Lexus LC500 doczekał się otwartej wersji. Jest równie piękna co coupé
Kabriolety z każdym kolejny rokiem tracą na popularności. Coraz mniej ludzi kupuje auta bez dachu. Szczególnie dotyczy to niższych segmentów rynku. Na szczęście marki premium nadal mają się dobrze, czego świetnym przykładem jest nowy Lexus LC500 Cabrio.
20.11.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:18
LC500 z zamkniętym nadwoziem coupé zadebiutował w 2016 roku. Trzy lata później, podczas styczniowego salonu w Detroit zaprezentowano koncepcyjną wersję bez dachu. Dziś, 20 listopada 2019 roku poznaliśmy natomiast jej produkcyjny odpowiednik, który ma wszelkie szanse, by dorównać popularnością zamkniętej odmianie.
Nowy kabriolet Lexusa wygląda pięknie zarówno z dachem, jak i bez niego. Zgodnie ze współczesną modą Japończycy nie zdecydowali się na sztywną i ciężką konstrukcję. Zamiast niej dostajemy eleganckie, miękkie poszycie, zamontowane na automatycznie składającym się stelażu. Cały proces otwierania/zamykania trwa około 15 sekund i może odbywać się podczas jazdy z prędkością nie większą niż 50 km/h.
Klienci mogą zdecydować się na czarny lub beżowy materiał, tak by jak najlepiej dopasować barwę dachu do lakieru nadwozia. Do wyboru jest 10 kolorów, z których każdy podkreśla ostre, zdecydowane linie LC500. Choć od premiery modelu minęło już kilka lat, nadal wygląda on świeżo i zapewne będzie tak jeszcze przez długi czas.
Jak przystało na luksusowy kabriolet, w kabinie znajdziemy wiele dodatkowych systemów mających zapewnić jak największy komfort podróżowania także ze schowanym dachem. Na pokładzie oprócz strefowej, automatycznej klimatyzacji nie brakuje także podgrzewanych foteli z nawiewami na szyję, czy podgrzewanej kierownicy.
Inżynierowie przygotowali też kilka usprawnień aerodynamicznych mających na celu obniżenie poziomu hałasu i zawirowań spowodowanych wiatrem opływającym nadwozie podczas szybkiej jazdy. A LC500 potrafi pojechać naprawdę emocjonująco. Wszystko za sprawą 5-litrowego silnika V8, który generuje 477 KM mocy i 539 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Za przeniesienie napędu na tylne koła odpowiada 10-stopniowa przekładnia automatyczna. Sprint do setki zajmuje kabrioletowi mniej niż 5 sekund, a prędkość maksymalna przekracza 250 km/h. A wszystko to z wiatrem we włosach. Na razie nie wiemy kiedy dokładnie wersja Cabrio pojawi się w Europie, ani ile będzie kosztować. Biorąc jednak pod uwagę, że za coupé trzeba wyłożyć 569 tysięcy złotych, celujemy w kwotę ponad 600 tysięcy.