Rozmowa z Damianem z Szekli o offroadzie i prowadzeniu biznesu. "Albo jesteś autentyczny, albo jesteś tylko akwizytorem"
Damian Łaga znany w środowisku offroad jako Damian z Szekli jest przykładem, że w stosunkowo niszowej branży można osiągnąć sukces. Tyle że do biznesu podchodzi dość nieszablonowo. Zdradził, co spowodowało, ze jego sklep jest popularny, mimo iż sam uważa się za kiepskiego sprzedawcę.
Marcin Łobodziński: Kiedy twoim zdaniem nastąpił największy rozkwit offroadu w Polsce?
Damian Łaga: Offroad rozwijał się latami, ale kwitł najmocniej w okresie 2021-2022. Czynnikiem kluczowym był covid, który wyciągnął ludzi z domu w teren. Nikt nie miał pomysłu na urlop, więc rozkwitła turystyka offroadowa. Namioty dachowe sprzedawały się jak szalone. Wszystkie sklepy w krótkim czasie zeszły ze stanów magazynowych. Teraz mamy raczej spadek zainteresowania, ale na fali turystyki offroadowej, która mocno się w tamtym czasie rozwinęła, zauważam duże zainteresowanie kamperami.
Od kilku lat offroad z przeprawowego zmienił kierunek na wyprawowy. Dużo ludzi kupuje akcesoria kempingowe i części na wyprawy, a nie do pokonywania trudnego terenu. Po covidzie nastąpiła stagnacja, rynek na razie się nie rozwija.
Sklep prowadzisz od lat. Skąd pomysł na Szeklę?
Jestem komputerowym gadżeciarzem, maniakiem gier, byłem handlowcem, tworzyłem strony interenetowe, zacząłem się zajmować pozycjonowaniem dla firm, przygotowywałem aukcje Allegro dla firm, dla których pracowałem.
Z Szeklą to było tak, że miałem krótki epizod z quadem i przez to również epizod z pracą w sklepie offroadowym, ale sprzedającym tylko części do quadów. Zaczęło się od sprzedaży w piwnicy, ale rozwinąłem ten sklep do dużej hali. Właściciel tego nie docenił, odeszła od niego cała załoga. Miałem iść pracować do agencji reklamowej, ale za namową kolegi postanowiłem założyć swój sklep mając już pewne doświadczenie. Grzegorz "Klamer" Jasiński pomógł mi rozkręcić biznes. Już nie pracujemy razem, bo dla niego łączenie stałej pracy z pomocą mi było za dużym obciążeniem, ale bez niego Szekla mogłaby nie powstać.
Kiedy już Szekla4x4 ruszyła, na stronie facebookowej od byłego pracodawcy dostałem komentarz, że porywam się z motyką na słońce. Teraz mogę bez ogródek powiedzieć, że dla tego sklepu mój sklep jest obecnie słońcem. Różnica między nim a mną była taka, że ja zawsze pracowałem z pełnym zaangażowaniem, od wczesnego rana do późnych godzin nocnych, a on rzadko w ogóle pojawiał się w firmie.