Maserati Ghibli Hybrid debiutuje z 4‑cylindrowym silnikiem i miękką hybrydą

Zapowiadane od dawna pierwsze hybrydowe maserati doczekało się oficjalnej premiery. Ci, którzy liczyli na solidną dawkę elektryfikacji, mogą czuć się zawiedzeni. Pod maską gości bowiem 4-cylindrowa 2-litrówka wspomagana nie silnikiem elektrycznym, lecz systemem miękkiej hybrydy.

Wizualnie niewiele się tu zmieniło, choć trzeba przyznać, że mimo upływu lat Ghibli wciąż wygląda dobrze.
Wizualnie niewiele się tu zmieniło, choć trzeba przyznać, że mimo upływu lat Ghibli wciąż wygląda dobrze.
Źródło zdjęć: © mat. prasowe
Aleksander Ruciński

16.07.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:54

Maserati chwali się, że Ghibli Hybrid jest pierwszym tego typu autem z trójzębem na masce oraz poważnym krokiem w celu całkowitej elektryfikacji marki w przyszłości. Wbrew wcześniejszym oczekiwaniom nie znajdziemy tu jednak hybrydy plug-in z wtyczką czy nawet klasycznego zestawu wykorzystującego dodatkowy silnik na prąd. Zamiast tego Włosi proponują miękką hybrydę.

Niezłe osiągi i niższa emisja spalin

Oznacza to 48-woltową instalację elektryczną, generator BLT odzyskujący energię podczas hamowania i zwalniania oraz mały akumulator, który ją magazynuje. Dodatkowy prąd jest następnie wykorzystywany do zasilania elektrycznego kompresora wspomagającego działanie 2-litrowego, 4-cylindrowego silnika z turbodoładowaniem.

Łączna moc takiego zestawu to 330 KM. To wystarcza, by przyspieszać do setki w 5,7 sekundy i rozpędzać się do 255 km/h. A wszystko to przy średniej emisji spalin niższej o 25 proc. w stosunku do benzynowego V6 i średnim obiecywanym spalaniu na poziomie nieco ponad 7 l/100 km.

Obraz
© mat. prasowe

Obecność rozwiązań z zakresu ekologii nie oznacza jednak rezygnacji ze sportowego charakteru. Kierowca nadal ma bowiem do dyspozycji szybką, 8-stopniową przekładnię automatyczną i tylny napęd z mechanizmem różnicowym o ograniczonym uślizgu.

Co więcej, mimo 4-cylindrowego silnika Ghibli ma brzmieć jak prawdziwe maserati. I to bez elektronicznych sztuczek w postaci dodatkowych generatorów dźwięku. Odpowiednią barwę i natężenie osiągnięto podobno wyłącznie dzięki modyfikacjom wydechu.

Wizualnie bez większych zmian

Obecna generacja Ghibli jest z nami już 7 lat, więc przy okazji premiery wersji Hybrid spodziewaliśmy się większego faceliftingu. Maserati jednak ograniczyło się głównie do detali, takich jak nowa atrapa chłodnicy czy tylne lampy wykorzystujące świetlne pasy LED w kształcie bumerangów nawiązujących do starszych modeli marki, jak chociażby 3200GT.

Charakterystyczne dla odmiany Hybrid są też niebieskie wstawki we wlotach powietrza, w okolicach logo marki oraz na zaciskach hamulców - to wyróżniki, dzięki którym już z daleka poznacie wersję z 2-litrowym silnikiem i miękką hybrydą. Dopełnienie tych detali stanowi też nowy, szary lakier z drobinkami aluminium nazwany Grigio Evoluzione.

Współczesne multimedia to największa nowość we wnętrzu

Niebieskie wstawki w postaci przeszyć goszczą też w kabinie doposażonej w zupełnie nowy, szybki system multimedialny z bezramkowym, dotykowym ekranem o przekątnej 10,1 cala i obsługujący Amazon Alexę i Google Asystenta.

Jest też nawigacja na żywo oraz stała łączność z siecią pozwalająca kontrolować funkcje pojazdu zdalnie za pomocą aplikacji na smartfona. Co jednak ucieszy tradycjonalistów - Maserati pozostało przy analogowych zegarach, które tylko odświeżono.

Obraz
© mat. prasowe

Dlaczego nie pełna hybryda?

Podczas oficjalnej premiery Ghibli Hybrid przedstawiciele Maserati przyznali, że firma rozważała stworzenie zaawansowanej hybrydy plug-in, lecz na razie zrezygnowano z takiego rozwiązania. Oficjalny powód to duże i ciężkie akumulatory, które mogłyby wpłynąć na zaburzenie sportowego charakteru maserati.

Nieoficjalnie natomiast można się domyślać, że Włosi, którzy obecnie nie są w najlepszej kondycji finansowej, szukali jak najprostszego i najtańszego rozwiązania pozwalającego obniżyć emisję spalin, a takim jest z pewnością system miękkiej hybrydy.

Pierwsze egzemplarze Ghibli Hybrid będzie można zamawiać już we wrześniu. W salonach auta pojawią się natomiast przed końcem roku. Ile trzeba będzie za nie zapłacić? Na razie jest to tajemnicą.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/19]
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)