Opla zabraknie w Genewie. Czy to początek zmierzchu targów motoryzacyjnych?
Uczestnictwo w salonach motoryzacyjnych jest dla producentów kwestią prestiżu. Tak przynajmniej było do tej pory. Jedna z ważniejszych europejskich marek, Opel, ogłosiła, że nie weźmie udziału w marcowym salonie w Genewie. Czy targi motoryzacyjne mają jeszcze sens?
17.01.2018 | aktual.: 01.10.2022 19:16
Targi w odwrocie?
O tym, że Opel nie weźmie udziału w salonie samochodowym w Genewie, zdecydował obecny właściciel niemieckiej marki - francuski koncern PSA. Jak stwierdził cytowany przez "Automotive News Europe" rzecznik firmy, jeśli marka nie ma do pokazania żadnych nowości, nie będzie brała udziału w targach; w końcu salony samochodowe to tylko jedna z form działań marketingowych.
Trzeba przyznać, że trudno odmówić działaniom PSA sensu. Uczestnicząc w targach producent może liczyć na to, że pojawi się w mediach. Liczba premier na targach jest jednak zwykle tak duża, że dziennikarze nie mają czasu by zajmować się tymi markami, które nie mają żadnych nowości. Z drugiej strony można liczyć na to, że samochody obejrzą goście imprezy - zwykli fascynaci motoryzacji.
Co ciekawe, liczba tych ostatnich nieznacznie rośnie. W 2017 roku genewski salon odwiedziło 691 tys. gości, w 2016 roku było to 690 tys., w 2015 roku 682 tys. a w 2014 roku 670 tys. osób. Czy jednak za obecnością na targach idą decyzje zakupowe? Obecnie większość samochodów kupują firmy. W Polsce w 2017 roku aż 69,7 proc. nowych aut nabyli przedsiębiorcy. Ci, decydując o zakupie, przede wszystkim liczą. Szukają auta z najlepszą ofertą leasingową czy ratalną. Obecność marki na targach lub jej brak ma tu niewiele do rzeczy.
Wiele wskazuje na to, że liczba imprez samochodowych będzie się zmniejszać. W 2017 roku z uczestnictwa w targach we Frankfurcie zrezygnował Peugeot, DS, Nissan, Fiat, Volvo i Jeep. Z paryskiego salonu w 2016 roku wycofały się: Ford, Volvo i Mazda. W przyszłości na europejskiej scenie imprez może więc zostać jedynie Genewa. Ze względu modele prezentowane specjalnie na te rynku, salony zapewne utrzymają się także w Tokio i w Detroit.
Nowy profil
Gwoździem do trumny salonów samochodowych może być zmiana podejścia do zakupu samochodu. Chiński koncern Geely, do którego należy Volvo, w 2016 roku powołał do życia nową markę - Lynk & Co. Zgodnie z założeniami Chińczyków samochody produkowane pod tą nazwą mają być oferowane w przedstawicielstwach zlokalizowanych w centrach handlowych, a jednocześnie rozwijana ma być sprzedaż przez internet.
Tradycyjne salony samochodowe zabić może też autonomia połączona z ideą współdzielenia. Wiele wskazuje na to, że właśnie taka przyszłość czeka motoryzację. To, że sami nie będziemy prowadzić, sprawi, że mniejsze znaczenie będziemy przykładali do marki i modelu samochodu – będzie liczyła się tylko cena. Wiele osób w ogóle zrezygnuje z posiadania auta, stawiając na pojazdy wypożyczane na czas dojazdu do pracy czy na zakupy.
Wiele wskazuje na to, że jesteśmy świadkami początku erozji funkcjonującego dotąd systemu. Nieobecność w Genewie tak ważnego w Europie Opla tylko to potwierdza.