Ministerstwo nie zgadza się z cenami na A2, ale ma związane ręce. Kierowcy muszą płacić
01.04.2020 08:51, aktual.: 22.03.2023 12:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Polskie autostrady należą do jednych z najdroższych w Europie – zwłaszcza biegnącą od Warszawy do niemieckiej granicy A2. Za przejechanie 50-kilometrowego odcinka trzeba zapłacić od 22 zł. Resort Infrastruktury się na to nie zgadza, ale twierdzi, że nie ma narzędzi, by zablokować jeszcze wyższe stawki.
Autostrada A2 jest jedną z najdroższych takich dróg w Europie. Po ostatnich podwyżkach, które miały miejsce na początku marca, kierowcy zostawiają na bramce co najmniej 22 zł. Podróż z Nowego Tomyśla do Konina samochodem osobowym (najtańszym w stawce) kosztuje aż 66 zł, czyli 44 grosze za każdy kilometr.
To wyjątkowo drogi odcinek, ale jak zauważa Robert Stankiewicz z Biura Prasowego Autostrady Wielkopolskiej SA, cała trasa od Świecka do Konina to już tylko 0,32 zł za każdy przejechany kilometr. Biorąc pod uwagę ostatnie spadki kursu złotego, odcinki zagraniczne również zaczynają prezentować polski fragment w korzystniejszym świetle. Włoska autostrada z Ventimiglii do Genui wyceniana jest na 53 gr/km, a A32 z Turynu przez Tunel Frejus to już 2,73 zł za kilometr!
"W przeciwieństwie do autostrad publicznych, na których przejazdy dotowane są z budżetu państwa, do zarządzanej przez AWSA autostrady A2 z Nowego Tomyśla do Konina państwo i podatnicy nie dopłacają ani złotówki" - pisze Robert Stankiewicz.
Sprawą zajął się jednak poseł Bartosz Kownacki z Prawa i Sprawiedliwości. W swojej interpelacji do Ministerstwa Infrastruktury pyta, czy organ może kontrolować stawki, jakie ustala zarządca autostrady. Okazuje się, że resort ma związane ręce.
"Minister Infrastruktury i GDDKiA, mimo że nie podzielają prowadzonej przez spółkę polityki poboru opłat i nie zgadzają się ze sposobem określania przez AWSA stawki maksymalizującej przychód dla pojazdów, nie mają prawnej możliwości jej zablokowania” – informuje w odpowiedzi wysłanej 31 marca Rafał Weber, sekretarz stanu w resorcie infrastruktury.
Innymi słowy, spółka Autostrada Wielkopolska ma całkowitą autonomię przy ustanawianiu ceny za przejazd.
Opłaty ściągane z kierowców przeznaczane są w pierwszej kolejności na bieżące utrzymanie, remonty, spłatę kredytów i nowe inwestycje. Przy ostatnich podwyżkach – które w przypadku osobówek były niezmieniane od dwóch lat – tłumaczono się rosnącą inflacją. Ponadto doszło do skokowego wzrostu cen robót ziemnych.
Spółka chce też rozwijać autostradę, więc razem z Ministerstwem Infrastruktury rozmawia o elektronicznym systemie poboru opłat, który sczytywałby tablice rejestracyjne pojazdów (tzw. videotolling). Choć projekt jest skomplikowany, to przewidywano, że może być on wprowadzony jeszcze w tym roku. Poza tym dalej prowadzone są prace na obwodnicy Poznania, a w grę wchodzi też instalacja ładowarek dla samochodów elektrycznych.
Warto przypomnieć, że już w cenie paliwa wliczona jest składka na Krajowy Fundusz Drogowy. Inne kraje zdecydowały się na system winiet. W Czechach za cały rok poruszania się po autostradach zapłacimy ok. 255 zł. Z kolei w Szwajcarii ok. 178 zł.