Pierwsza jazda: Fiat Grande Panda Hybrid - Grande sukces w zasięgu ręki
Po zachłyśnięciu się elektromobilnością Fiat wraca do tego, co potrafi robić najlepiej: do przystępnych cenowo, miłych dla oka i dających się lubić aut. Nowa Grande Panda wjedzie na rynek jako hybryda i elektryk, choć już wiadomo, że to nie ostatnie słowo Włochów.
Tak, o Grande Pandzie mogliście przeczytać już wcześniej na łamach Autokultu – relację z pierwszych jazd elektrykiem serwował Filip Buliński. Fiat jednak nie chciał postawić w komunikacji z klientami wszystkiego na jedną kartę. W ofercie będzie też układ hybrydowy i widać tutaj, że zarząd Fiata w końcu przejrzał na oczy – kolejna hybryda (choć oparta na innym, mniejszym silniku) trafi też do Fiata 500. Nawiasem mówiąc przedstawiciele firmy przedstawili wykresy dotyczące sprzedaży elektryków w Europie i jakiekolwiek inne kroki oznaczałyby dla Fiata strzał w obydwa kolana, a po kilku latach dołączenie do prestiżowego klubu Marek, Które Nie Dały Sobie Rady.
Zostańmy jednak przy Grande Pandzie, bo na drogach Turynu wywoływała ona niemałe poruszenie, a i zdarzyło się mi tłumaczyć (gestami) innym kierowcom co tutaj jest pod maską. A pod maską mamy kolejną generację trzycylindrowego silnika - wcześniej znanego jako PureTech, ale zmieniono już w tej jednostce tyle względem pierwowzoru, że nie powinien już sprawiać problemów. 100 KM dostaje jeszcze zastrzyk w postaci 28 KM z silnika elektrycznego umieszczonego przy skrzyni, więc parkujemy i toczymy się w mieście bezemisyjnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skrót z gali Samochód Roku 2025
Taki układ hybrydowy łączony jest z przekładnią automatyczną, choć niestety bez łopatek przy kierownicy. Pierwsze wyniki spalania są optymistyczne (6,1 l przy 120 km/h), ale nie są to dokładne pomiary. Tych dokonamy, gdy Grande Pandy ze zdjęć przyjadą już do Polski. W każdym razie pod względem dynamiki do jazdy na co dzień nie potrzeba niczego więcej.
Z zewnątrz od razu widać, że jest to Panda. Charakterystyczny, kanciasty desing pozostał, mamy też "pikselowane" światła i chociażby przetłoczenia na drzwiach krzyczące z daleka "PANDA". Współczuję już firmom wyciągającym "wgniotki" bez lakierowania. Grande Panda ma mniej niż 4 metry długości, 1,76 m szerokości i bagażnik liczący 412 litrów. Być może przestrzeń nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia jak np. w Hyundaiu Insterze, ale i tak można bez problemu podróżować w cztery osoby, a i dwóch rosłych mężczyzn nie będzie miało problemu z miejscem na szerokość.
Wnętrze? Tak, jest tu dużo plastików (zwłaszcza na boczkach drzwi), ale łatwo je wyczyścić. Kierownica jest już bardzo przyjemna w dotyku, fotele są wygodne, obsługa – banalna. Wersja, którą widzicie na zdjęciach, to La Prima, topowa, której ceny sięgają już niemal kwot sześciocyfrowych.
Mamy np. bezprzewodową ładowarkę, w pakiecie zimowym nawet podgrzewanie foteli, ale nadal czuć, że jest to tanie auto z licznymi dodatkami - brakuje obserwacji martwego pola, a kamera cofania zarezerwowana jest dla najdroższych egzemplarzy. Chociaż może lepszym określeniem byłoby nie tanie, a "przystępne cenowo" – jak w poprzedniej Pandzie czy 500 nie odnosi się wrażenia cięcia kosztów, jak ma to np. miejsce w Dacii. Wystarczy wsłuchać się w wyciszenie na autostradzie, jest cicho i przyjemnie.
Na razie cena Grande Pandy w wersji hybrydowej określana jest na 79 900 zł. Ale! Producent już potwierdził, że na rynek trafi wersja bez hybrydowych dodatków, słabsza, i z manualną przekładnią, co ponownie pozwoli zbić cenę. Kiedy? Cóż, tego jeszcze nie wiadomo, ale wsłuchiwanie się w głosy klientów po prostu cieszy.
Fiat wsłuchał się też w głosy dziennikarzy, bowiem podczas premiery elektrycznej Grande Pandy padały pytania o wersję 4x4. Nic dziwnego – Panda 4x4 w Północnych Włoszech jest podstawowym wyposażeniem gospodarstwa domowego, niczym pralka czy kuchenka. Wówczas tego nie planowano, co spotkało się z dość chłodną reakcją tłumu. A tutaj proszę – maj 2025 roku i Fiat potwierdza pracę nad uterenowioną wersją. Prawdopodobnie będzie to rozwiązanie przeniesione z Jeepa Avengera (choć to auta na zupełnie innej płycie podłogowej) – na tylnej osi zostanie zamontowany mały silnik elektryczny. Kiedy to auto pojawi się na rynku, nie wiadomo.
Pojawienie się nowej Grande Pandy już można uznać za sukces. Firma potwierdza, że wszystkie egzemplarze wyprodukowane do października już są wykupione, a na niektórych rynkach Europy jeszcze nie przyjmuje się zamówień. Biorąc pod uwagę, że bliźniaczy Citroën C3 sprzedaje się całkiem dobrze, mająca więcej charyzmy Grande Panda będzie sukcesem. Zwłaszcza, że pierwsze prognozy dotyczące finansowania są nadzwyczaj ciekawe, zwłaszcza dla wersji elektrycznej. Cóż, można powiedzieć, że przyszłość tego modelu rysuje się... pandastycznie.