Tesla Model S - wyjątek od reguły

Samochody elektryczne to zwykle emanujące ekologią brzydactwa, na które większość ludzi nie chce spojrzeć, a co dopiero kupić za srogie pieniądze. Ten samochód jest wyjątkowy - piękny, szybki i łączy całkiem klasyczne linie z najnowszą technologią. Technologią, która moim zdaniem jest tą "przejściową".

Tesla Model S - wyjątek od reguły
Artur Pietrzak

12.04.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:25

Obraz

Zasadniczo od zawsze pałałem jawną nienawiścią do aut elektrycznych - jak to może być? Samochód, który nie ryczy wydechem? To się nie godzi! Jednak wraz z Modelem S od Tesli trochę zmieniłem podejście, aczkolwiek nie całkowicie. Pomysł przyświecający producentowi był prosty - stworzyć elektryczne auto, które w końcu będzie się ludziom podobać, nie będzie wnosić zbyt awangardowej stylistyki, no i co najważniejsze - będzie przyjazne dla jego użytkowników. Udało się. Tesla to naprawdę dobry i "popularny" samochód. To wszystko dzięki temu, że jest w miarę normalna.

Obraz

Miało się podobać i się podoba. Gdyby ktoś mi powiedział, przy moim pierwszym spotkaniu z tym autem, że to normalny samochód z silnikiem spalinowym to uwierzyłbym. Stylistyka zewnętrzna jest na maksa elegancka i stonowana. Ten samochód nie krzyczy z daleka "hej, jestem elektryczny" albo "jestem dzieckiem eko-oszołomów!". Zadanie zostało wykonane. Wewnątrz jest podobnie, najnormalniejsza luksusowa limuzyna poza wielkim telewizorem na środku deski rozdzielczej. Pomysł innowacyjny, jednak moim zdaniem kiepski. Nie lubię dotykowych wyświetlaczy, lubię przyciski. Klikanie po omacku w taki wielki ekran by włączyć sobie ciepełko jest do kitu. Ekran za kierownicą już tak nie dziwi. Jakaś awangarda musiała być. Plusem na pewno jest możliwość aktualizacji online całego oprogramowania samochodu i otrzymywania nowych funkcjonalności od producenta. Tesla stworzyła iCar zanim zrobiło to Apple!

Obraz

Wszystko co awangardowe i nowoczesne kryje się pod spodem. Samochód jest piekielnie mocny, szczególnie w wersji P85D. Zalety napędu elektrycznego dają to co najlepsze. Może nie brzmi rasowo, w sumie to nie brzmi wcale, ale jedzie jak rakieta - od samego "dołu". Warto dodać do tego zasięg, który czyni to auto najbardziej przyjaznym "elektrykiem". Obecnie zwariowanymi ekologicznie elektrykami można przejechać 100 kilometrów i to bez radia, świateł, nawiewu, a o klimatyzacji nie wspominając. W Tesli spokojnie dobijemy do 400 kilometrów. Jeśli ktoś porusza się po mieście to nawet nie musi samochodu ładować codziennie. To wszystko sprawia, że auto elektryczne stało się przyjazne użytkownikowi i jest w miarę normalne, bez zbędnych fajerwerków. Warto też wspomnieć, że środek ciężkości jest mega nisko, co ma wpływ na precyzję prowadzenia. Czego chcieć więcej od samochodu?

Obraz

Technologię elektryczną nazwałem przejściową ze względu na to, że za rogiem stoi wodór, który wyeliminuje jedną zasadniczą wadę samochodów elektrycznych - konieczność podłączania ich do kabla na długi, długi czas. Sieć ładowarek o wysokim napięciu jest w Europie bardzo mała. Norwegia jest tu krajem, gdzie w miarę normalnie idzie użytkować Teslę, jednak przymusowy 20-30 minutowy postój nie zawsze jest pożądany i często może przytrafić się w najmniej oczekiwanym momencie. W Polsce jest oczywiście beznadziejnie - kilka punktów szybkiego ładowania znajdziemy, szczególnie w Warszawie. Są one postawione przy zwykłych miejscach parkingowych a w obliczu ich deficytu zwykle są zajęte i nie ma jak podładować swojego "elektryka".

Istnieje jeszcze druga opcja - dzisiaj mamy silniki benzynowe i diesle, a za 10-15 lat będziemy mieli auta elektryczne i wodorowe. To też jest jakaś opcja. Technologia baterii musi ruszyć do przodu, trzeba ładować szybciej, a energia musi starczać na dłużej. Nie chodzi tylko o samochody, nowe telefony "komórkowe" to wielkie cegły, które żrą prąd nie gorzej od aut zasilanych energią elektryczną.

Obraz

Tesla to udane auto, które zmienia podejście do motoryzacji zasilanej z gniazdka i z pewnością jest kamieniem milowym pokroju Priusa wśród hybryd. Cena Tesli też jest do zaakceptowania, oczywiście nie w Polsce, ale w bardziej "cywilizowanych" krajach. Nie do przeoczenia jest, że samochód zaczyna się "zwracać" praktycznie od razu. Koszt przejechania 400 kilometrów jest śmiesznie niski a przy użyciu ładowarek o wysokim napięciu, jak na razie darmowy. Kupić i jeździć, tylko tyle!

Obraz
Źródło artykułu:WP Autokult
blogifelietonytesla
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)