Kupił kradzionego sprintera i rozbitka z Niemiec. Ambitne plany pokrzyżowała policja

Okazało się, że auto pochodzi z kradzieży.
Okazało się, że auto pochodzi z kradzieży.
Źródło zdjęć: © fot. policja
Aleksander Ruciński

01.04.2021 11:11, aktual.: 16.03.2023 14:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Choć mogłoby się wydawać, że przebijanie numeru VIN to relikt ubiegłej epoki, wciąż nie brakuje odważnych, którzy próbują w ten sposób "legalizować" kradzione auta. Przykładem może być akcja KWP w Bydgoszczy, przeprowadzona w ostatnich dniach na terenie Ciela.

33-latek z Ciela kupił dwa auta, by zrobić z nich jedno. Plany pokrzyżowała mu jednak bydgoska policja, która - w związku z podejrzeniem nielegalnej działalności - przeszukała jedną z posesji w kujawsko-pomorskim Cielu.

Kryminalni zabezpieczyli części niewiadomego pochodzenia, a przy okazji dokonali ciekawego odkrycia. Był nim dostawczy mercedes o wartości około 150 tys. zł, wcześniej skradziony na terenie Poznania. Dzięki ekspertyzie biegłego z dziedziny mechanoskopii, która wykazała widoczne ślady ingerencji w numer VIN i tabliczkę znamionową, udało się ustalić prawdziwe pochodzenie auta.

Jak się okazało, właściciel posesji próbował "zalegalizować" sprintera, przebijając w nim numery na pochodzące z innego egzemplarza - "rozbitka" sprowadzonego z Niemiec. Policja zatrzymała dowody w postaci pojazdu oraz części zamiennych, a właściciel posesji usłyszał zarzuty umyślnego paserstwa. Za popełnione przewinienia może mu grozić kara pozbawienia wolności.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (5)
Zobacz także