Nie škoda i nie dacia. Oto najtańszy nowy samochód w Polsce
Ceny nowych aut rosną w zastraszającym tempie. Trend ten niestety nie omija też najmniejszych, miejskich modeli. Sprawdziłem, jak zmieniły się ceny najtańszych samochodów oferowanych na polskim rynku. W większości przypadków kwoty otwierające cenniki wzrosły, a w niektórych przypadkach dodatkowo zubożało wyposażenie.
Czasy, kiedy nowy, miejski samochód można było kupić za 30-40 tys. zł, minęły i już nigdy nie wrócą. Prognozy nie są optymistyczne. Ceny tych jeszcze dostępnych małychn aut wciąż rosną, natomiast wiele modeli zostało już wycofanych z rynku. Dostosowanie silników do nowych wymogów emisyjnych czy dodanie kolejnych elementów obowiązkowego wyposażenia przy niskiej marży po prostu się nie opłaca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premiera wideo: nowy Volkswagen ID.7 Tourer.
Dzięki temu zamiast niewielkich, mało palących i faktycznie ekologicznych aut, mamy wielkie i "przyjazne dla środowiska" SUV-y. Małe i tanie elektryki? Małe – tak, ale nie liczcie na to, że będą tanie. Doskonale pokazuje to przykład Dacii Spring, która startuje z poziomu 107 tys. zł, ale kupujący musi pójść na wiele kompromisów. Tym niemniej chętni na mały miejski samochód wciąż mają w czym wybierać. Nie powinniśmy jednak liczyć na to, że będzie tanio. Sprawdziłem, jak zmieniły się ceny najtańszych samochodów w Polsce w ciągu roku.
Dwóch nieobecnych
Zacznę od samochodów, które zdążyliśmy pożegnać. To Kia Rio oraz Volkswagen up! Koreański przedstawiciel segmentu B kosztował rok temu 67,9 tys. zł i wyszedł z rynku po angielsku. Także wycofanie up!-a przebiegło bez większego pożegnania, a niemiecka propozycja do miasta startująca rok temu z poziomu 61 190 zł nie doczekała się bezpośredniego następcy. I pomyśleć, że gdy miejski Volkswagen debiutował w 2011 r., kosztował zaledwie 31 290 zł. Miejsce małego up!-a ma zająć niebawem – oczywiście – elektryk.
Škoda Fabia
Nie spodziewałbym się, że Fabia będzie najdroższą propozycją w zestawieniu najtańszych w Polsce samochodów. Względem zeszłego roku samochód podrożał o 8,1 proc., a jego cennik otwiera obecnie kwota 71 850 zł. Za tę cenę dostaniemy auto wyposażone w zaledwie 80-konny silnik 1.0 MPI, łączony z 5-biegową skrzynią manualną. W podstawie możemy liczyć na manualną klimatyzację, radio z Bluetoothem, reflektory LED Basic, a także czujnik zmierzchu.
Na pocieszenie dodam, że względem zeszłego roku wzbogacono wyposażenie. Miejsce 6,5-calowego ekranu multimedialnego zajął 8-calowy, dodano (obowiązkowy) system rozpoznawania znaków drogowych oraz dołożono czujniki cofania. Dopłacić wciąż jednak będzie trzeba m.in. do cyfrowych zegarów czy chociażby wielofunkcyjnej kierownicy.
Toyota Aygo X
Przez przetasowania, które miały miejsce w przeciągu ostatniego roku, do grona 8 najtańszych aut wskoczyła Toyota Aygo X. Nie oznacza to jednak, że jest tania. Obecnie jej ceny startują z poziomu 70,9 tys. zł, co oznacza wzrost o blisko 3,7 proc. Pod maską znajdziemy prosty, 1-litrowy silnik o mocy 72 KM, parowany z 5-biegowym manualem.
Pocieszenie stanowi niezłe wyposażenie bazowe auta, w skład którego zalicza się m.in. manualna klimatyzacja, 9-calowy ekran multimedialny z Android Auto i Apple CarPlay, multifunkcyjna i skórzana kierownica, kamera cofania, przednie i tylne czujniki parkowania, centralny zamek sterowany z pilota, adaptacyjny tempomat czy LED-owe światła do jazdy dziennej.
Fiat Panda
Fiat Panda był kiedyś bestsellerem w Polsce. Wiekowa konstrukcja robi niestety swoje i nawet "niska" cena nie jest w stanie uratować tutaj sytuacji. Wystarczy wspomnieć, że obecna generacja jest z nami od blisko 13 lat. W porównaniu do zeszłego roku Panda co prawda zdrożała o 6,3 proc. do 65,9 tys. zł, ale za to straciła na wyposażeniu. I to dosyć istotnym wyposażeniu. Obecnie kupując bazowego fiata, nie dostaniemy bowiem ani elektrycznie sterowanych lusterek zewnętrznych, ani radia, a "preinstalację do montażu".
Chętni mogą dokupić za 4 tys. zł pakiet składający się z radia z 5-calowym ekranem i systemem Bluetooth, portu USB, wielofunkcyjnej kierowcy, tylnych czujników parkowania, 15-calowych felg, podgrzewanych i elektrycznie sterowanych lusterek zewnętrznych oraz fotela regulowanego na wysokość. Pozostaje się cieszyć, że w podstawie wciąż jest manualna klimatyzacja czy centralny zamek. Do napędu przewidziano z kolei 70-konny silnik 1.0 z miękką hybrydą i jest to jedyny możliwy wybór.
Dacia Sandero
Dacia jest jednym z nielicznych aut w zestawieniu, które nie zmieniło zarówno wyposażenia, jak i ceny. Za 62,9 tys. zł otrzymamy podstawowy wariant Essential z silnikiem 1.0 TCe o mocy 90 KM. Niestety brakuje tutaj klimatyzacji oraz ekranu multimediów, których rolę będzie pełnić specjalna aplikacja w naszym telefonie. Co więcej, zewnętrzne klamki oraz lusterka (sterowanie ręcznie) nie są lakierowane w kolorze nadwozia.
Na co można więc liczyć? Za wspomnianą kwotę dostaniemy m.in. tempomat, centralny zamek, elektrycznie sterowane przednie szyby, radio z Bluetoothem oraz komputer pokładowy. Niestety rumuńska marka w dalszym ciągu nie przywróciła możliwości zamówienia pakietu składającego się z manualnej klimatyzacji. Jeszcze w 2022 r. kosztowało to kupującego dodatkowe 1,7 tys. zł. Obecnie konieczny jest zakup wyższej wersji Expression, która startuje z poziomu 66,9 tys. zł.
Hyundai i10
Koreański mieszczuch w ostatnim zestawieniu był liderem – wówczas jego cena startowała z poziomu 54,6 tys. zł. W zeszłym roku samochód przeszedł lifting, co wywindowało jego cenę do poziomu 62 tys. zł. Tym samym samochód zdrożał aż o 13,6 proc. Poza odrobinę świeższym wyglądem samochód zyskał w standardzie klimatyzację (wcześniej wymagała dokupienia pakietu za 5 tys. zł), cyfrowe zegary, skórzaną kierownicę oraz 8-calowe multimedia z Android Auto i Apple CarPlay.
Reszta wyposażenia na szczęście nie rozczarowuje. Kierowca może liczyć m.in. na elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, wielofunkcyjną kierownicę czy fotel z regulacją wysokości. Nie zmienił się podstawowy silnik – jest to 67-konne 1.0 MPI łączone z 5-biegową skrzynią manualną.
Fiat 500
Oto najstarsze auto w tym zestawieniu. Oferowany nieprzerwanie, a jedynie z drobnymi liftingami, od 2007 r. fiat powoli zbliża się jednak do końca swojej kariery. Na rynku pojawił się już elektryczny wariant 500, ale można o nim powiedzieć wiele, poza tym, że jest tani. Tym niemniej, spalinowy Fiat 500 jest jedynym na liście, który w ciągu ostatniego roku staniał. Z ceną startującą od 61 tys. zł, kosztuje o ok. 9 proc. mniej niż rok temu.
Jednocześnie Fiat postanowił zubożyć podstawowy wariant. Nie dostaniemy tu już rozbudowanych multimediów z Android Auto i Apple CarPlayem, a zamiast tego radio z Bluetoothem z malutkim, 3,8-calowym ekranem. Zrezygnowano także z tempomatu. Na szczęście na pokładzie wciąż znajduje się manualna klimatyzacja, centralny zamek czy wielofunkcyjna kierownica. Do napędu wykorzystywany jest ten sam 70-konny silnik co w Pandzie.
Kia Picanto
Z drugim koreańskim przedstawicielem najmniejszego segmentu jest pewien problem. Kia przeprowadziła bowiem w połowie zeszłego roku poważny lifting i od tamtej pory cisza. Na stronie wciąż widnieje "stary" model wraz z rozbudowanym konfiguratorem. Co więcej, samochód jest odrobinę droższy niż rok wcześniej – dokładnie o 2,5 proc.
Tym samym Picanto przekroczyła "magiczny" próg 60 tys. zł i kosztuje 60,5 tys. zł. W kwestii wyposażenia nic się nie zmieniło. W bazowej odmianie M dostaniemy manualną klimatyzację, 8-calowy ekran multimediów z Android Auto i Apple CarPlay, wielofunkcyjną kierownicę, sześć poduszek powietrznych, a także elektrycznie regulowane lusterka, elektrycznie sterowane przednie i tylne szyby oraz kamerę cofania. To obecnie najlepsza możliwa oferta na rynku, jeśli chodzi o stosunek ceny do wyposażenia.
Mitsubishi Space Star
Najtańszym obecnie autem i jedynym, który kosztuje mniej niż 60 tys. zł, jest Mitsubishi Space Star. Napędzany prostym silnikiem 1.2 o mocy 71 KM mieszczuch startuje z poziomu 57 990 z ł. Jest to jednak cena po rabacie, która może nie utrzymać się długo. Dzięki temu Mitsubishi może się jednak pochwalić faktem, że model utrzymał swoją cenę sprzed roku.
W podstawie możemy liczyć m.in. na sześć poduszek powietrznych, elektrycznie regulowane lusterka boczne, klimatyzację manualną oraz czujniki deszczu i zmierzchu. Nie dostaniemy natomiast radia, a podobnie jak w Pandzie, preinstalację. Zniknął niestety pakiet, który pozwalał za 3,5 tys. zł na dokupienie radia wraz z 7-calowym ekranem multimediów i kamerą cofania. Teraz trzeba się już skusić na wyższy wariant Invite za 65 990 zł.