Poważne awarie nie wpisują się w schemat popularnych rankingów© fot. Jacek Dominski/REPORTER

Rankingi awaryjności samochodów – ile są warte i do czego mogą się przydać?

Marcin Łobodziński
22 września 2020

Kupujący używane auta często sugerują się różnymi rankingami niezawodności czy awaryjności. Prawda jest jednak taka, że one nie pokazują tego, co faktycznie chcielibyście wiedzieć. Do czego więc mogą się przydać?

Rankingi tworzone przez różne organizacje (z reguły niemieckie i brytyjskie) przygotowywane są na podstawie danych, które nie zawsze odzwierciedlają rzeczywistość. Pierwsza przyznała się do tego Dekra, która nie przygotowała rankingu na rok 2019. Specjaliści stwierdzili, że nie odzwierciedla on tego, co faktycznie dzieje się z danymi modelami.

Tak naprawdę trudno jakikolwiek raport nazwać wiarygodnym rankingiem niezawodności lub trwałości. Trzy największe niemieckie zestawienia – TÜV, GTÜ i Dekra – informują bardziej o ogólnym stanie technicznym pojazdów, a tym samym dbałości o nie. To tak, jakbyśmy zatrzymali na ulicy 5 kierowców toyot corolli i 5 kierowców vw golfów, wzięli te 10 aut na badanie i sprawdzili, w jakiej są kondycji. Jeśli golfy okażą się w gorszej, to są bardziej awaryjne?

O ile jeszcze w tym miejscu można by się pokusić o jakąś wiarygodność i porównywalne oceny, o tyle jak ocenić w tej sytuacji Mercedesa Klasy S i Dacię Logan, nie biorąc pod uwagę klasy pojazdu i tym samym rodzaju klienta? Czy ocena wg tych samych kryteriów byłaby uczciwa? Czy tak samo można ocenić Porsche 911 i Fiata Doblo? Tak czy inaczej, rankingi wyłączają całkowicie czynnik ludzki, a jest on niezwykle istotny.

W przypadku TÜV pęknięcie przedniej szyby kwalifikuje auto do ponownego badania technicznego, a zatem zostaje ono odnotowane jako z poważną usterką. Natomiast niezbyt duża korozja progów, branie oleju przez silnik czy szarpiąca skrzynia biegów już nie. GTÜ zlicza wszystkie usterki i tak samo liczy się przepalona żarówka czy zużyte okładziny hamulcowe jak paląca się kontrolka check engine. Tak też było w przypadku Dekry.

Czy to, że ADAC wysyłało pomoc drogową do unieruchomionego pojazdu, świadczy o jego awaryjności? Zasadniczo tak, tylko czy statystyka to odda, jeśli nie każdy dzwoni po pomoc? Również w przypadku brytyjskiego rankingu Warranty Direct głównym problemem są typowe cechy statystyki - ocenia się rozmiar i koszty napraw usterek, ale tylko tych, które zostały zgłoszone przez użytkowników do ubezpieczyciela.

Na czym polega tworzenie konkretnych rankingów?

  • TÜV – jak często nie przechodzą przeglądu.Jeden z najbardziej znanych rankingów opracowanych na podstawie badań technicznych. Dzięki temu można ocenić… dbałość o konkretne modele i podejście do takiego badania. Auta sportowe wypadają dość dobrze, a czasami wręcz rewelacyjnie, natomiast auta tanie – jak dacie, renaulty czy fiaty - dość kiepsko.Czynnik, od którego zależy pozycja w rankingu, pokazuje największą jego słabość. Jest to liczba (procentowo) poważnych usterek, czyli takich, przez które samochód musi przejść ponowne badanie – mówiąc kolokwialnie, nie zalicza przeglądu. Jeśli więc auto ma pękniętą przednią szybę, to jest to zapisywane na listę usterek.
  • GTÜ – liczy się każda usterka.Jest bardzo podobny do TÜV, aczkolwiek pokazuje nieco inny obraz pojazdu. Liczone są wszystkie usterki – nie tylko poważne. Po tym powstaje procentowy indeks usterek, czyli ich liczba na 100 samochodów (ten sam model). Problem w tym, że liczą się tak samo usterki poważne i drobne, jak na przykład przepalona żarówka czy luz na jednej z tulei wahacza.
  • Dekra – które auta wykazują najmniej poważnych usterek?Podobnie jak TÜV i GTÜ przez lata rankingi usterek tworzyła Dekra, ale w 2019 taki ranking nie powstał. Przedstawiciele tej organizacji stwierdzili wprost, że wyniki nie odzwierciedlają awaryjności poszczególnych samochodów.Jednak dla przypomnienia, Dekra klasyfikowała samochody w oparciu o poważne usterki na 1000 sztuk jednego modelu. Współczynnik DMI był procentem egzemplarzy bez takich usterek.
  • ADAC – prawdopodobieństwo, że zatrzymasz się na drodze.Ranking tworzony przez niemiecką organizację ADAC jest czymś zupełnie innym niż powyższe. Tu jedyną daną do rankingu jest awaria samochodu na drodze, która uniemożliwia dalszą jazdę lub jej rozpoczęcie i konieczne było wezwanie pomocy drogowej.Ranking nie pokazuje więc kondycji samochodów, ale przypadkowe sytuacje. Choć trzeba przyznać, że pozycja w rankingu może dać do myślenia osobom, które jeżdżą dużo i boją się awarii na drodze. Niestety sporo takich awarii wynika po prostu z zaniedbania użytkowników, a wpisywane przyczyny nie wyglądają w pełni wiarygodnie (często wpisywaną usterką są np. świecie zapłonowe).
  • Warranty Direct – ile warte są awarie?Firma ubezpieczeniowa tworzy ranking dla rynku brytyjskiego w oparciu o indeks awaryjności. Tu mamy najwięcej informacji, ale wyrażonych w bezwymiarowej liczbie. Tworzy się ją na podstawie częstotliwości awarii oraz kosztów jej usunięcia.Skąd dane? Z firmy Warranty Direct, która oferuje ubezpieczenie od takich sytuacji występujących po gwarancji. W mojej opinii jest to dość dużo mówiący o danym modelu ranking, ale bardzo ogólnie i tak samo mało wiarygodny jak inne.
  • Ranking \What Car?\
  • czyli zwykłe opinie użytkowników.Brytyjski magazyn konsumencki wprost pyta użytkowników o usterki, jakie wydarzyły się w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Jest to więc badanie oparte o ankietę, a zatem obarczone ludzkim błędem. Przykładowo usterka akumulatora może wynikać choćby z tego, że samochód przez kilka godzin stał z włączonym radiem.

Podstawowe definicje - usterka, awaria, trwałość

Tych trzech kluczowych definicji używa się różnie, a warto je rozumieć i korzystać z nich poprawnie. Nawet jeśli usterka i awaria są synonimami, to nie można ich traktować na równi. Z reguły usterką jest drobna awaria jednego z elementów całej maszyny. Usterką może być przepalona żarówka. Ale kiedy pomimo sprawnej żarówki lampa nadal nie świeci, to już mówimy o jej awarii.

Trwałość to zupełnie co innego. Posługując się już powyższym przykładem, trwałością żarówki jest czas jej eksploatacji. Jednak tu kluczowym czynnikiem jest właśnie czas eksploatacji. To, że ktoś wymienia żarówkę 2 razy w roku, a inny kierowca raz na 2 lata, może oznaczać, że ten pierwszy jeździ 4 razy więcej. Trwałość żarówki jest więc taka sama.

O trwałości nie świadczy liczba usterek czy awarii samochodu – one przekładają się na niezawodność lub awaryjność. Trwałość auta to zdatność do jego użytku pomimo awarii i usterek. Można je naprawiać, ale jeśli przywraca się sprawność, to te awarie nie wpływają na trwałość. Paradoksalnie mogą ją nawet poprawiać.

Co więc tak naprawdę mówią rankingi o trwałości? Absolutnie nic. O usterkach? Że występują częściej lub rzadziej, w mniejszej lub większej skali, ale nie wiemy, co jest tego przyczyną. Czy chodzi o wadliwe części, niską jakość wykonania, czy specyficzne cechy użytkowników. Jeszcze bardziej zaburza to rynek części zamiennych, które są lepszej lub gorszej jakości.

Paradoksy i zbieżności rankingów

W pewnym stopniu rankingi odzwierciedlają faktyczną niezawodność samochodu. Przykładowo japońskie marki zawsze przodowały w różnych zestawieniach i ich niezawodność potwierdzają zarówno użytkownicy jak i mechanicy. Zastanawialiście się jednak dlaczego?

Przez lata japońskie auta wyraźnie odstawały technicznie od choćby europejskich. Prostsze i budowane według japońskich zasad, gdzie to, co dobre niekoniecznie musi być zmieniane na lepsze. Popatrzcie na doskonały przykład - Mitsubishi ASX i jego konkurentów. Japońska elektronika jest prosta i stabilna, a części zamienne trwałe, ale same auta nie porywają – ot cała tajemnica.

Warto jeszcze zaznaczyć, że żaden niemiecki ranking nie bierze pod uwagę poważnych awarii, z którymi po prostu nie jedzie się na badanie techniczne.

Jednak z upływem czasu w niemieckich rankingach w czołówce pojawia się coraz więcej aut niemieckich. Marki Audi i Mercedes wręcz przodują. Czyżby niemiecka jakość się poprawiła? Chyba nie potwierdzi tego wielu mechaników. Natomiast potwierdzą, że nawet nowe japończyki to już nie to samo, co 10-20 lat temu.

A co z amerykańskimi autami? Tu można mówić o paradoksie. To specyficzne wozy, bo budowane wg innej koncepcji niż europejskie i japońskie. One nie są niezawodne, wręcz przeciwnie. Jednak są bardzo trwałe i mobilne. Teoretycznie więc powinny świetnie wypadać w rankingu ADAC, ponieważ pomimo awarii z reguły dojadą do domu czy do warsztatu, nawet jeśli stanie się coś poważnego. Niestety tu kłania się znów temat użytkowników, którzy w takim przypadku i tak wezwą pomoc drogową, a ta wpisze usterkę – świeca zapłonowa lub chłodnica.

Kupując auto używane warto przeglądać niemieckie rankingi z jednego powodu - dają ogólną informację o konkretnych autach i ich użytkownikach. Faktycznie, za granicą łatwiej o zakup zadbanej toyoty czy mercedesa niż fiata lub citroena. Ale nie należy na ich podstawie decydować o wyborze auta. Warto mieć świadomość, że w 3-letnim bmw wyeliminowanie usterki uniemożliwiającej jazdę może kosztować więcej, niż usunięcie tych 6 drobnych, które przydarzą się właścicielowi alfy romeo, a z którymi na dobrą sprawę można jeździć.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (1)