Terenowe przyczepy z Polski. Poznajcie Maturi, które już doceniono za granicą
15.07.2024 11:06, aktual.: 02.08.2024 15:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Michał Urban i Tomasz Matulka założyli firmę w idealnym momencie. Pierwsze polskie przyczepy offroadowe z miejsca stały się hitem, a dziś kupują je nawet klienci z zagranicy. Twórcy tych całkowicie rodzimych konstrukcji opowiedzieli mi o tym, co stoi za ich sukcesem i dlaczego pomógł im COVID.
Maturi to ciekawe połączenia. Przyjaźń wspólników, Michała Urbana i Tomasza Matulki. Połączenie prowadzonych przez nich firm (M&T Service Poland – budowlanka i Brodex – konstrukcje metalowe), które początkowo sponsorowały całe przedsięwzięcie. Połączenie pasji - Michała do offroadu, Tomasza do karawaningu.
Któregoś razu Michał wpadł na pomysł, by zbudować przyczepę kempingową, którą można wjechać w trudny teren, a Tomasz od razu złapał bakcyla. Nawet nazwa Maturi to połączenie Mat (od nazwiska Tomasza) i Uri (ksywka Michała), a dodatkowo oznacza dojrzałość i właściwy moment. Uznali, że to idealny początek. Postanowiłem odwiedzić ich w siedzibie w Słomczynie, obejrzeć fabrykę i poznać historię oraz koncepcję przyczep Maturi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michał Urban: Prócz nas w zespole jest jeszcze Dorota Sobolewska, której dziś nie ma na spotkaniu, a która zajmuje się sprzedażą i obsługą klienta od momentu konfiguracji wyposażenia przyczepy i wejścia jej na linię produkcyjną do momentu przekazania jej w ręce klienta. Odpowiada za marketing i promocję.
Marcin Łobodziński: Skąd w ogóle wziął się pomysł na Maturi?
Michał Urban: Kiedyś wymyśliłem, żeby zrobić dla siebie przyczepę, którą mogę wjechać w trudny teren i w niej przenocować. Poszedłem więc do Tomka, przedstawiłem koncepcję, a on od razu przyklepał.
Tomasz Matulka: Zaczęliśmy o tym rozmawiać w grudniu 2019 r., a na początku 2020 zaczęliśmy już tworzyć.
Marcin Łobodziński: Wstrzeliliście się w czas COVID-owy.
Tomasz Matulka: Tak, bo w marcu, kiedy odwołano imprezy masowe, wprowadzono kwarantanny, zamknięto szkoły, my stworzyliśmy jeżdżący prototyp, a na wakacje 2020 r. testowaliśmy gotową przyczepę. I właściwie to się okazało gotowym produktem, który oczywiście był jeszcze wielokrotnie poprawiany, udoskonalany, ale wygląd i gabaryty pozostały te same. W 2021 r., kiedy była tzw. III fala pandemii, zaczęliśmy sprzedawać nasze przyczepy. Obecnie jest to kilkanaście sztuk rocznie, które sprzedajemy w Polsce i za granicą.
Michał Urban: COVID bardzo przyspieszył rozwój Maturi, bo my oferowaliśmy coś, czego ludzie potrzebowali właśnie wtedy. Pandemia pokazała ludziom nowe możliwości spędzania wolnego czasu, a my dołożyliśmy do tego swoją cegiełkę.
Marcin Łobodziński: Poszło błyskawicznie, od zera do całkiem sporego producenta przyczep, który ma już własną fabrykę.
Michał Urban: Dzięki firmie Tomka nie musieliśmy organizować produkcji od zera, bo było już zaplecze choćby w postaci kosztownego sprzętu. Brodex jest producentem komponentów do naszych przyczep. Dzięki temu jesteśmy całkowicie samowystarczalni i całe przyczepy - prócz kilku elementów jak koła, urządzenia sprzęgające, okna - budujemy sami. Jest to więc całkowicie polski produkt, projektowany i wytwarzany tutaj.
Marcin Łobodziński: Skoro przyczepy powstają tu od zera, to je homologujecie?
Michał Urban: Początkowo myśleliśmy, że da się to zrobić tak, jak robią to ludzie w garażach, z dopuszczeniem jednostkowym. Ale widząc, że takiego produktu nie ma na rynku, stwierdziliśmy, że skoro robimy to pierwsi lub jako jedni z pierwszych, to warto to zrobić porządnie. Poszliśmy więc w temat homologacji – mamy ich kilka, na różne modele i wersje przyczep, z hamulcem i bez. Mamy też oddzielne homologacje na dyszle.
Marcin Łobodziński: Opowiedzcie o konstrukcji. Co ją wyróżnia na tle innych przyczep, których już teraz na rynku trochę jest.
Michał Urban: Przede wszystkim Maturi są budowane na ramie i mają niezależne zawieszenie naszego pomysłu, produkowane przez nas. Rama jest stalowa, cynkowana ogniowo, podkładowana epoksydem i malowana poliuretanem. Ma wiązki produkowane specjalnie dla nas, wpuszczone w profil ramy i w ten sposób zabezpieczone przed uszkodzeniem. Nadwozie z płyty sandwich obramowane aluminiowymi kątownikami jest zamontowane na ramie.
Marcin Łobodziński: Widząc po raz pierwszy waszą przyczepę, jako fan offroadu zwróciłem uwagę właśnie na wahacze zawieszenia, bo mają taki wygląd, że mogą prześlizgiwać się po przeszkodach terenowych.
Michał Urban: Taka była koncepcja, dlatego stosujemy konstrukcję ramową. Typowa przyczepa kempingowa nie wytrzymuje szybszej jazdy po szutrach, a w trudniejszym terenie by się rozpadła, właśnie dlatego, że nie ma ramy. Naszą możesz nawet przeciągnąć po kamieniach czy korzeniach i nic się nie stanie. Wyobraź sobie, że jeden z naszych klientów kupił od nas przyczepę i jeździ z nią na rajdy przeprawowe. Oczywiście w klasie turystycznej, ale normalnie robił pieczątki z przyczepą. Stwierdził, że w ten sposób poprawia swoje umiejętności jazdy po bezdrożach z przyczepą, co potem przydaje mu się to na dalszych wyjazdach. Chyba nie ma drugiej tak ciężko eksploatowanej przyczepy terenowej jak ta jego.
Tomasz Matulka: To właśnie podwozie, czyli konstrukcja ramowa i niezależne zawieszenie wyróżniają nasze przyczepy na rynku. Standardowe zawieszenia typu belka są nieporównywalne z naszym. Każdy, kto przejedzie się z Maturi jest zachwycony. I to nie ważne, czy jedziesz w terenie czy po asfalcie. Można z nią jechać z prędkością 120-130 km/h i nie czujesz, że masz przyczepę. Oczywiście nie w każdym kraju, bo wszystko zależy od przepisów. U nas jest to maksymalnie 80-90 km/h, ale już na przykład w Słowacji można jeździć z prędkością do 130 km/h, jeśli homologacja to dopuszcza. A nasze taką mają.
Marcin Łobodziński: Oglądając Wasze przyczepy odniosłem wrażenie, że mocno skupiacie się na staranności, jakości wykonania. Poza tym, choć wyglądają one tak samo, to widziałem trzy warianty, które istotnie się między sobą różnią. Czy budujecie je na indywidualne zamówienie?
Michał Urban: Nie do końca, bo produkcja indywidualna wywindowałaby mocno cenę. Raczej mówimy o konfiguracji, dostosowaniu do potrzeb klienta. Ważne jest też dmc, bo nie każdy ma uprawnienia na przyczepy ciężkie. Podstawowy wariant mieści się zatem w 750 kg. Jeśli chodzi o indywidualizację, to możemy zmienić tapicerkę, kolorystykę, wielkość skrzyni transportowej, szafki, materac, rodzaj sprzęgu czy zamontować dodatkowe akcesoria jak oświetlenie i kuchnię z tyłu, ale to wszystko staramy się robić w jednej koncepcji. To pozwala nam wytwarzać w procesie, który mamy już przygotowany i który jest zgodny z ISO. Nie mamy produkcji seryjnej, ale też nie jednostkową, bo to zbyt problematyczne. To produkcja małoseryjna.
Wspomniałeś o jakości, a jakość to moim zdaniem druga po zawieszeniu mocna strona Maturi. Nie idziemy na jakiekolwiek kompromisy. Wcześniej używaliśmy sklejki, teraz jest to płyta warstwowa typu sandwich z lepszą termiką. Myśleliśmy o stworzeniu wersji budżetowej naszej przyczepy, na dużo prostszym zawieszeniu, na gotowym zestawie z rynku. Ale po krótkim teście stwierdziliśmy, że to nie ma sensu. Testowaliśmy też różne markizy i dopiero australijska Bushwakka spełnia wszystkie nasze oczekiwania.
Bardzo skupiamy się na potrzebach i pomysłach naszych klientów, którzy nie tylko kupują, ale i wypożyczają nasze przyczepy. Oni są naszymi najlepszymi testerami. Notujemy i bierzemy na serio wszystkie ich uwagi.
Marcin Łobodziński: Jaki jest profil klienta Maturi? Jakie to są osoby?
Tomasz Matulka: Często są to osoby, które wcześniej podróżowały terenówką z namiotem na dachu, ale potrzebują więcej miejsca i swobody. Mogą zostawić przyczepę na obozowisku, a samochodem gdzieś podjechać. Taka niezależność w karawaningu jest bardzo cenna.
Druga grupa klientów to na ogół osoby starsze, które spróbowały już wielu odmian karawaningu i wiedzą, czego chcą. Często coś tak prostego, małego, kompaktowego, czym można pojechać na większe odludzie, dalej od kempingów i hoteli, okazuje się tym, czego naprawdę potrzebują. Maturi daje im możliwość wjechania tam, gdzie dotrą swoim terenowym autem, ale już nie zwykłą przyczepą kempingową. Często osoby lubiące wyprawy offroadowe w namiocie czują się mniej bezpiecznie. Przyczepa, która ma twarde ściany i zamykane drzwi, pozwala czuć się komfortowo.
Marcin Łobodziński: Jaka jest cena wynajmu Maturi?
Tomasz Matulka: Od 280 do 340 zł za dobę, w zależności od rodzaju przyczepy, okresu wynajmu czy terminu. Często jest tak, że najpierw klienci wynajmują przyczepę, sprawdzają, a potem kupują. Cieszy nas to, że są takie osoby, które potem do nas wracają, co jakby samo przez się świadczy o tym, że są zadowolone.
Marcin Łobodziński: A ceny przyczep?
Michał Urban: Mieszkalne modele kosztują 79 800 zł i 99 500 zł, zależnie od wariantu i wyposażenia, bo oferujemy dwie wersje Sideway i Sideway Plus z niezależnym zasilaniem. Potem to już kwestia wyposażenia, bo możesz zamówić przyczepę z ogrzewaniem postojowym, z kuchnią gazową, zbiornikiem na wodę i zlewem, ale taka przyczepa nie mieści się już w 750 kg. Oferujemy też wersje transportowe Tricamp do przewozu quadów czy motocykli cross i enduro. To też są modele terenowe. Ceny zaczynają się od 34 900 zł.