Polski team wygrał Le Mans. "Nie wiem, kto w Polsce rozumie wagę tego osiągnięcia"
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Założyciel zespołu Inter Europol Competition Wojciech Śmiechowski opowiedział mi o kulisach zwycięstwa w 24h Le Mans, oskarżeniach rywali po wyścigu, przyszłości ekipy, a także specyfice popularności sportów motorowych w Polsce.
Wielu Polaków nie ma świadomości, że ogromna część pieczywa, które kupują codziennie w supermarketach, pochodzi od firmy Inter Europol. To największe tego typu przedsiębiorstwo w Polsce, które jest także dostawcą wypieków dla sklepów w całej Europie. Pomimo stosowania procesu głębokiego mrożenia, produkty są wytwarzane bez dodatku chemii i z wykorzystaniem najwyższej jakości naturalnych składników.
Triumf w rywalizacji na Circuit de la Sarthe przeszedł już do historii polskiego sportu, ale sezon w WEC – Długodystansowych Mistrzostwach Świata – jeszcze się nie skończył. To jednak niejedyne istotne obecnie kwestie.
Kamil Niewiński, Autokult: Przede wszystkim, wracając do tego, co działo się w czerwcu, chciałbym jeszcze raz pogratulować zwycięstwa w 24h Le Mans. Czy mieliście w ogóle czas na świętowanie po tym triumfie? Czy od razu przeszliście do dalszego działania, przygotowania się do kolejnych wyścigów?
Wojciech Śmiechowski, założyciel Inter Europol Competition: Mieliśmy akurat festyn w firmie tydzień po Le Mans. W związku z tym to, co nam się udało zrobić, to trochę złożyć auto po scrutineeringu. W naszym przypadku trwał on dwa dni. Auto zostało rozebrane do gołego, wszystko właściwie zostało rozebrane. Sprawdzali je niesamowicie dokładnie, pieczołowicie. Wszyscy byli pewni, że oszukujemy.
Udało nam się to auto po prostu złożyć zaraz po Le Mans i stało ono jako element dekoracyjny na festynie wewnątrz naszej firmy. To jest sukces nie tylko zespołu, ale również i całego przedsiębiorstwa. Bardzo dużo ludzi w firmie utożsamia się z zespołem, wspiera nas w tym, co tutaj robimy. Jest nam bardzo miło z tego powodu. Ale jakiegoś specjalnego święta nie było.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To był sukces zespołu, sukces firmy, ale przede wszystkim sukces polskiego motorsportu. Wiele osób porównuje wasz wyczyn do zwycięstwa Roberta Kubicy w Grand Prix Kanady 2008, a nawet do czegoś większego. Patrząc na skalę Polski, jest to sukces, nie ukrywajmy, historyczny.
Były dwa polskie zwycięstwa w motorsporcie. Pierwsze to jest Grand Prix, które wygrał Robert. Drugie to wygrana w Le Mans. Wydaje mi się, że ten drugi sukces jest o tyle ciekawszy dla polskiego kibica, że zrobił to również polski zespół, nie tylko polski kierowca. Zasadniczo w ogóle zawodnikiem w wyścigach długodystansowych nie są kierowcy, tylko zespół. Ale to już jest inna sprawa.
Wracając do tej wiązki elektrycznej – w teorii nie macie jeszcze oficjalnego potwierdzenia tego, czy ACO i FIA zaakceptowały już wszystkie etapy sprawdzania samochodu. Czy można jednak w praktyce powiedzieć, że nie ma już zbytnio problemu, jeżeli chodzi o te protesty i oficjalną "legalność" samochodu?
Oficjalnych protestów nigdy nie było. Były brzydkie pomówienia głównie ze strony WRT i Louisa Deletraza. Zupełnie tego nie rozumiem. Chyba nie bardzo mógł pogodzić się z tym, że przegrał, natomiast ja nie potrafię tego powiedzieć. My nie jesteśmy uprawnieni do czegoś takiego. My byliśmy pewni, że nic nie zostanie wykryte w momencie, kiedy auto zostało wezwane do scrutineeringu. Natomiast oficjalne komunikaty jest w stanie wydawać tylko i wyłącznie FIA i ACO.
Rozumiem. Zostając jeszcze na chwilkę w temacie Le Mans, chciałbym się spytać o to, czy zauważyliście zmiany w kontekście zainteresowania zespołem. Nie tylko jeżeli chodzi o ogólnie pojęty świat endurance, czy nawet tutaj na miejscu, na Monzy, ale także o samą Polskę. Czy było jakieś drgnięcie?
Drgnięcie niewątpliwie było, bo pisała o nas prasa, mówiła telewizja i w Internecie było sporo publikacji. Natomiast pojawia się pytanie kto rozumie w ogóle wagę tego osiągnięcia, bo to jest naprawdę olbrzymie osiągnięcie, żeby polski zespół, oczywiście wspomagający się fachowcami z całego świata, wygrał Le Mans. Przecież polska reprezentacja piłki nożnej ma w tej chwili trenera, który jest z Portugalii. Siatkówka od lat stoi na włoskich, argentyńskich trenerach, w tej chwili jest Serb. To wszystko są fachowcy wynajmowani do tego, żeby w odpowiedni sposób pchnąć zespół w dobrą stronę.
Zdecydowanie tak. A tutaj na torze? Czy jest jakiś większy ruch w motorhomie, jeżeli chodzi o ludzi zza granicy? Czy jest na torze jakieś większe zainteresowanie samym Inter Europolem?
Największe zainteresowanie jest ze strony kierowców. To jest może o tyle ciekawe, że my jesteśmy dużo bardziej znani w świecie motorsportu za granicą niż w Polsce. W Polsce motorsport jest dzisiaj, wydaje mi się, mimo wszystko niszowy. Szczególnie wyścigi płaskie są niszowe. Ja zupełnie tego nie rozumiem, bo to jest naprawdę widowiskowa dyscyplina, jeżeli chodzi o przekaz telewizyjny i w ogóle, jako dyscyplina sportu. Natomiast marka zespołu jest niewątpliwie dużo większa i dużo więcej osób zna nas w Europie i na świecie niż w Polsce.
Jeżeli chodzi o samą Monzę, to macie z nią dobre wspomnienia, bo czwarte miejsce, które zajęliście rok temu, to był do tamtej pory wasz najlepszy wynik w WEC-u. Teraz przez cały weekend prezentowaliście się naprawdę dobrze, w dzisiejszych kwalifikacjach zajęliście piąte miejsce. Wyglądacie na dobrze przygotowanych na ten wyścig.
Wydaje mi się, że sukces w tym roku polega też na tym, że po pierwsze mamy naprawdę świetnie przygotowany samochód od pierwszego wyścigu. Jest również dobrze przygotowany pod względem symulacyjno-ustawieniowym. Mamy nowego inżyniera od połowy zeszłego roku, który naprawdę jest doskonałym fachowcem. Jest niestandardowym inżynierem – często szuka rozwiązań tam, gdzie inni tego nie robią. Jako przykład można podać chociażby ustawienie naszego auta na Le Mans. Tylko my i Prema mieliśmy samochody ustawione podobnie. Wszyscy inni mieli ustawione samochody zupełnie inaczej, jeżeli chodzi w szczególności o skrzynię biegów i dyferencjał. Jechaliśmy na innych przełożeniach niż reszta stawki.
Czy to dlatego być może pojawiły się te zarzuty, jeśli chodzi o prędkość na prostej?
Nie, jeżeli chodzi o prędkość na prostej. Odwrotnie. My mieliśmy o 12 km/h mniejszą prędkość na prostej niż WRT. Mieliśmy natomiast dużo większe przyspieszenie w pewnych partiach toru. Ale nikt nie mówi co się działo w innych partiach toru. Dlaczego ci sami, co zarzucają nam, że mieliśmy lepsze przyspieszenie w Mulsanne, nie mówią o tym, co działo się z prędkościami i innymi rzeczami gdzie indziej na torze? To jest dla nich bardzo niewygodne.
Czyli rozumiem, że czekacie po prostu na oficjalną decyzję, żeby w końcu pokazać, że nie macie sobie nic do zarzucenia i wygraliście to wszystko na waszych własnych warunkach i własną dyspozycją.
Wydaje mi się, że nie musimy niczego pokazywać. Natomiast oczywiście to nas niewątpliwie oczyści z zarzutów.
A jak nastroje przed samym wyścigiem i po tych kwalifikacjach, wracając jeszcze do Monzy?
Bardzo zależy nam na dobrym wyniku. My cały czas mamy oczywiście przed sobą Mistrzostwa Świata. Mieliśmy pechowy wyścig w Portimao. To był naprawdę pechowy wyścig, który się źle ułożył ze względu na samochody bezpieczeństwa. Mieliśmy bardzo dużo pecha. Mogliśmy zająć każde miejsce od pierwszego do tego, które zajęliśmy i zajęliśmy w końcu to jedno z ostatnich miejsc [Inter Europol Competition zajął na Portimao 10. miejsce w klasie LMP2 – przyp. red.].
Ale to był naprawdę wyjątkowo dziwny wyścig. Praktycznie wszystkie samochody przyjechały na tym samym kółku. W związku z tym naprawdę tutaj się wszystko mogło zmienić. Liczymy na to, że równy skład naszego zespołu, bo Kuba jest kierowcą jeżdżącym bardzo równo i bardzo blisko czołówki, przyniesie nam efekt.
Dzięki podwójnym punktom, które zdobywa się w Le Mans, jesteście aktualnie na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej całego cyklu. Czy to zwycięstwo rozbudziło bardziej wasze apetyty, czy może wasze podejście bardziej wygląda jak: "najpierw jeden wyścig, potem drugi, a potem zobaczymy, być może uda nam się powalczyć o triumf w całej klasyfikacji"?
My zawsze przyjeżdżamy na wyścig z myślą, żeby wygrać. To nie chodzi o to, żeby przyjechać gdzieś z tyłu. Zawsze celem jest wygrana. Oczywiście nie zawsze się udaje tego dokonać, natomiast wszystkie starania są robione w kierunku wygranej. O ile do tej pory nikt w to nie wierzył, to po Le Mans chyba będzie już więcej osób, które są w stanie uwierzyć i nas w tym wspierać.
Zdecydowanie sprawiliście, że staliście się marką, z którą trzeba się liczyć. Każdy zespół, który wygrywa Le Mans, staje się od razu ekipą, która jest naturalnym kandydatem do zwycięstwa w całym cyklu.
Le Mans przynosi również najwięcej punktów i to jest prawda, ale niestety trzeba się wykazać również w całym sezonie i teraz przed nami właśnie ta druga połówka.
Tylko pytanie teraz, co po sezonie. Kończy się program LMP2 w WEC. Zapewne słyszał pan już to pytanie wielokrotnie, ale co dalej? Czy są jakieś rozmowy z kontrahentami? Jak to wygląda pod kątem budżetowym? Bo oczywiście klasa Hypercar to kilkukrotnie większe wydatki.
Ja mówiłem już wielokrotnie, że starty w Hypercar to wydatki przekraczające 10 milionów euro na jedno auto. W tej chwili natomiast jeszcze naprawdę nie wiemy. Rozpatrywane są różne opcje, rozmawiamy z kilkoma partnerami. Zobaczymy, co uda nam się osiągnąć.
A jeśli chodzi o programy w innych seriach, takich jak właśnie European Le Mans Series?
Zostajemy w serii ELMS, zostajemy prawdopodobnie w serii Michelin Le Mans Cup. Będziemy chcieli jeździć w Azji i myślimy o tym, żeby pojechać w IMSA włącznie z wyścigiem Daytona 24.
Tylko Daytona czy cały sezon?
IMSA Endurance Cup, to są cztery wyścigi.
Mam więc rozumieć, że nie wykluczacie udziału w następnym sezonie WEC, jeżeli chodzi o klasę Hypercar, ale nie wiadomo na razie, na czym stoicie?
Na razie stoimy na niczym, natomiast rozmowy trwają. Zobaczymy, czy do czegoś doprowadzą, czy nie. Od połowy tego sezonu posiadamy trzy samochody, w związku z tym po raz pierwszy możemy poważnie myśleć o udziale w wyścigach w Stanach Zjednoczonych.
A jeżeli nie WEC, to co dalej? IMSA i czekanie na to, aż znajdą się potencjalni chętni?
Poczekajmy może trochę. W tej chwili jest za wcześnie, by coś konkretyzować, natomiast niewątpliwie będziemy starali się czynić kroki, żeby to zwycięstwo jak najlepiej wykorzystać.
W momencie przeprowadzania wywiadu wyniki 24h Le Mans nie zostały jeszcze zatwierdzone. Teraz wiemy już, że ACO potwierdziło legalność samochodu Inter Europol Competition i "Turbo Piekarze" oficjalnie zostali zwycięzcami wyścigu.