Porównanie: Toyota Yaris Cross kontra Volkswagen T‑Cross - który cross do czego?

Volkswagen ma inny hit wśród crossoverów, bo jest nim model T-Roc. Kompaktowe auto, które doskonale zastąpiło poprzedniego Volkswagena Golfa. Jednak T-Cross też sobie radzi. Na polskim rynku sprzedaje się dwukrotnie lepiej od moim zdaniem ładniejszego i trochę większego Taigo. Dziś zmierzy się z najmocniejszym rynkowym i klasowym rywalem, czyli ostatnim hitem Toyoty.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Toyota ma ładną sylwetkę z wizualnie długą maską, wysoko poprowadzonymi nadkolami i ciekawym zakończeniem z tyłu. Przy niej "dzieło" Volkswagena wygląda jak wygenerowany przez sztuczną inteligencję obraz na hasło "mały SUV". Zaletą niemieckiego auta, jak większości modeli Volkswagena jest jednak neutralność. Komuś może się bardziej lub mniej spodobać, ale samochód od dnia premiery pięć lat temu wygląda cały czas poprawnie. Yaris Cross ma wygląd tak zadziorny, że albo go polubisz, albo nie dasz rady na niego patrzeć. Wszystko wskazuje jednak na to, że klientom przypadł do gustu.

Toyota Yaris Cross zbudowana na platformie Yarisa jest stosunkowo dużym autem jak na swój skromny wygląd. Nadwozie mierzy 4180 mm długości, co oznacza, że T-Cross jest mniejszy o 72 mm. Na szerokość samochody są niemal identyczne, a volkswagen jest nieco wyższy. Rozstawem osi wynoszącym 2560 mm też wygrywa toyota, ale nieznacznie, bo raptem o 9 mm.

Pod każdym względem T-Cross jest natomiast autem pojemniejszym i wygodniejszym, co szczególnie mocno czuć z tyłu. Volkswagen daje sporo miejsca na nogi i jeszcze więcej na głowę, a toyota wymaga już siedzenia lekkim okrakiem. Jest też odczuwalnie węższa. O ile w T-Crossie nawet osoba o wzroście 180 cm poczuje się z tyłu swobodnie, o tyle w Yarisie Cross będzie jej wygodnie najwyżej z przodu i o jako takiej swobodzie nie ma mowy.

Fotele w niemieckim aucie są dość płaskie, ale przestronne i wygodne, z dobrym podparciem ud. W yarisie raczej sportowe i dopasowane do ciała, jak dla mnie wygodniejsze. W t-crossie podłokietnik ma regulację i jest lepiej umieszczony względem łokcia. Jednak mi bardziej do gustu przypadła pozycja za kierownicą yarisa, bo można tu się poczuć jak w aucie sportowym, uszytym na miarę.

Obsługa samochodów jest na właściwym poziomie, choć więcej elementów ustawimy fizycznymi przyciskami czy pokrętłami w japończyku. Tu też trudniej się pogubić w menu multimediów, ale już komputer pokładowy łatwiej obsługuje się w volkswagenie. Toyota jak na tak pogmatwaną stylistykę kokpitu okazuje się równie praktyczna i funkcjonalna co rywal, ale ten został zrobiony z lepszych dla oka materiałów.

Moim zdaniem jeśli się dobrze przyjrzeć, to oba auta mają twarde, nieciekawe tworzywa, choć ich spasowanie jest dobre. Jednak pierwszy odbiór samochodu jest znacznie gorszy po zajęciu miejsca w toyocie. Na chwytach drzwi znajduje się szorstkie, nieprzyjemne w dotyku tworzywo. Cały kokpit aż świeci od twardych materiałów. Volkswagen pod żadnym względem nie jest lepszy, ale robi lepsze pierwsze wrażenie i sprytnie ukrył dokładnie ten sam poziom "taniości".

Bagażniki obu samochodów są skrajnie różne, a jeśli patrzeć tylko na pojemność, to volkswagen miażdży rywala swoimi 455 litrami. Toyota ma 397-litrowy kufer w wersji podstawowej, ale hybryda AWD tylko 320-litrowy. Jednak pomiar miarką przemawia na korzyść toyoty i to nawet w wersji hybrydowej.

Otóż na szerokość bagażniki są niemal identyczne, ale yaris ma dłuższy o całe 15 cm. Na wysokość zaś przegrywa tylko o 3,5 cm. Jeśli pomnożyć tylko trzy wymiary (długość podłogi, szerokość w najwęższym miejscu i wysokość do rolety), to bagażnik toyoty ma 343 litry, a volkswagena 304. I w praktyce trzeba przyznać, że bagażnik yarisa robi lepsze wrażenie i zmieści większe przedmioty. Natomiast do samej praktyczności kufra volkswagen przyłożył się lepiej (haczyki, oświetlenie, podwójna podłoga).

Volkswagen ma jeszcze jeden atut. Przedni fotel wyposażony w zaczepy isofix (tego nie ma w yarisie nawet w opcji) można złożyć, co pozwoli przewieźć długą paczkę, a czego nie da się zrobić yarisem crossem.

Oczywistym wyborem przy zakupie Yarisa Cross jest napęd hybrydowy, ponieważ cena jest nieznacznie wyższa od benzynowej odmiany z automatem. Do porównania wybrałem maksymalnie zbliżone warianty.

Hybryda 1.5 Toyoty o mocy 116 KM mierzy się tu z silnikiem 1.0 TSI generującym 110 KM w T-Crossie i połączonym z automatyczną, siedmiobiegową przekładnią. W Yarisie Cross są aż trzy silniki, w tym dwa elektryczne. Toyota nie podaje maksymalnej wartości dla całego układu, ale jest to prawdopodobnie wartość zbliżona do 200 Nm volkswagena.

Sprint do setki czy rozpędzanie się w dowolnym zakresie prędkości sprawniej wychodzi niemieckiemu autu z klasyczną jednostką. Różnice nie są duże, ale widoczne. Gdyby jednak nie bezpośrednie porównanie, dałbym sobie rękę uciąć, że to toyota jest dynamiczniejsza. Wynika to ze sposobu oddawania mocy. Nie dość, że mamy bardzo szybki automat eCVT, to jeszcze przy wciśnięciu gazu napęd reaguje bardziej zdecydowanie dzięki silnikom elektrycznym. W volkswagenie trzeba chwilę zaczekać na redukcję i nabicie ciśnienia w turbosprężarce, ale od razu po tym dostajemy mocniejszą odpowiedź.

Czysto subiektywnie toyota jest więc dynamiczniejszym samochodem, co odczuwa się szczególnie w mieście. Volkswagen jest ospały w normalnym ruchu, ale kiedy mocniej wciśniemy gaz, wyciśniemy z silnika lepsze przyspieszenie. Poza tym przekładnia DSG bywa męcząca tak dla kierowcy (długi czas oczekiwania na redukcję) jak i silnika (ekstremalnie niskie obroty), więc wygodnie jeździ się głównie w trybie sportowym. Na szczęście ten pracuje dobrze i nie utrzymuje zbyt długo wysokich obrotów.

Różnice można też zauważyć w zużyciu paliwa. W codziennym użytkowaniu Yaris Cross jest oszczędniejszy, spala ok. 6 l/100 km. T-Cross nie chciał schodzić poniżej 7 l/100 km. W ruchu miejskim pali stosunkowo dużo, bo ok. 7 l/100 km, kiedy Yaris Cross potrafi spalić 4 l/100 km. W każdych innych warunkach japońskie auto pali ok. 0,5 l/100 km mniej.

Warto podkreślić, że test odbywał się zimą przy temperaturze bliskiej 0 st. C, co jest dużym obciążeniem dla hybrydy. Latem wyniki toyoty byłyby lepsze. O ile więc pod względem wnętrza można uznać Volkswagena T-Crossa za jednoznacznego zwycięzcę, o tyle napęd zdecydowanie lepszy jest w Toyocie Yaris Cross.

To zależy gdzie. Poza miastem, a zwłaszcza autostradą, przyjemniejszy w jeździe jest Volkswagen T-Cross. Samochód zachowuje się bardzo stabilnie, zawieszenie mocno izoluje kierowcę od jezdni, a wyciszenie jest lepsze. Niemieckiego crossovera prowadzi się z mniejszym zaangażowaniem.

Yaris Cross to samochód dość głośny i choć podobnie stabilny, a jego zawieszenie też jest wygodne, to można odnieść wrażenie, że w samą jazdę wkłada się więcej wysiłku. Co gorsza, przy prędkości autostradowej ma się poczucie męczenia układu napędowego, który pracuje w okolicy 4000 obr./min. Volkswagen jedzie w tym czasie lekko i bez nadmiernych oporów. Systemy bezpieczeństwa pracują w obu autach podobnie.

W mieście jest na odwrót. Toyota nie tylko żwawiej zmienia prędkość, ale też kierunek jazdy. Automat eCVT podczas parkowania czy manewrów na ulicy to prawdziwe mistrzostwo. Nie trzeba czekać nawet ułamka sekundy na zmianę kierunku przód-tył. Przełączasz drążek i już napęd działa w przeciwną stronę, nawet jeśli auto toczy się jeszcze jak wcześniej. W tych samych sytuacjach DSG Volkswagena jest tak irytująco powolne i męczące, że można po zakupie żałować takiego wyboru. Tym bardziej, że DSG kosztuje koszmarne 9000 zł.

Nawet w codziennym użytkowaniu toyota jest przyjemniejsza. Szybciej podgrzewa fotele, a kierownica po minucie staje się gorąca. Volkswagen nawet nie daje opcji podgrzewanej kierownicy, a szyba rozmraża się wolniej. No i jeśli na drodze jest ślisko, przewaga napędu AWD-i Toyoty staje się ogromna. Pomimo iż sam napęd nie działa rewelacyjnie, to ruszanie z miejsca czy wchodzenie w zakręty jest dużo bezpieczniejsze w wykonaniu małej toyoty.

Wielka przewaga yarisa ujawnia się na mokrej nawierzchni, gdzie nie ma najmniejszego problemu z trakcją. T-Cross jeździ dobrze i mocno zachowawczo, jest zawsze podsterowny, ale nie daje za dużo czucia na kierownicy. Toyota prowadzi się zdecydowanie pewniej, szybciej reaguje na skręt, a jeśli trzeba, potrafi dokręcić słabą tylną osią auto do środka łuku. Nie jest to nadal napęd AWD, ale zacieśnia łuki znacznie skuteczniej niż system ESP w volkswagenie. Czy napęd ten jest wart 10 tys. zł dopłaty? Nie sądzę, ale dobrze, że taka opcja jest.

Na suchej jezdni T-Cross prowadzi się z większą lekkością, choć jest samochodem nieco cięższym. Póki trzyma się drogi, jest pewny i godny zaufania. Kiedy zaczyna wpadać w poślizg, nagle tracimy całe czucie samochodu, choć ten nie wymyka się spod kontroli. Jednak rozbujany dwiema czy trzema zmianami kierunku jazdy zaczyna "tańczyć" na zawieszeniu. Toyota przy zmianach kierunku jest cały czas niewzruszona. W poślizg wpada rzadziej, a jeśli już to robi, to znacznie wolniej. Przy dużej prędkości to toyota mniej reaguje na podmuchy wiatru. Lepiej też radzi sobie z nierównościami w łuku. Yaris Cross ma też dużo lepsze reflektory adaptacyjne.

W podstawowym wydaniu samochody kosztują odpowiednio 92 900 zł za toyotę z benzynowym napędem 1.5 o mocy 125 KM i skrzynią manualną oraz 95 290 zł za volkswagena z silnikiem o mocy 95 KM i również skrzynią manualną. Tu oferta japońskiego producenta wydaje się znacznie korzystniejsza.

Kiedy jednak porównamy wersje testowe, to korzystniej wychodzi zakup T-Crossa w specyfikacji Style niż hybrydowego Yarisa Crossa w konfiguracji Adventure. Nawet jeśli zrezygnujemy z wariantu AWD, to i tak toyota jest droższa o ok. 15 tys. zł. Czy o tyle jest lepsza? To zależy, do czego ma wam to auto służyć.

Volkswagen T-Cross może być traktowane jak mały, wielofunkcyjny samochód rodzinny, w którym zmieścimy wygodnie cztery osoby, niezależnie od wieku i spory bagaż. Jeśli trzeba będzie coś większego przetransportować, to łatwiej będzie to zrobić właśnie tym samochodem. Wygodniej będzie też pojechać nim na dłuższy wyjazd. Jedno auto w rodzinie? Zdecydowanie T-Cross, tylko moim zdaniem lepiej wybrać manual.

Toyota Yaris Cross jest jednak o wiele lepszym drugim samochodem. Jeśli masz już coś większego i szukasz samochodu do miasta, do kręcenia się wokół komina, to Yaris Cross ma wszystko, czego trzeba. Zwłaszcza w wersji hybrydowej - zrywny, żywy i bardzo oszczędny napęd. Bogato wyposażony będzie miał praktycznie wszystko co ma twoja Toyota RAV4. Przesiadka z RAV4 do Yarisa Cross to nic innego jak przesiadka do mniejszego, inaczej wyglądającego auta. Dlatego doskonale rozumiem kobiety wybierające ten model, chcące dobrego samochodu w skali mikro.

Yaris Cross nie ma natomiast szans na bycie autem rodzinnym i raczej nie widzę go jako jedynego w gospodarstwie domowym. Jest samochodem raczej dla singla lub pary – nic ponad to. Przeciwnie T-Cross, którego nie wyobrażam sobie kupić jako drugiego samochodu. Każdy inny model Volkswagena, ale nie ten.

Szczegółowe dane technicznie Toyoty Yaris Cross oraz Volkswagena T-Crossa znajdziesz na Autocentrum.pl