Rajd Argentyny 2016 - spektakl pewnego kierowcy

Po raczej nudnym Rajdzie Meksyku serial WRC zaoferował nam spektakl, jakiego brakowało od dłuższego czasu. Pojedynek o zwycięstwo pomiędzy zawodnikami różnych zespołów to coś, na co czekamy już od dawna, a teraz jeden młody kierowca odważył się zmierzyć z mistrzem świata. Kto nim był i jak przebiegała rywalizacja?

Rajd Argentyny 2016 - spektakl pewnego kierowcy
Źródło zdjęć: © fot. Hyundai Motorsport
Marcin Łobodziński

24.04.2016 | aktual.: 02.10.2022 08:15

Sébastien Ogier radził sobie już w gorszych warunkach, ale bądźmy uczciwi – już na starcie Rajdu Argentyny był w najgorszej sytuacji ze wszystkich zawodników. Południowoamerykańskie drogi nie szczędzą sprzętu i nie ma nic gorszego niż start do odcinka jako pierwsza załoga. Taką był właśnie team Volkswagena Ogier/Ingrassia. Zresztą nie tylko oni, ale także Mads Ostberg i Ola Floena oraz Andreas Mikkelsen i Andreas Jaeger nie mieli lekko przez dwa pierwsze dni. To w pewnym sensie kara za bycie na szczycie tabeli mistrzostw. Z jednej strony trochę nieuczciwe traktowanie najlepszych zawodników, z drugiej strony zasady obowiązują wszystkich i dla wszystkich są jednakowe. Dlatego teksty w stylu „… takie mamy teraz rajdy…” bezradny Ogier mógł sobie darować. Nie on jedyny startował jako pierwszy na szutrowej nawierzchni.

Ott Tanak zaczął dobrze, a skończył... jak zawsze. Estończyk chyba nigdy się nie poprawi.
Ott Tanak zaczął dobrze, a skończył... jak zawsze. Estończyk chyba nigdy się nie poprawi.© fot. Jaanus Ree/Red Bull Content Pool

Mistrz świata był bezsilny pierwszego etapy gdy otwierał trasę. Wygrał pierwszy i drugi odcinek specjalny, a na koniec dnia jeszcze jeden krótki superoes i to było wszystko, czego mógł dokonać. Pilnował czołówki, starał się być w pierwszej trójce, ale karty rozdawał uprzywilejowany Jari-Matti Latvala, który w tegorocznych mistrzostwach jest jeszcze nisko w klasyfikacji generalnej. Fin przez cały dzień uciekał przed genialnie mimo wszystko jadącym Ogierem oraz równie genialnym w tych warunkach Haydenem Paddonem. Nowozelandczyk z Hyundaia był najlepszym kierowcą tej ekipy, a co ciekawe, nie został nominowany do zdobywania punktów. Nie wiadomo, czy Thierry Neuville ma takie nominacje ściśle opisane w kontrakcie, ale informacja przed rajdem, że to on i Sordo będą zdobywali punkty do mistrzostw świata dla niemiecko-koreańskiego zespołu zakrawała o dobry żart. Chyba nie było osoby, która nie wierzyła w Paddona w takich warunkach, a co więcej, młody Hayden nie zawiódł.

Paddon - jeszcze wczoraj nadzieja młodego pokolenia kierowców, dziś jest jednym z tych, w których upatruje się w roli nowego mistrza świata jeżeli nie zostanie nim Ogier. Może nie w tym roku, ale w przyszłym, gdy pojawią się nowe samochody. Szybki i w miarę regularny, doskonale spisuje się na nawierzchni szutrowej. Braki ma jeszcze na asfalcie, ale szybko się uczy. Pierwszego dnia argentyńskich zmagań wygrał jeden odcinek, na czterech był drugi i na jednym trzeci. Pomimo niesamowitego tempa Latvali i oczywiście jego Volkswagena, Paddon tracił do niego tylko 11,4 s, a do drugiego Ogiera 3,5 s. To był jednak dopiero początek.

Było zwycięstwo, nie ma zwycięstwa. Kolejny rajd w stylu Latvali i kolejny bez punktów
Było zwycięstwo, nie ma zwycięstwa. Kolejny rajd w stylu Latvali i kolejny bez punktów© fot. VW Motorsport

Hayden Paddon zaatakował drugiego dnia wygrywając dwie pierwsze próby pierwszej pętli, jedną oddając Latvali. Został wiceliderem rajdu, a Ogier mógł tylko liczyć na błędy kierowców przed nim. Za mistrzem świata plasował się Andreas Mikkelsen, a za nim Dani Sordo. Mads Ostberg nie mógł wiele zdziałać startując jako drugi nie najszybszym obecnie samochodem. Jego szósta pozycja i tak była dobra. O Thierrym Neuvillu lepiej nie wspominać. Belg mocno zawiódł nie po raz pierwszy.

Pierwszy odcinek drugiej, sobotniej pętli padł łupem Latvali, ale na drugim Fin popełnia błąd i roluje swojego Volkswagena. Pilnujący go Paddon zostaje liderem, a twierdzi, że nie ciśnie jeszcze na sto procent. W obliczu przewagi 29,8 s na koniec dnia można było przypuszczać, że dziś już cisnąć nie będzie, bo i po co? Oczywiście dla mistrza świata startującego już z dobrej pozycji odrobienie niespełna połowy minuty nie jest szczytem możliwości, ale Paddon nie jest przecież Madsem Ostbergiem, Danim Sordo czy wreszcie Thierry Neuvillem jakiego znamy obecnie. Nie powinien mieć problemu z odniesieniem pierwszego zwycięstwa w WRC w swojej krótkiej przecież karierze. Ale czy na pewno?

Seb Ogier zrobił co mógł, a mógł niewiele...
Seb Ogier zrobił co mógł, a mógł niewiele...© fot. VW Motorsport

Dzisiejszy etap liczył tylko trzy odcinki specjalne i to niezbyt długie. Na pierwszym Ogier odrabia 7,4 s do Paddona więc pozostaje jeszcze w miarę bezpieczna przewaga. Nowozelandczyk przegrywa nie tyle z Ogierem co z techniką. Jego Hyundai i20 WRC drugiej generacji dwukrotnie gaśnie na odcinku. Oes numer dwa dzisiejszego etapu i Ogier robi szach w postaci odrobienia niemal całego dystansu dzielącego go od lidera. Paddon z przewagą skromnych 2,6 s nie miał do powiedzenia nic na swoje usprawnienie. Pozostało liczyć na łut szczęścia, a raczej na pecha rywala bo w tym momencie stało sie jasne, że mistrz świata jest na najlepszej drodze do zwycięstwa.

Na szach mistrza Paddon mógł odpowiedzieć tylko ucieczką. Na ostatniej próbie, stanowiącej Power Stage Nowozelandczyk zwycięża z przewagą 11,7 s nad Ogierem i tym samym zdobywa komplet punktów w Argentynie. Pierwsza wygrana w karierze i pierwsza w historii dla i20 WRC drugiej generacji. Paddon jest obecnie najlepszym zawodnikiem w ekipie, która miejmy nadzieję wreszcie to zauważy i przeniesie go w kolejnych rajdach do zespołu numer 1.

Zapamiętajcie tego chłopaka. Hayden Paddon pokonał mistrza świata, co nie zdarza się zbyt często od kilku lat.
Zapamiętajcie tego chłopaka. Hayden Paddon pokonał mistrza świata, co nie zdarza się zbyt często od kilku lat.© fot. Hyundai Motorsport

W tym miejscu trzeba koniecznie wspomnieć o fantastycznym wyniku polskiej załogi Hubert Ptaszek i Maciej Szczepaniak, która jechała w WRC2 Peugeotem 208 T16. Konsekwentna jazda w mocnej stawce gwarantowała sukces. Tam gdzie najmocniejsi rywale mieli pecha i odpadali, polski Peugeot jechał dalej, choć przygody go nie omijały. Polacy przez trzy dni pięli się w górę i po rolowaniu Abdulaziza Al-Kuwari awansowali na pozycję wiceliderów. Utrzymali ją do mety i zdobywając drugie podium z rzędu są obecnie wiceliderami w klasyfikacji mistrzostw WRC2. Rajd Argentyny wygrał w tej klasie Peruwiańczyk Nicolas Fuchs.

Hubert Ptaszek i Maciej Szczepaniak przetrwali i ukończyli rajd na 12. miejscu, na 2. w swojej klasie.
Hubert Ptaszek i Maciej Szczepaniak przetrwali i ukończyli rajd na 12. miejscu, na 2. w swojej klasie.© fot. Jaanus Ree/Red Bull Content Pool
Rajd Argentyny 2016 - klasyfikacja generalna
Poz.ZałogaSamochódCzas/strata
1.

H.Paddon

J.Kennard

Hyundai i20 WRC3:40:52.9
2.

S.Ogier

J.Ingrassia

VW Polo WRC+14.3 s
3.

A.Mikkelsen

A.Jaeger

VW Polo WRC+1:05.2 min
4.

D.Sordo

M.Marti

Hyundai i20 WRC+1:17.1 min
5.

M.Ostberg

O.Floene

Ford Fiesta WRC+4:56.7 min
6.

T.Neuville

N.Gilsoul

Hyundai i20 WRC+9:29.5 min
7.

M.Ligato

R.Garcia

Citroen DS3 WRC+9:39.2 min
8.

E.Camilli

B.Veillas

Ford Fiesta WRC+10:16.0 min
9.

H.Solberg

I.Minor-Petrasko

Ford Fiesta WRC+10:48.5 min
10.

N.Fuchs

F.Mussano

Skoda Fabia R5+24:42.8 min
12. 

H.Ptaszek

M.Szczepaniak

Peugeot 208 T16 R5+29:19.7 min
Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)