Premiera: Volkswagen Golf GTI Clubsport — więcej sportu w sporcie
Volkswagen Golf GTI Clubsport według zapowiedzi marki miał być "najpotężniejszym przednionapędowym Golfem w historii". Czy tak rzeczywiście jest? I tak, i nie. Brak wzrostu mocy samochód ten zdecydowanie jednak nadrabia gdzie indziej. Ma więc zadatki na otrzymanie miana nie "najmocniejszego", ale "najszybszego".
Wraz z odświeżeniem 8. generacji Volkswagena Golfa rozpoczęło się również oczekiwanie na premiery jego mocniejszych odmian. Pierwszej z nich nareszcie się doczekaliśmy. Volkswagen Golf GTI Clubsport nareszcie został pozbawiony kamuflażu, a koncern z Wolfsburga odsłonił wszystkie swoje karty.
Oczywiście data premiery nie jest przypadkowa - 1 czerwca o godzinie 16:00 rozpoczyna się słynny 24-godzinny wyścig na torze Nürburgring, a blisko dobę przed tym wydarzeniem zadebiutowało najmocniejsze wcielenie słynnej linii GTI. Co więc do tej pory skrywał przed nami Clubsport?
Volkswagen Golf GTI Clubsport nie wymyśla koła na nowo
Pod kątem wyglądu nie otrzymaliśmy rewolucji — z wieloma zmianami zapoznaliśmy się już przy prezentacji podstawowego Golfa czy Golfa GTI. Największą nowością jest przedni zderzak, prezentujący się teraz o wiele bardziej agresywnie. Są jednak dobrze już znane smuklejsze, węższe reflektory czy podświetlone logo Volkswagena. Jest też oczywiście klasyczna czerwona listwa, która opcjonalnie w wersji Black może być również czarna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wariant Black przedstawiony na zdjęciach wpływa dość mocno na wygląd auta. Kolor czarny przybierają w nim lusterka, charakterystyczne naklejki nad progami czy bardziej rozbudowane wloty powietrza, dzięki którym możliwe jest bardziej wydajne chłodzenie jednostki napędowej. Ich wykończenie w takim kolorze mogliśmy do tej pory spotkać jedynie w Golfie R.
W standardzie otrzymujemy światła LED Plus, lecz opcjonalnie można również postawić na matrycowe reflektory IQ.Light z zasięgiem nawet 500 m.
Standardowym wyposażeniem w GTI Clubsport są przepiękne 18-calowe felgi, które są westchnięciem w stronę przeszłości i eksponują bardzo dobrze komponujące się z czarno-białą kolorystyką czerwone zaciski. Klienci mogą również zdecydować się na inne, 19-calowe opcje.
Na start otrzymujemy także niemały tylny spojler, niedostępny w zwykłym GTI. Wrażenie robi również przeprojektowany potężny dyfuzor — oczywiście także wykończony na czarno.
Małe rzeczy wpływają na szerszy obraz
We wnętrzu od razu rzuca się w oczy powrót fizycznych przycisków. I to całkowicie fizycznych — bez półśrodków w postaci guzików haptycznych. Volkswagen przyznaje, że otrzymał od użytkowników wiele próśb, by powrócić do klasycznych rozwiązań. W wersji GTI Clubsport nie postanowiono na żadne kompromisy.
Na fotelach spotykamy się ze skórą Vienna, a odcienie szarości dobrze komponują się z całym samochodem. Bardzo przyjemnym smaczkiem są opcjonalne wstawki z włókna węglowego w kolorze czerwonym. Dzięki takim drobiazgom Golf GTI Clubsport prezentuje się świetnie, a cała kompozycja jest naprawdę spójna.
System inforozrywki różni się tylko nieznacznie. Nowy GTI Clubsport pod tym kątem zbliżył się trochę do najmocniejszej wersji z literką R w nazwie. Ciekawą zmianą jest poprawienie grafiki 3D samochodu — do tej pory przedstawiała ona zwykłego Golfa, teraz zaś wiernie odzwierciedlono jego usportowioną wersję. Nie jest to znacząca poprawka, lecz z pewnością to miłe, że siedząc w wersji GTI Clubsport nie wyświetla nam się na ekranie "bazowy" Golf.
No dobra, jest jedna ważna zmiana w kontekście systemu multimedialnego. To IDA — nowy asystent głosowy, który ma być codziennym pomocnikiem kierowcy. Jego działanie opiera się na znanym modelu językowym ChatGPT. Tak wygląda przyszłość, która już nas dogoniła.
Surowe osiągi nadal robią wrażenie, lecz GTI Clubsport szuka przewagi gdzie indziej
Clubsport to najmocniejsze wydanie serii GTI. W porównaniu do przedliftowej wersji jego możliwości nie uległy zmianie, co jest pewnym zaskoczeniem. Wyjściowy GTI otrzymał 20 KM więcej, uzyskując rezultat 265 KM. W GTI Clubsport zaś turbodoładowany silnik 2.0 TSI był i nadal jest w stanie wygenerować 300 KM mocy praz 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Samochód dostępny jest jedynie z automatyczną, 7-biegową skrzynią DSG, która teraz ma być lepiej zestrojona i szybciej reagować na zmiany biegów. Dzięki temu jazda ma być o wiele bardziej dynamiczna.
Napęd jest oczywiście przenoszony na przednią oś, a pomaga w tym elektroniczny mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu. Przearanżowano również zawieszenie, oferując przy okazji jako opcję system DCC. Pozwala to na odpowiednie dopasowanie zachowania auta w zależności od drogi czy naszych upodobań.
W przypadku trybów jazdy GTI Clubsport również nadgonił R-kę — otrzymał on chociażby specjalną opcję skrojoną pod tor Nürburgring. Ustawia ona system DCC w taki sposób, aby jak najlepiej odnaleźć się w agresywnej jeździe po dość nierównej nawierzchni "Zielonego Piekła". Zaimplementowano również licznik czasu okrążenia, który trzeba jednak uruchamiać ręcznie.
Rzeczywiście mamy więc najmocniejszego Golfa GTI w historii — to obiecał nam Volkswagen. Trzeba jednak dodać, że jest to najlepszy wynik ex aqueo z poprzednią wersją tego samochodu. Nie powinniśmy więc być zbytnio rozczarowani, tym bardziej że Niemcy zrobili wszystko, by sportowy pierwiastek był w tym modelu obecny w o wiele większej objętości.