Mercedes C200 BlueEFFICIENCY – gwiazda z klasą [test autokult.pl]
Gwiazdy jak to gwiazdy bardzo często są kapryśne, nieznośne i miewają swoje humory. Gwiazda z którą miałem okazję nie tylko się spotkać ale także spędzić w jej obecności kilka dni ma jednak prawdziwą klasę. O kogo dokładnie chodzi?
05.08.2011 | aktual.: 07.10.2022 18:07
Chyba każdy nawet mniej zafascynowany motoryzacją człowiek i to nie tylko płci brzydkiej wie jaka marka dumnie dzierży emblemat tytułowej gwiazdy na swojej masce. Z czystej formalności napiszę tylko, że oczywiście chodzi o Mercedesa, który tym razem zagościł na naszym redakcyjnym parkingu pod postacią modelu C200 BlueEFFICIENCY na rok modelowy 2011.
Dosłownie wszyscy pracownicy Mercedesa chwalą się wszem i wobec że przy okazji wspomnianego wyżej faceliftingu w C-klasie zmieniono ponad 2000 rzeczy! Zapewne w innej również niemieckiej marce (być może domyślacie się o jaką markę chodzi) taka ilość nowych elementów byłaby równoznaczna z wprowadzeniem nowego modelu, natomiast w przypadku Mercedesa uznano to jedynie za lifting.
Z zauważalnych zmian na zewnątrz od razu rzuca się w oczy przeprojektowany przedni zderzak z wbudowanymi światłami w technologii LED do jazdy dziennej oraz nieco większa w stosunku do modelu sprzed liftingu atrapa chłodnicy. Zarys tylnych reflektorów również uległ delikatnej zmianie. Testowany egzemplarz był doposażony, a raczej upiększony, opcjonalnym pakietem AMG. Tak ubrana klasa C prezentuje się elegancko i dostojnie, a zarazem sportowo. Ładne 17-calowe felgi idealnie komponują się z ogólna sylwetką auta jednak sławetny i opisywany już chyba wszędzie stan naszych dróg skutecznie daje im się we znaki.
Zostawiając stan polskich dróg w spokoju otwieram drzwi i wskakuje prosto za kierownice testowanej gwiazdy. Materiały użyte do wykończenia wnętrza, ich jakość oraz spasowanie są na typowym dla aut klasy premium poziomie, czyli bardzo dobre. Musiałbym być chyba jakimś zadufanym w sobie estetą żeby przyczepić się do faktury skórzanej tapicerki czy też aluminiowych wstawek pojawiających się gdzieniegdzie. Jedynie kolorystyka i ogólna grafika wyświetlacza systemu Command nie wszystkim może przypaść do gustu no ale przecież ”de gustibus non est disputandum”.
Sam system Command Online który znalazł się na pokładzie testowanego egzemplarza zasługuje na same pochwały. Po krótkim zapoznaniu i ogólnym przyjrzeniu się co i jak z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że obsługa wszystkich jego opcji jest banalnie prosta. Centralne pokrętło umieszczone na tunelu środkowym między przednimi siedzeniami jest bardzo wygodne i co równie ważne intuicyjne w użyciu.
Również wszystkie przełączniki i guziczki znajdujące się na konsoli centralnej służące m. in. do obsługi radia, klimatyzacji czy uruchamiania opcji podgrzewania bądź wentylowania przednich siedzeń zostały rozsądnie rozmieszczone. A propos przednich siedzeń - te wyglądające na pierwszy rzut oka bardzo niepozornie i całkiem zwyczajnie. Jednak fotele są, mówiąc kolokwialnie ”wypasione”. Podczas dłuższych podróży zapewniają naprawdę wysoki komfort w żaden sposób nie męcząc kręgosłupa bądź czterech liter. Natomiast przy dynamicznej jeździe dostatecznie podpierają ciało w ciasnych zakrętach.
Tylnej kanapie trudno także cokolwiek zarzucić jeśli weźmiemy pod uwagę komfort podróżowania, jednak nieco bardziej wyrośnięte osoby mogą narzekać na zbyt małą ilość miejsca szczególnie w okolicy kolan. O braku miejsca ciężko jest mówić w przypadku wolnej przestrzeni nad głowami. Pomimo zastosowania szklanego, panoramicznego dachu czupryny wszystkich pasażerów będą bezpieczne. Pozostając jeszcze przy temacie praktyczności warto wspomnieć o całkiem pokaźnym bagażniku o pojemności 475 litrów.
A co znajduję się po przeciwległej stronie ”kufra”, czyli pod maską? Oznaczenie C200 mogłoby sugerować jednostkę napędową o pojemności 2,0 litrów, jednak w tym przypadku ”200” za nazwą modelu oznacza wariant mocy silnika. Czy wobec tego 200 oznacza liczbę koni mechanicznych? Nie. Koniec tych dość zagmatwanych zgadywanek. Pod maską Mercedesa C200 pracuje benzynowy silnik o pojemności 1,8 litra i mocy 184 KM.
Nieco ponad 100 KM uzyskiwanych z jednego litra pojemności skokowej nie jest zasługą znanego z poprzednich generacji klasy C kompresora. Nie jest to oczywiście jednostka wolnossąca jednak popularna sprężarka mechaniczna została zastąpiona turbosprężarką. W efekcie otrzymujemy wspomniane wyżej 184 KM oraz 270 Nm momentu obrotowego dostępne w zakresie od 1800 do 4600 obr./min.
Suche dane fabryczne mówią o 7,8 sekundy potrzebnych aby auto pędziło z prędkością 100 km/h, jednak od samych wartości przyspieszeń ważną i dającą naprawdę sporo frajdy rzeczą jest to jak auto się prowadzi. Wielowahaczowe zawieszenie sprawdza się idealnie zarówno podczas powolnego cruisingu po mieście jak i dynamicznej jazdy po krętych drogach. Tylny napęd w połączeniu z naprawdę świetnie wyważonym wspomaganiem kierownicy sprawiają że jazda tym Mercedesem sprawia wiele przyjemności, a C-klasa dosłownie połyka każdy pokonywany zakręt.
Testowany egzemplarz został wyposażony w 7-biegową automatyczną przekładnie 7G-Tronic, która idealnie komponuje się z opisywaną nieco wcześniej jednostką napędową. Praca tego automatu jest praktycznie niezauważalna, a wszystkie przełożenia wybierane są bardzo płynnie i bez jakiegokolwiek szarpnięcia. Osobom o nieco gorętszym temperamencie może przeszkadzać zbyt wolna reakcja skrzyni na kickdown za to swoistą rekompensatą będzie możliwość manualnej zmiany przełożeń przy pomocy łopatek umieszczonych przy kierownicy.
Jednego jednak bardzo nie lubię niemalże w każdej skrzyni automatycznej. Nie jest to wina samej skrzyni, a raczej systemu który moim zdaniem w połączeniu z automatami nie powinien być oferowany. O jaki system chodzi i dlaczego tak bardzo on mi przeszkadza? Oferowany w coraz większej ilości aut popularny oszczędzacz paliwa w postaci elektronicznego i ekologicznego anioła stróża wyłączającego silnik na każdym postoju zagościł również do klasy C.
Samo gaszenie jednostki napędowej i jej ponowny rozruch w samochodach z manualną skrzynią biegów już dawno przestał mnie drażnić. Stajemy na światłach, wrzucamy bieg jałowy - silnik gaśnie. Wciskamy sprzęgło - silnik odpala, wrzucamy pierwszy bieg, jedziemy. Wszystko wygląda bardzo zgrabnie. W przypadku skrzyń automatycznych cała sytuacja ma nieco inny przebieg. Stajemy na światłach, silnik gaśnie - my trzymamy nogę na hamulcu. Zapala się zielone - puszczamy hamulec, auto chce ruszyć do przodu ale w tym samym czasie silnik dopiero się uruchamia. W efekcie delikatny start jest praktycznie niewykonalny. Za każdym razem autem lekko szarpie wprzód. W innej sytuacji próbując skręcić w lewo na ruchliwym skrzyżowaniu silnik zgaśnie przy zatrzymaniu się przy osi jezdni i oczekiwaniu aż przejadą inne pojazdy znajdujące się na drodze z pierwszeństwem. Marudzę? Być może, ale jakoś nie lubię stać na środku skrzyżowania z wyłączonym silnikiem. Na całe szczęście tryb ECO można wyłączyć jednym guzikiem na konsoli środkowej. Szkoda tylko że przy każdym ponownym uruchomieniu auta z uporem maniaka Start&Stop znów się aktywuje.
Nie muszę chyba nikomu mówić że podczas całego testu tryb ECO prawie nigdy nie był włączony. Bez pomocy tego elektronicznego wynalazku auto spaliło średnio niespełna 10 litrów na każde 100 km. W mieście przy włączonej klimatyzacji wynik ten podskoczy o około 2 litry, natomiast jeżdżąc po trasach szybkiego ruchu bez większych wyrzeczeń uda się zejść poniżej 8 litrów.
Nie odkryję Ameryki twierdząc że gwiazdy zawsze były drogie . Ceny Mercedesa C200 z ręczną, 6-biegową przekładnią zaczynają się od 133 200 zł. Koszt testowanego egzemplarza? Blisko 220 tysięcy złotych. Co tak wywindowało cenę wyjściową? Bardzo bogata lista opcji dodatkowych, z których dosłownie wszystkie zostały wepchnięte do naszego Mercedesa. Cóż, członkostwo w klasie premium kosztuje.
Wracając do samego początku tego tekstu stwierdzam że facelifting nowej klasy C wyszedł temu autu zdecydowanie na dobre. Zmiany stylistyczne, jakość użytych materiałów oraz łatwość obsługi tworzą obraz niemalże idealnego sedana klasy wyższej. W tym Mercedesie dosłownie wszystko jest na najwyższym poziomie tak samo jak u prawdziwej gwiazdy z klasą.
Testowany egzemplarz: Mercedes C200 BlueEFFICIENCY
Silnik i napęd:
Typ: R4 Turbo
Rodzaj paliwa: Benzyna
Ustawienie: Poprzeczne
Rozrząd: DOHC 16V
Objętość skokowa: 1796 cm[sup]3[/sup]
Stopień sprężania: 9,3:1
Moc maksymalna: 184KM (przy 5250 rpm)
Moment maksymalny: 270 Nm (1800-4600 rpm)
Objętościowy wskaźnik mocy: 102 KM/l
Skrzynia biegów: 7-biegowa, automatyczna 7G-Tronic
Typ napędu: Tylny (RWD)
Hamulce przednie: Tarczowe, wentylowane
Hamulce tylne: Tarczowe, wentylowane
Zawieszenie przednie: wielowahaczowe
Zawieszenie tylne: wielowahaczowe
Układ kierowniczy: zębatkowy (wspomagany)
Koła, ogumienie przednie: 17” 225/45 R17
Koła, ogumienie tylne: 17” 245/40 R17
Masy i wymiary:
Typ nadwozia: Sedan
Liczba drzwi: 5
Współczynnik oporu Cd (Cx): 0,31
Masa własna: 1425 kg
Stosunek masy do mocy: 7,74 kg/KM
Długość: 4591 mm
Szerokość: 1770 mm
Wysokość: 1447 mm
Rozstaw osi: 2760 mm
Rozstaw kół przód/tył: 1549/1552 mm
Test zderzeniowy EuroNCAP: 5 Gwiazdek
Osiągi:
Przyspieszenie 0-100 km/h: 7,8 s
Prędkość maksymalna: 237 km/h
Zużycie paliwa (miasto): 12l/100km
Zużycie paliwa (mieszane): 10l/100km
Zużycie paliwa (trasa): 8l/100km
Pojemność zbiornika paliwa: 59 l
Emisja CO2: 154 g/km
Pojemność bagażnika: 475 l
Cena: od 133 200 zł
[block position="inside"]7545[/block]