Pierwsza jazda: Renault Arkana - Francuzi wracają do gry (choć na razie bardzo ostrożnie)
Wygląda jak mniejsze BMW X6, nawet kolor egzemplarza ze zdjęć jest jakby wyjęty z palety niemieckiego producenta. W środku stara się zatrzeć mało pozytywne wrażenie pozostawione przez Megane. No i co dziwne – niby przyjechało do Europy z Rosji, ale to nie to samo auto. Renault Arkana ma spore szansę na odwrócenie złej passy tej marki.
Renault Arkana - pierwsza jazda, opinia
Sprzedaż skupiona głównie na flotach dużych firm, dziwne decyzje dot. gamy modelowej i usterki trapiące nawet pojazdy, które przewoziły najważniejsze głowy państwa. Renault nie ma za sobą udanych lat, nawet pomimo ostrego ataku poprowadzonego przez świetnie wyglądającego Talismana czy Megane. Gdzieś tam na rynku, w segmencie podniesionych aut, bronił się jeszcze Captur, ale większy Kadjar… cóż. Marcin Łobodziński stwierdził, że styliści mieli jedno zadanie – zrobić takiego nissana (na którym zresztą bazuje), tylko trochę brzydszego.
Jednak pod wodzą Luki de Meo, który wcześniej ustawił Seata do pionu, Renault najwyraźniej ma jakiś plan. To właśnie wprowadzenie do Europy modelu Arkana jest jednym z jego punktów. Tak, Arkana jest sprzedawana od 2018 r w Rosji, ale oprócz ogólnej stylistyki i nazwy z europejskim odpowiednikiem nie ma za dużo wspólnego. Egzemplarz ze zdjęć to świeżynka, korzystająca z płyty podłogowej nowego Clio i Captura. To duży plus, a porównywanie go z "rosyjską" Arkaną nie ma najmniejszego sensu.
"SUV-y coupe", choć jest to dosyć niepoprawna nazwa, rozpanoszyły się w segmencie premium. Teraz sylwetkę przypominającą zgarbionego psa będzie można też dostać w marce masowej. Uspokajam – auto prezentuje się znacznie lepiej, niż można by sądzić. Ma duży, niemal 20-centymetrowy prześwit, krótkie zwisy nadwozia, zgrabnie opadający dach. Jest dłuższe niż Kadjar (o kilka cm), ma też większy rozstaw osi. Nie ma co ukrywać – to auto ma przyciągać klientów wyglądem.
Pozytywne zaskoczenie odnotowałem również we wnętrzu. Wnętrze obecnego na rynku Megane nie było – ujmując to delikatnie – najprzyjemniejszym miejscem do spędzania czasu. Niby wszystko się zgadzało, ale tu pojawił się jakiś trzask, tam coś wyglądało trochę za tanio. W Arkanie takiego problemu nie ma, choć np. podobny panel klimatyzacji znajdziemy w daciach. Elektronika nie stroiła fochów – przynajmniej przez jeden dzień testowy – a kierowcy aut Renault wiedzą, że to już pozytywny sygnał nadchodzących zmian. Wyciszenie nie jest rewelacyjne, ale słychać w kabinie jedynie szumy powietrza.
Najpierw zająłem miejsce na tylnej kanapie, nieco przykrótkiej, ale możliwej do zaakceptowania. Wydaje mi się, że pod względem przestrzeni nad głową wartością graniczną jest 180 cm wzrostu. Bagażnik ma wysoki próg załadunku, co jest typowe dla tego typu nadwozia, ale przynajmniej jest pojemny, oferując 513 l przestrzeni. Chyba, że zdecydujecie się na wersję hybrydową, wtedy mówimy o 480 l.
W ofercie układów napędowych nie znajdziemy jednostek Diesla. Bazową jednostką jest silnik 1,3 l znany z mercedesów, dacii czy nissanów. W bazowej odmianie ma 140 KM i taka wartość jest wystarczająca, bo auto przyspiesza do setki w nieco poniżej 10 sekund. Mocniejsza hybryda jest… wolniejsza o ok. sekundę. Na szczycie gamy znajdziemy – choć później – 160-konną wersję jednostki 1,3 l. Jedyna przekładnia w ofercie to automat, całkiem szybki, choć szarpiący czasem przy 1. i 2. biegu.
Zadowalająca dynamika idzie w parze z nieco zawyżonym spalaniem. Choć trudno mówić o dokładnych testach – na nie przyjdzie jeszcze czas – to jazda w mieście wiązała się ze zużyciem 8,3 – 8,5 l/100 km przy dynamicznym poruszaniu się. Prędkość 120 km/h na drodze ekspresowej dała wynik 7,3 l/100 km. Na tym polu zaskoczeń brak, podobnie jak w przypadku jazdy – wspomaganie jest bardzo mocne, ale nawet przyjemne. Tłumienie nierówności przebiega tak, jakby inżynierowie bardzo chcieli zrobić coś sportowego, ale wszelkie próby nadania charakteru zostały wykryte. Cóż, przecież to auto dla mas…
…w co można zwątpić, zerkając w cennik. Renault żąda minimum 111 tys. zł za Arkanę, a w tej cenie możemy mieć mocniejszego i znacznie lepiej wyposażonego Kadjara. Plusem jest to, że Kadjar ma też w cenniku silniki Diesla. Różnica jednak wynika z dwóch rzeczy: podatku od nowości, którym objęta jest Arkana, oraz faktem, że za oryginalny wygląd klienci są w stanie zapłacić naprawdę dużo, dużo więcej.