a jakże) wersjach mocy: 95 KM i 115 KM oraz 2-litrowy, również w dwóch wariantach: 140 KM i 163 KM. Ta druga jednostka współpracuje zarówno z nową 6-stopniową ręczną skrzynią biegów, bądź z 6-biegową, dwusprzęgłową przekładnią automatyczną Ford PowerShift.
Prawdopodobnie, patrząc na nasz rodzimy rynek, to właśnie diesle będą najchętniej kupowane. Warto się jednak zastanowić właśnie nad benzynowym 1,6 litra, który wypada w tym zestawieniu bardzo atrakcyjnie. Pali skromnie, a zapewnia dobre osiągi (szczególnie w opcji 180 KM). W dodatku od diesla będzie zapewne znacznie tańszy. Choć oficjalnych cen jeszcze nie znamy.
Podobnie jak w Mondeo po faceliftingu, tak w tym przypadku Ford postanowił obsypać C-Max’y garścią nowinek technologicznych. Mamy system BLIS, który poinformuje o martwym polu w obu lusterkach, mamy bezkluczykowe otwieranie drzwi i rozruch silnika oraz elektrycznie otwieraną klapę bagażnika. Dla obawiających się wzniesień zastosowano system asystenta ruszania pod górkę, a dla pocących się przy parkowaniu, Ford opracował swój (częściowo) automatyczny system wspierający parkowanie równoległe, który potrafi zaparkować w miejscu, które o niecały metr przekracza długość samego auta! Znamy tego typu system doskonale z Volkswagena (Park Assist). Działa praktycznie identycznie. Sam oceni potrzebną przestrzeń, a kierowca musi tylko wybrać bieg, a później operować gazem i hamulcem. Kierownicą za nas pokręci Ford! Auta będą dostępne w trzech wersjach wyposażenia – Ambiente, Trend oraz Titanium. Na początku 2010 r. potwierdzono, że pierwszymi pojazdami hybrydowymi Forda (w Europie) będą dwa modele bazujące na pięcioosobowym Fordzie C-MAX. Wersja z napędem w pełni hybrydowym oraz wersja z możliwością ładowania z sieci elektrycznej. Auta zostaną wprowadzone do 2013 roku.
Czy warto było wydawać na świat dwa niemal identyczne auta? Przekonamy się o tym za jakiś czas. Czy warto było napompować Focusa? Tak. C-Max potrafi znacznie więcej pod względem funkcjonalności czy przestrzeni, a na drodze sprawuje się prawie tak samo. Mniejsza wersja przypadnie do gustu bardziej dynamicznie jeżdżącym, z kolei Grand C-Max spodoba się… tym o większych rodzinach. Pytanie tylko, czy faktycznie mamy aż tak wielkie rodziny?
Dane techniczne:
Typ silnika - 4 cylindry, benzynowy, turbodoładowanie
Pojemność silnika cm3 - 1596 cm
Moc KM - 180 KM przy 5700 obr./min.
Maksymalny moment obrotowy Nm - 240 Nm (chwilowe zwiększenie do 270 Nm)
Skrzynia biegów - manualna, 6-stopniowa Durashift
Prędkość maksymalna km/h - 217 km/h
Przyspieszenie (0-100 km/h) s - 8,5 s
Zużycie paliwa miasto/trasa/średnie) - 8,8/ 5,3/ 6,6 l
Pojemność bagażnika min/max - C-Max 432/1684 l (Grand C-Max: 439/1706 l)
Wymiary (dł./szer./wys.) mm - C-Max: 4380/1828/1626 mm (Grand C-Max: 4520/1828/1684 mm)