Metoda "na walizkę" coraz mniej skuteczna. Jest nowa lista aut odpornych na ten trik złodziei
Wielu Polaków pracuje na zakup samochodu przez kilka lat. Pojazd stracić można jednak w ciągu kilkudziesięciu sekund. Metoda "na walizkę" zbiera coraz większe żniwo, ale w końcu pojawiają się modele aut, w których producenci stosują zabezpieczenia przeciwko temu sposobowi.
06.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:24
Złodziej jak u siebie
Bezkluczykowy system dostępu do samochodu po raz pierwszy pojawił się w 1998 r. i choć początkowo był zarezerwowany dla najdroższych aut, dziś jest dostępny w większości oferowanych w salonach modeli. Dzięki niemu właściciel auta może odryglować drzwi, a potem uruchomić silnik bez wyciągania kluczyków z kieszeni. Niestety, jednocześnie ułatwione zadanie mają złodzieje, którzy opracowali odpowiednie urządzenia i metodę bardzo łatwej kradzieży.
Do jej zorganizowania potrzebne są dwie osoby i dwa elektroniczne urządzenia - zwykle zamykane w małej torbie czy neseserze. Atak następuje po zaparkowaniu pojazdu, często pod domem jego właściciela. Jeden ze złodziei zbliża się do drzwi lub okna z urządzeniem, które przechwytuje sygnał nadawany z kluczyka do auta. Drugi złodziej stoi przy samochodzie z urządzeniem, które odbiera sygnał od pierwszego przestępcy i wzmacnia go. Za sprawą tych zabiegów oszukiwana jest elektronika samochodu, która zachowuje się tak, jak gdyby przy drzwiach stał prawowity właściciel z oryginalnymi kluczykami. Wszystko trwa kilkadziesiąt sekund.
Złodzieje dostają się do auta bez konieczności forsowania zamków i uruchamiają silnik za pomocą przycisku - jak prawowity właściciel. Co ciekawe, ze względów bezpieczeństwa przerwanie komunikacji pomiędzy kluczykami a samochodem nie może powodować wyłączenia silnika, więc przestępcy mogą uciekać z łupem tak długo, jak pozwala na to zapas paliwa w baku.
Spóźniona reakcja
Przez lata złodzieje mogli do woli korzystać z metody "na walizkę". Punktem kulminacyjnym był rok 2017, gdy niemiecki automobilklub ADAC ogłosił publicznie wyniki swoich badań. Żaden z przetestowanych wówczas modeli nie oparł się metodzie "na walizkę". Można byłoby przypuszczać, że po takich informacjach producenci aut rzucą się do opracowywania nowych zabezpieczeń. Rewolucja jednak nie nastąpiła.
W 2018 r. marki Land Rover i Jaguar ogłosiły, że wdrażają technologię, która ma stanowić remedium na kłopoty bezkluczykowego dostępu. Dopiero rok później podobne systemy opracowała część innych producentów. Dziś lista modeli odpornych na nową metodę złodziei staje się coraz dłuższa i właśnie dołączyły do niej nowe samochody.
Bezpieczn(iejsz)e auta
Brytyjskie laboratorium Thatcham Research przebadało pierwszą w 2020 r. partię 13 samochodów. Sprawdzano odporność na tradycyjną kradzież, a także przestępstwa dokonywane metodą "na walizkę". Wśród modeli, których nie udało się sforsować za sprawą elektronicznych urządzeń, znalazły się:
- BMW X6 M50d
- BMW 218i Bram Coupe M Sport
- Hyundai i10 Premium Mpi
- Land Rover Discovery Sport D150
- Mini EV
- Opel Corsa
- Porsche Taycan Turbo
- Skoda Superb
- Tesla Model 3
- Toyota Supra
Trzy spośród testowanych przez Thatcham Research aut okazały się podatne na metodę "na walizkę". Były to:
- Mazda CX-30
- MG HS Excite T-GDI
- Subaru Forester e-Boxer XE Premium
W 2019 lista przetestowanych dla brytyjskiego "What Car?" aut, które oparły się próbie kradzieży metodą "na walizkę" obejmowała następujące modele: Audi TT RS Roadster, BMW X3 xDrive20i M Sport, Ford Fiesta 1.0 Ecoboost 140 ST-Line X, Land Rover Discovery SD6 306 HSE, Mercedes Klasy A A220 AMG Line. Należy jednak pamiętać, że nawet znajdujące się na liście samochody są bezpieczne tylko pod określonymi warunkami.
Jak rozumieć testy?
Testy przeprowadzane przez Thatcham Research zakładały sprawdzenie producenckich zabezpieczeń przed metodą "na walizkę" zgodnie z ich sposobem działania. A ten może być bardzo różny.
Najpopularniejszym trikiem koncernów jest umieszczenie w kluczyku czujnika ruchu. Gdy ten przez określony czas nie wykrywa zmiany położenia kluczyków, wyłącza komunikację z samochodem. Ma to zabezpieczyć przed kradzieżą po pozostawieniu kluczyków np. w płaszczu powieszonym tuż za drzwiami wejściowymi domu. Założony przez producentów czas pomiędzy ostatnim ruchem kluczyka a wyłączeniem komunikacji z samochodem może być jednak bardzo różny – od 40 sekund w przypadku Forda Fiesty do 15 minut dla Audi TT. To daje potencjalnym złodziejom zupełnie różne możliwości.
Innym sposobem zabezpieczenia auta przez producenta jest wprowadzenie nowego standardu komunikacji. W przypadku Land Roverów i Jaguarów postawiono na jednocześnie nadawany sygnał o skrajnie odległych częstotliwościach. Obecnie testy pokazują, że jest to skuteczny sposób zabezpieczeń. Bezprzewodowa komunikacja nie jest tu jednak całkowicie wyłączana. Niewykluczone więc, że w przyszłości przestępcy opracują urządzenia pozwalające sforsować takie zabezpieczenie.
Jak można radzić sobie we własnym zakresie? Najprostszym sposobem jest trzymanie kluczyków z dala od drzwi i okien – w centrum domu. Lepszą metodą jest ekranowanie kluczyków, gdy pojazd stoi zaparkowany. Można w tym celu użyć metalowego pojemnika czy specjalnego etui - obydwa sposoby tworzą osłonę blokującą sygnał wysyłany przez kluczyki, a co za tym idzie uniemożliwiają jego przechwycenie. Choć to mało wygodne, kradzież samochodu będzie znacznie większym kłopotem.