Range Rover Sport 5.0 V8: gdy chcesz czegoś więcej niż Discovery, ale nie podoba ci się Range Rover
Czy Range Rover Sport jest prawdziwym Range Roverem, czy SUV-em dla osób, które szukają Sportu? A może pod dobrze wyglądającą marketingowo nazwą kryje się po prostu tańszy odpowiednik? Czy sportowy oznacza nie terenowy? Na te pytania długo szukałem odpowiedzi podczas testu samochodu, co do którego długo musiałem się przekonać.
Range Rover Sport 5.0 Supercharged - test, opinia
Nigdy nie było do końca wiadomo czym jest Range Rover Sport. W pierwszej generacji technicznie był prawie modelem Discovery z nałożoną karoserią nawiązującą stylistyką do Range Rovera. Dziś jest nieco inaczej. Sport II jest krewniakiem klasycznego Range’a, ale dzieli z nim tylko około 25 proc. części. Ogólnie można go więc traktować jako zupełnie odrębny model. Oczywiście nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, z którego auta pochodzą śrubki, a z którego wahacze. Ważne, jaki jest jego odbiór.
Pod tym względem Range Rover Sport celuje dokładnie pomiędzy najmniejszego Evoque’a, a królewskiego Range’a, ale bliżej mu do tego większego. Również prezencją, choć Sport wegląda lżej, jest też bardziej łaskawy dla większej liczby gustów. Mało komu się nie podoba, natomiast Range Rover może być dla wielu zbyt ostentacyjny.
Zobacz także
Wnętrze to oczywiście klasa wyższa, czy jak kto woli - premium. Wykonane z ładnie pachnących i wyglądających materiałów urzeka prostą stylistyką i jednocześnie elegancją. Niestety tu i ówdzie skrzypi, co w samochodzie tej marki nie powinno mieć miejsca, ale wtajemniczeni wiedzą, że to norma. To jednak nie przyćmi znakomitej pozycji za kierownicą i wygodnych foteli z przodu. Czytelność wskaźników i obsługi auta jest bardzo dobra, choć przyzwyczajenie się do odwrotnej niż w innych autach obsługi wycieraczek – przednich i tylnej - jest trudne. Czasu wymaga również przywyknięcie do obsługi systemu multimedialnego.
Na pierwszy rzut oka menu wydaje się logiczne, ale gdy zaczyna się z niego częściej korzystać, okazuje się, że jest kilka pułapek. Samo przerwanie prowadzenia do celu w nawigacji zajęło mi kilkanaście minut, bo nie spodziewałem się, że aby to zrobić, trzeba wrócić do głównego menu całego systemu. Na pochwałę natomiast zasługuje nagłośnienie Meridian, które jakością dźwięku jest blisko tego, jakie znam z Volvo XC90. To z kolei, firmy Bowers & Wilkins, wciąż uznaję za najlepsze ze wszystkich samochodów z jakimi miałem do czynienia.
Sport trochę rozczarowuje z tyłu jako Range Rover. Teoretycznie miejsca jest sporo, ale umieszczenie kanapy dość wysoko względem przednich foteli, a jednocześnie nisko względem podłogi powoduje, że nie siedzi się tam zbyt dobrze. Podróż na dłuższą metę będzie wygodna tylko dla dzieci lub niskich pasażerów. Do tego wyprofilowanie oparć przednich foteli z tyłu powoduje, że tylko dzieci niekorzystające z fotelików będą zadowolone. Te w fotelikach tylko pod warunkiem, że rodzicie są niskiego wzrostu i przesuną się do przodu.
Oczekiwać wielkiej kubatury bagażnika byłoby zwykłą tu przesadą. W końcu to Sport. Producent podaje objętość całkowitą, do sufitu, która wynosi 784 litry. Na oko do linii okien jest 500, może 550 litrów. To w odpowiednia przestrzeń dla samochodu tej klasy, zwłaszcza, że pod podłogą mieści się koło zapasowe.
Sport z wyglądu i co jeszcze?
Do testu dostałem najmocniejszą wersję standardowego Range Rovera Sport, bo jest jeszcze odmiana… sportowa. Mowa o 550-konnym SVR, który jest odpowiedzią na niemieckie SUV-y spod znaku M Power i AMG. Jednak 5-litrowe, 510-konne V8 z doładowaniem i tak wystarcza do bardzo dynamicznej jazdy. Tak mocny silnik benzynowy to zwykle z jednej strony emocje i osiągi, z drugiej drastycznie wysokie spalanie. Jak było w tym przypadku?
Na pewno osiągi samochodu można uznać za odpowiednie do określenia Sport. Przyspieszenie do setki trwa 5,3 sekundy, a do 200 km/h samochód rozpędza się z dużą lekkością. Potężny moment obrotowy o maksymalnej wartości 625 Nm ciągnie auto bez zawahania, z każdej prędkości i obrotów. Doskonała współpraca z przekładnią automatyczną daje znakomite przyspieszenie. Silnik przy tym warczy w sposób, jaki znamy z Mercedesów-AMG. Potrafi także strzelać z wydechu, zatem jest zabawa. Na postoju w sposób charakterystyczny dla europejskich motorów V8 szumi – nie bulgocze.
Z tym silnikiem można mówić o sporcie, zwłaszcza, że po wciśnięciu pedału gazu łatwo zapomnieć o masie przekraczającej dwie tony. Natomiast nigdy nie zapomnisz o zużyciu paliwa, które dość sprawnie stara się ukryć 105-litrowy bak. Przy pełnym wykorzystaniu osiągów spalanie łatwo przekracza wartość 20 l/100 km. Sporo? Tylko na pozór. Nawet rzekłbym, że to wartość pokazująca, jak ekonomiczne są dzisiejsze silniki.
Również spalanie w mieście nie przeraża, bo 16 l/100 km to przy tej klasie auta niezły wynik. Natomiast rewelacją nazwę zużycie paliwa na autostradzie przy prędkości 140 km/h. 13,1 l/100 km pozwala spokojnie przejechać na jednym tankowaniu 800 km. Niestety tankowanie nie należy do tanich – pełny bak i kawa kosztują prawie 500 zł.
Czegoś tu nie rozumiem
Czy z tak mocnym silnikiem odpowiednio współgra układ jezdny? Hmm… nie do końca. Szczerze mówiąc, zrozumiałem założenia konstruktorów, ale dopiero po wjeździe w teren. Natomiast na szosie dostajemy zawieszenie, które pozwala nadwoziu bujać się na zakrętach i dłuższych pofałdowaniach drogi, ale jednocześnie sztywno tłumiące dziury i krótkie wyboje. Na szosie trudno nazwać Range Rovera Sport samochodem komfortowym, jeżeli mówimy o układzie jezdnym. Jednak im większe wyboje tym lepiej. Efekt jest taki, że jadąc przeciętną drogą krajową, wygodniej będzie zwykłym kompakcie.
Niestety tendencja do bujania nadwoziem nie daje też pewności prowadzenia w zakrętach, a nawet podczas przyspieszania. Co ciekawe, zakres który można nazwać granicznym jest bardzo daleko i Range Rover Sport zaskakuje trzymaniem się drogi, ale bez poczucia bezpieczeństwa, nie znajdziecie odwagi, by sięgnąć granic. Ja takiego zestrojenia nie kupuję i nie odpowiadało mi ono do pewnego czasu.
Prawdziwy Land Rover
Range Rover to tak naprawdę luksusowy Land Rover, a nawet Sport ma typowe dla tej firmy geny. Jakikolwiek nie miałby to być samochód, o jakiejkolwiek nazwie i przeznaczeniu, jedno musi być na miejscu – zdolności terenowe.
Nie mogłem sobie odpuścić przejechania swojej niemal 100-kilometrowej trasy testowej dla aut terenowych, z czego jakieś 70 proc. to bezdroża, a z tego około 20-30 proc. dość trudny teren dla współczesnych aut typu 4x4, zwłaszcza po kilkudniowych opadach deszczu. No i dla takich, które wyposażono w sportowe ogumienie.
Range Rover Sport praktycznie bez wysiłku pokonał drogi i bezdroża, w które wielu klientów tej marki by się nie zapuściło. Nie było to oczywiście 80-centymetrowe brodzenie czy jazda po skałach, ale odcinki bardzo wymagające dla SUV-a. Jednak nie dla takiego jak Range Rover Sport. Potencjał auta jest tak duży, że nawet na szosowym ogumieniu trasa była dziecinnie łatwa. Dlatego z każdym przejechanym kilometrem pozwalałem sobie na coraz lepsze tempo.
Gdy doszedłem już do poziomu, który można nazwać amatorskim cross country, zdałem sobie sprawę z tego, że zawieszenie, które zupełnie mi nie pasuje na asfalcie, ma takie być. W terenie układ tłumi duże wyboje i dziury, a ma robić to miękko i z gracją, natomiast dzięki sztywnemu ustawieniu amortyzatorów w zakresie wysokich częstotliwości, opony mogą sprawniej szukać przyczepności.
Aktywny napęd na cztery koła z centralnym mechanizmem różnicowym i automatyczną blokadą również w tym pomagają. Na ekranie komputera pokładowego można obserwować jego pracę i stopień zablokowania. Tryby terenowe układu Terrain Response to już zabawka, ale jakże skutecznie wyręczą osoby, które nie mają pojęcia o jeździe po bezdrożach. Nie muszą myśleć co włączyć i jak ustawić mechanizmy. Wystarczy użyć pokrętła i wybrać odpowiedni tryb. Puryści w tym miejscu się krzywią, ale producent wie, dla kogo robi samochody, więc Land Roverowi należy się za to ukłon do samej ziemi.
Geometria terenowa opisana w katalogach niewiele mówi, bo suche wartości trudno sobie zobrazować, ale pod tym względem Range Rover Sport był dla mnie wielką zagadką. Po teście wiem, że należy do ścisłej czołówki współczesnych aut terenowych i jest jedynym, jakim do tej pory z taką odwagą przejechałem swoją trasę bez obaw o uszkodzenie zderzaków. Spalanie w terenie wyniosło 21 l/100 km.
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie wspomniał o jednej wadzie, która wydaje się być drobiazgiem. Jeszcze nigdy w życiu nie podróżowałem samochodem, który wjeżdżając dynamicznie w kałużę, kieruje wodę tak bardzo na przednią szybę. Umówmy się, że podczas terenowych wojaży należy się tego spodziewać, ale gdy leje jak z cebra i jedziemy drogą asfaltową, to nagła utrata widoczności po wjechaniu w typową kałużę może bardzo zaskoczyć. Woda spod kół leje się prosto na szybę.
Pomiędzy Land a Range
Range Rover Sport 5.0 V8 Supercharged w podstawowej wersji wyposażenia HSE Dynamic, która jest czwartym standardem dla tego modelu kosztuje 484 300 zł. To o 138 900 zł mniej niż Range Rover z tym samym motorem, co pokazuje dość sporą różnicę pomiędzy tymi modelami. Z Velarem oraz Evoqiem nie da się porównać, choć gdy weźmiemy inne silniki, cena Sporta jest podobna do Velara i znacznie wyższa od najmniejszego Range Rovera w gamie.
Tak jak wspominałem na początku, Range Rover Sport jest pomiędzy modelami Evoque i Range Rover, przy czym znacznie bliżej tego drugiego. Jednak precyzyjniej byłoby uznać go za złoty środek pomiędzy Range Roverem a Land Roverem Discovery, zarówno pod względem ceny jak i odczuć z jazdy. Pod tym względem Sport drugiej generacji się nie zmienił względem poprzednika.
Jeden z naszych czytelników zapytał wprost: czy kupiłbyś Range Rovera Sport? Nie odpowiedziałem od razu, bo musiałem się zastanowić. Dziś dochodzę do takiego wniosku, że gdybym miał kupić drogie auto tej marki, to właśnie ten model. Dlaczego? Ponieważ jego wygląd bardziej mi się podoba niż Range’a i dwa razy bardziej niż Discovery. Przy tym kosztuje dużo mniej od pierwszego i niewiele więcej od drugiego.
- Pozycja za kierownicą
- Pojemny bagażnik
- Uniwersalność
- Osiągi
- Relatywnie niskie spalanie
- Właściwości terenowe
- Małe wpadki jakościowe
- Dla niektórych osób może być ciasno z tyłu
- Za miękkie zawieszenie na drogi utwardzone
Zdjęcia wykonaliśmy na terenie hotelu Sobienie Królewskie
Range Rover Sport 5.0 Supercharged - dane techniczne, spalanie
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Układ i doładowanie: | V8, sprężarka mechaniczna | |
Rodzaj paliwa: | benzyna | |
Ustawienie: | wzdłużne | |
Rozrząd: | DOHC | |
Objętość skokowa: | 4999 cm3 | |
Moc maksymalna: | 510 KM przy 6000 obr/min | |
Moment maksymalny: | 625 Nm przy 2500-5500 obr/min | |
Skrzynia biegów: | 8-biegowa, automatyczna | |
Typ napędu: | Stały 4x4 | |
Hamulce przednie: | Tarcze wentylowane | |
Hamulce tylne: | Tarcze wentylowane | |
Zawieszenie przednie: | Wahacze poprzeczne | |
Zawieszenie tylne: | Wielowahaczowe | |
Koła, ogumienie przednie: | 275/45 R21 | |
Koła, ogumienie tylne: | 275/45 R21 | |
Masy i wymiary: | ||
Typ nadwozia: | SUV | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Masa własna: | 2306 kg | |
Ładowność: | 794 kg | |
Maksymalna masa przyczepy: | 3500 kg | |
Długość: | 4850 mm | |
Szerokość: | 2220 mm | |
Wysokość: | 1780 mm | |
Rozstaw osi: | 2923 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 105 l | |
Pojemność bagażnika: | 784 l (do dachu) | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 5,3 s | |
Prędkość maksymalna: | 225 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | b.d. | 16,0 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | b.d. | 9,0 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | b.d. | 13,5 l/100 km |
Zużycie paliwa (autostrada): | b.d. | 13,1 l/100 km |
Zużycie paliwa (teren): | b.d. | 21,0 l/100 km |
Emisja CO2: | 298 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | nie badany | |
Cena: | ||
Model od: | 289 900 zł | |
Samochód testowy od: | 484 300 zł |