Mechanicy radzą jak kupić dobre auto: nie patrz na typowe usterki - licz pieniądze
Wybierając dla siebie używane auto, warto spojrzeć na problem szerzej, niż tylko przez pryzmat potencjalnych usterek i powtarzanych stereotypów. Mechanicy ProfiAuto Serwis dają kilka wskazówek, których zazwyczaj nie bierze się pod uwagę.
24.03.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:49
Mechanicy w pierwszej kolejności przestrzegają przed nadmiernym przejmowaniem się usterkami, o których można czytać w różnych poradnikach. Dlaczego? Ponieważ warto je najpierw policzyć.
Przykładowo: kiedy silnik "bierze" olej, wydaje się, że to bardzo kłopotliwa usterka, ale wbrew pozorom wystarczy tego oleju dolewać. Z taką "naprawą" poradzi sobie każdy i nie trzeba odwiedzać warsztatu. A koszty? Wbrew pozorom są niewielkie.
- Jeśli taki silnik bierze 0,5 l/1000 km, oznacza to 5 l/10 000 km. To tak, jakby zrobić w roku jedną wymianę więcej, ale bez filtra i robocizny – mówi ekspert ProfiAuto Adam Lehnort.
A w przeliczeniu na złotówki? Raz na 10 tys. km to ok. 150 zł. Dla wielu to oznacza taki wydatek raz w roku. Zwykłe podłączenie auta do komputera w celu sprawdzenia błędów bywa droższe.
Mechanicy podają też przykład z drugiej strony – "drobną usterkę" w postaci awarii sondy lambda. Sprawdzenie ceny części to nie wszystko. Takie elementy jak czujniki (a sonda jest czujnikiem) nie zawsze działają poprawnie jako zamiennik. Ponadto – czujniki nie podlegają zwrotowi. W przypadku sond doświadczenie podpowiada, że tylko oryginały pracują poprawnie. Ewentualnie części OEM, czyli oryginalne części bez logo producenta samochodu. A takie bywają drogie.
Nie za ile, ale czy w ogóle jest
Niekiedy problemem jest nie cena, ale dostępność części. Można się zdziwić, jak bardzo ich brakuje, zwłaszcza od wybuchu pandemii producenci. Dziś warsztaty samochodowe borykają się z niedoborami nie tylko oryginałów, ale i zamienników
- Jeśli nie jest to marka bardzo popularna, nie wszystko da się kupić od ręki, a niektóre elementy są dostępne tylko w ASO, co będzie wiązało się z wysokimi kosztami. Jeszcze gorzej, kiedy kupujemy sportową lub terenową odmianę popularnego na rynku modelu. Konia z rzędem temu, kto znajdzie amortyzatory do alfy romeo crosswagon lub pogodzi się z ich kosztem do prawie 20-letniego subaru forestera z samopoziomowaniem – mówi Adam Lehnort, ekspert ProfiAuto.
Mechanicy ProfiAuto podkreślają również, że czasami "typowe wady" nie są tak straszne, jak się wydaje. Posługują się moim ulubionym przykładem – silnikiem Renault 1.5 dCi. Jeśli wiemy, że panewki to klasyczny problem, po zakupie można je zweryfikować, a nawet wymienić stosunkowo niedrogo ze względu na dostępność tanich części.
- Polscy mechanicy bardzo szybko rozwiązują typowe problemy, które powszechnie nazywamy wadami. Jeśli oddamy auto do dobrego warsztatu, można skorzystać z takiej wiedzy, a nawet wprost zapytać, czy po zakupie trzeba coś zrobić ponad zwykły serwis. A potem tylko cieszyć się bezawaryjną jazdą – wskazuje Adam Lehnort.
To samo może dotyczyć tzw. typowych usterek, jak na przykład "padające" cewki zapłonowe w benzynowych silnikach Renault, które można kupić w cenie 400 zł za komplet. To dużo? Sprawdźcie ceny do innych silników – niekiedy jedna cewka kosztuje więcej, jeśli w ogóle jest dostępna.
Kolejnym przykładem może być druga typowa usterka tych jednostek, czyli koło zmiennych faz rozrządu.
- Na samym początku było dostępne tylko w ASO i to na zamówienie, a cena nie schodziła poniżej 1200 zł. Dopiero kiedy mechanicy nie mieli już wątpliwości, że winowajcą nietrzymania obrotów przy odpalaniu jest KZFR, element ten zaczął systematycznie tanieć aż do osiągnięcia dzisiejszej ceny. Obecnie zaleca się jego wymianę przy każdej wymianie rozrządu. Tak oto duża wada silnika z czasem stała się jego drobną przypadłością - mówi ekspert ProfiAuto.
Zużycie paliwa ważniejsze niż się wydaje
Mechanicy ProfiAuto wskazują na korzyści płynące z nowoczesnych technologii pozwalających oszczędzać paliwo. Samochody czy silniki znane jako proste i trwałe często spalają dużo paliwa, a te bardziej awaryjne mniej. Tu też warto wziąć kalkulator w dłoń.
- Porównajmy dwa silniki – mówi Adam Lehnort. - Dobry pali 10 l/100 km, a ten bardziej skomplikowany, ale oszczędny 8 l/100 km. Różnica to ok. 13-14 zł/100 km przy obecnych cenach paliwa. Po 10 tys. km to 1300-1400 złotych. Czy naprawdę ten "gorszy", ale oszczędniejszy silnik zepsuje się rocznie na taką kwotę? Z kolei jeśli przez trzy lata nic się nie zepsuje, w kieszeni zostanie ok. 4000 złotych – wskazuje mechanik.
Młodsze auto lepsze? Nie dla każdego
Mechanicy zauważają też, że Polacy kupują coraz częściej samochody za pieniądze, które mają, ale takie, na których naprawy ich nie stać. Zbyt młody rocznik czy zbyt wysoka klasa auta może być "strzałem w kolano", kiedy coś się zepsuje.
- Polacy kupują na siłę młodsze samochody, a nierzadko nie stać ich na naprawy- wskazuje Adam Lehnort. - Jeśli budżet na zakup auta jest na pograniczu generacji, warto poszukać nieco starszego egzemplarza wcześniejszej generacji, z większym przebiegiem, niż kupować najtańsze auta z nowszej. Przebieg też nie zawsze jest sprzymierzeńcem, bo w aucie, które więcej stało niż jeździło, niektóre poważniejsze usterki mogą się dopiero ujawnić, a zadbany egzemplarz z większym przebiegiem ma choroby wieku dziecięcego już za sobą – komentuje ekspert ProfiAuto.