Nowy samochód, na który wydałbym nie więcej niż 100 tys. zł. [przegląd redakcji #42]

Nowy samochód, na który wydałbym nie więcej niż 100 tys. zł. [przegląd redakcji #42]

Dacia Duster
Dacia Duster
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Adrien Cortesi, Dacia
19.03.2023 12:28, aktualizacja: 19.03.2023 12:47

Nowe samochody są tak drogie, że do 100 tys. zł nie ma za bardzo w czym wybierać. Nie wierzycie - przekonajcie się sami, przeglądając cenniki importerów. My je przejrzeliśmy i każdy wytypował auto, które mógłby kupić za kwotę nie większą niż 100 tysięcy. Będziecie rozczarowani - my też byliśmy.

1 / 6

Mateusz Lubczański - Kia Stonic

Kia Stonic
Kia Stonic© Autokult | Mariusz Zmysłowski

Do tego zagadnienia trzeba podejść pragmatycznie, a niewiele jest marek, które są tak pragmatyczne jak Kia. Stonic nie jest może specjalnie duży, ale jest lekko podniesiony i ma odcinający się dach, czyli ma wszystkie modne dodatki, których oczekuje się po nowym aucie. Co ważne, startuje z poziomu 76 tys. zł, a topowa GT-Line dalej mieści się w założonych widełkach. Mariusz Zmysłowski zauważył w swoim teście, że łatwo tutaj wpaść w pułapkę i wydać kwotę, która starczyłaby na większe auto. Tyle tylko, że był to tekst napisany przed 2020 rokiem. Teraz to okazja.

2 / 6

Marcin Łobodziński - SsangYong Tivoli

SsangYong Tivoli
SsangYong Tivoli© Autokult | Maciej Rowiński

Koreański SUV w kwocie do 100 tys. zł daje sporo możliwości konfiguracji. Można bowiem dodać automatyczną skrzynię biegów albo napęd na cztery koła i wciąż mieścimy się w tej kwocie. Jeśli wystarczy nam manual i przedni napęd, można postawić na lepsze wyposażenie, bo "czysty" Crystal jest wyjątkowo ubogim autem, choć na pokładzie jest klimatyzacja, elektryka i tempomat. Dopłacając do bazowych 89 490 zł tylko 8000 zł za pakiety Connect i Comfort, mamy już wszystko czego trzeba, m.in. mutliemdia z Car Play czy Android Auto, kamerę cofania, skrzórzane elementy wykończenia czy 7 poduszek powietrznych. Dodam jeszcze, że za 94 490 zł kupimy wersję Grand z powiększonym bagażnikiem. Jednak największą zaletą SsangYonga Tivoli jest jego benzynowy silnik 1.5 Turbo o mocy 163 KM. Nie słynie z niskiego spalania, ale daje dobre osiągi i cechuje się wysoką wytrzymałością. Na koniec dostajemy od prężnie rozwijającego się importera 5 lat gwarancji. Gdybym miał zamówić takie auto od dealera, pewnie byłaby to wersja bez opcji, ale za to z automatem. Taki samochód kosztowałby mnie 96 990 zł.

3 / 6

Aleksander Ruciński - Dacia Duster

Dacia Duster
Dacia Duster© Materiały prasowe | Daica

Biorąc pod uwagę to, jak wygląda obecnie rynek motoryzacyjny, cieszę się, że nie muszę stawać przed takim wyborem. Gdybym jednak musiał, wybrałbym Dacię Duster Eco-G 100. To wszechstronny samochód, który przyzwoicie sprawdzi się zarówno w mieście jak i poza nim. Za 90 550 zł kupicie kompletnie wyposażoną i atrakcyjnie wyglądającą wersję Extreme. W dodatku z fabryczną instalacją gazową, która znacząco obniży koszty każdej podróży. Jak oszczędzać, to na całego!

4 / 6

Tomasz Budzik - Škoda Scala

Škoda Scala
Škoda Scala© Materiały prasowe | Škoda

W dzisiejszych czasach 100 tys. zł nie jest imponującym budżetem na nowy samochód. Dlatego też w swoim wyborze kierowałem się przede wszystkim rozsądkiem. Scalę trudno jest pokochać, ale też jest to samochód, który w żadnym aspekcie nie ma dyskwalifikujących go wad. W założonej kwocie możemy kupić auto z litrowym silnikiem o mocy 110 KM. Do codziennej jazdy wystarczy, a jednostka nie pali wiele. W wersji Style otrzymujemy już przyzwoite wyposażenie, na które składa się m.in. kamera cofania, ekran o przekątnej 8 cali, system łączenia się z telefonem czy wykończona skórą kierownica. Nie przekraczając 100 tys. zł dodałem do tego elektrycznie ogrzewaną przednią szybę i tylne światła w technologii LED. Tak powstało auto, z którego na co dzień bez wyrzeczeń może korzystać rodzina.

5 / 6

Błażej Buliński - Hyundai i20 1.0 T-GDi N-Line

Hyundai i20 1.0 T-GDi N-Line
Hyundai i20 1.0 T-GDi N-Line© Materiały prasowe | Hyundai

Kupowanie małego nowego samochodu to obecnie luksus, szczególnie jeśli limit wynosi 100 tys. zł. Jeszcze nieco ponad rok temu bez wahania wybrałbym 200-konnego Hyundaia i20N. Obecnie jednak w tym budżecie muszę się zadowolić wersją N-Line i mocą zaledwie 100 KM. Choć nie jestem fanem silnika 1.0 T-GDI, to auto nadrabia resztą – w pierwszej linii wyglądem, który koresponduje z tym, jak zestrojono układ jezdny. Prowadzenie cechuje sportowy sznyt, ale z wystarczającym poziomem komfortu na co dzień. Ergonomia obsługi jest na wzorowym poziomie, wykonanie solidne. Sportowe fotele są bardzo wygodne, kabina oferuje sporo miejsca nawet dla 4 dorosłych osób. Za 83 600 zł (to aktualna cena promocyjna, cennik z 10.03.2023) Hyundai daje mi m.in. podgrzewane fotele, wirtualne zegary, kamerę i czujniki cofania, system multimedialny z CarPlayem i przede wszystkim 5 lat gwarancji. Zostaje jeszcze bufor na ewentualne opcje, rozważałbym pakiety Cool (2300 zł, m.in. aut. Klimatyzacja) i Safety (2000 zł, czujnik martwego pola).

6 / 6

Filip Buliński - Hyundai i10 N-Line

Hyundai i10 N-Line
Hyundai i10 N-Line© Materiały prasowe | Christian Herb, Hyundai

Kupując samochód do 100 tys. zł, ma się dwie opcje. Albo zaszaleć przy czymś mniejszym, albo postawić na minimum w czymś większym. Ale kto powiedział, że trzeba korzystać z całego przedziału. Gdy był u mnie na testach Hyundai i10, ujął mnie nie tylko modną, zwyczajnie fajną bryłą, ale zawadiackim układem jezdnym, który mimo skromnej mocy 84 KM dawał mnóstwo trudnej do opisania frajdy, co było m.in. zasługą niskiej masy nieprzekraczającej 1000 kg. Dlatego zdecydowałbym się na wariant N-Line ze 100-konnym silnikiem i manualną skrzynią za 74 500 zł. Ma nie tylko kilka pikantnych dodatków rodem z pierwszych hot-hatchy, ale może pochwalić się już niezłymi osiągi - 10,5 s nie jest z pozoru godnym podziwu wynikiem, ale im mniejszy samochód i mniejsza masa, tym większa zabawa, czyż nie?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)