Policja po groźnej kolizji na S7: “celem dokładne ustalenie wizerunku kierowcy”

Po tym jak na drodze ekspresowej S7 volkswagen arteon zepchnął na barierki seata ibizę i niemal doszło do tragedii, policja mówi nam, że koncentruje siły na identyfikacji kierowcy.

Kierowca Arteona mógł doprowadzić do tragedii
Kierowca Arteona mógł doprowadzić do tragedii
Źródło zdjęć: © bandytazkamerka/Twitter

12.08.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:12

O bardzo groźnej sytuacji z północnego odcinka S7 (miała miejsce 6 czerwca 2022 r) pisaliśmy wczoraj. Na drodze ekspresowej w kierunku Warszawy, kierujący seatem ibizą, jego żona i 4-letni synek zostali zepchnięci przez volkswagena arteona z prawego pasa na barierki.

Stało się to chwilę po tym, jak volkswagen, jadący lewym pasem niebezpiecznie blisko za seatem - gdy ten zmienił pas na prawy - zrównał się z ibizą pozostając na lewym pasie drogi.

Przez rejestrację do leasingodawcy

Wczoraj dowiedzieliśmy się od policji, że funkcjonariusze są “w trakcie czynności […] ustalili numer rejestracyjny osobowego volkswagena, który mógł przyczynić się do zdarzenia drogowego. Z systemów informatycznych wynika, że właścicielem auta jest firma leasingowa do której zwrócono się o wskazanie użytkownika pojazdu".

Dziś Autokult.pl otrzymał potwierdzenie, że policja wciąż czeka na odpowiedź ze strony firmy. Nie to jednak zajmuje najbardziej funkcjonariuszy.

Według świadków kierowca arteona, po zepchnięciu ibizy zatrzymał się - 300 m od miejsca zdarzenia na raptem 10 sekund - na stacji Orlen. Zapytaliśmy więc, czy policji udało się zabezpieczyć nagranie.

Cel jest jeden

  • Są prowadzone czynności wyjaśniające przez policjantów i dla dobra prowadzonych czynności nie będziemy zdradzać szczegółów - zaznaczył oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie, kom. Rafał Prokopczyk - i dodał - możemy za to powiedzieć, że skupiliśmy naszą uwagę na zabezpieczeniu wszelkich dostępnych zapisów kamer monitoringu, których cel jest jeden: dokładne ustalenie wizerunku osoby siedzącej za kierownicą volkswagena - zapewnił.

Warto przypomnieć, że sprawa niebezpiecznego kierowcy może trafić do sądu, gdzie może mu zostać postawiony zarzut spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Sąd, oprócz grzywny, może dodatkowo podjąć decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy.

Nieunikniony sąd?

Jeżeli zaś policji nie udałoby się dotrzeć do wizerunku kierowcy, użytkownik auta może odmówić wskazania osoby kierującej auto.

To jednak nie ułatwia jego sytuacji. Sprawa i tak może mieć swój finał w sądzie, gdzie w inaczej niż w postępowaniu mandatowym, (w którym najwyższa kara za niewskazanie sprawcy to 8 tys. ) - za nieujawnienie sprawcy grozi grzywna od 20 do 30 tys. zł. Sąd bowiem nie jest związany taryfikatorem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (72)