Najbardziej absurdalne samodzielne naprawy samochodów, z jakimi spotkali się mechanicy
26.09.2019 12:12, aktual.: 22.03.2023 17:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mechanicy z największej polskiej sieci warsztatowej przygotowali zestawienie najbardziej absurdalnych "napraw", które finalnie musieli korygować. Niektóre z nich przywodzą na myśl czasy PRL.
Jak za czasów PRL
Zasłanianie chłodnicy kartonem jest nie tylko absurdalne, ale także niebezpiecznie. Wynika z niewiedzy lub przyzwyczajeń starszych kierowców.
W samochodach z epoki PRL jednym z wielu problemów bywał mało wydolny układ chłodzenia, co powodowało, że samochód nie mógł się rozgrzać, a we wnętrzu było zimno. Bardzo popularnym rozwiązaniem tego problemu było przysłonięcie chłodnicy czymkolwiek. Najczęściej był to wspomniany karton. W niektórych sklepach oferowano "fabryczne" zasłony chłodnicy. I choć czasy PRL-u, jak i niewydolnych układów chłodzenia już dawno minęły, to każdego roku do serwisów ProfiAuto w okresie zimowym przyjeżdża co najmniej kilku kierowców z chłodnicami zasłoniętymi kartonem. Ale to jeszcze nic.
Dolewka coli
Gdzie to już nie wlewano coli? Mechanicy mają do czynienia z tym napojem i bynajmniej nie chodzi o przerwy śniadaniowe, lecz o naprawy samochodów klientów. W jednym z aut, które trafiło do warsztatu, kierowca colą zastąpił płyn chłodniczy. W konsekwencji uszkodzeniu uległa pompa wody, co wiązało się z koniecznością demontażu rozrządu. Klient sporo zapłacił za swoją kreatywność.
Być może kierowca chciał wyczyścić układ chłodzenia. Napoje gazowane tego typu zawierają w sobie kwas fosforowy i kwas cytrynowy, więc czasem sprawdzają się w przypadku usuwania kamienia domowym sposobem. Niestety jest to miecz obosieczny, bo niekorzystnie wpływają na podzespoły układu chłodzenia.
Listwa przypodłogowa służy wsparciem
Elektrycznie sterowane szyby mogą zepsuć się w najmniej oczekiwanym momencie. Mechanizm nagle odmawia posłuszeństwa i opuszczonej szyby nie udaje się podnieść. O ile latem to jeszcze nic wielkiego, to jesienią czy zimą niemal uniemożliwia jazdę. Naprawa takiej awarii jest dość kłopotliwa. Tym bardziej w trasie. Co wtedy?
Jeden z klientów warsztatu należącego do sieci ProfiAuto znalazł sposób. Posłużył się listwą przypodłogową, którą podparł szybę. Tymczasowa podpórka została przymocowana do szyny prowadnicy uszkodzonego mechanizmu za pomocą tzw. trytytek.
Domowa instalacja elektryczna
Przełączniki zespolone to jedne z elementów samochodu, których po prostu nie da się naprawić. W przypadku awarii któregokolwiek przełącznika jedynym rozwiązaniem jest niestety wymiana całego podzespołu.
Jeden z klientów ProfiAuto, postanowił podejść do tego kreatywnie i zastąpił przełącznik spryskiwacza szyb… domowym wyłącznikiem schodowym. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że to nie tylko nielegalny, ale i niebezpieczny pomysł. W razie wypadku dodatkowy element na desce rozdzielczej może spowodować uraz. Z kolei w trakcie przeglądu taka pomysłowość raczej nie spotka się z uznaniem diagnosty. Jednak znalazł się lepszy "partyzant".
"Zatamowany krwotok" płynu
Przypadek innego kierowcy, który zgłosił się do serwisu ProfiAuto z obciętym i zaciśniętym przewodem hamulcowym tylnego koła, powinien być przestrogą dla innych. Jak podkreślają specjaliści, taki zabieg mógł doprowadzić do wypadku, a jego autor – trafić do więzienia, gdyby wyrządził komuś szkodę. Gdyby kierowca takiego auta przeżył, ale kogoś zabił, a prokurator z biegłym stwierdziliby, że powodem wypadku była taka "naprawa", najpewniej zrobiłoby się nieprzyjemnie.
W tym miejscu warto podkreślić, że nie tylko "tamowanie krwotoku" płynu hamulcowego w ten sposób może być powodem uznania kierowcy za winnego. To także wszelkie modyfikacje i pseudo naprawy, których dokonujecie we własnym zakresie. Również części bez homologacji mogą być powodem ukarania właściciela pojazdu.