Kolejny dzień strajków w USA. Biden apeluje do koncernów i związkowców
W Stanach Zjednoczonych rozpoczęły się największe od dziesięcioleci strajki branży motoryzacyjnej. W obliczu kryzysu, który może się odbić na całym przemyśle, interwencję podjął prezydent Joe Biden.
16.09.2023 | aktual.: 16.09.2023 11:10
O strajkach w USA mogliście już niejednokrotnie przeczytać na naszym portalu. W ogromnym skrócie związek pracowników UAW w obliczu wygasających kontraktów pracowników postanowił postawić nowe żądania producentom zaliczanym do Wielkiej Trójki z Detroit — General Motors, Ford i Stellantis (Chrysler). Brak porozumienia, mimo długich negocjacji, doprowadził do rozpoczęcia strajków.
W wyniku rozpoczęcia protestów stanęły trzy fabryki: GM w Wentzville, Forda w Wayne oraz Stellantis w Toledo, które łącznie zatrudniały niemal 13 tys. pracowników. Teraz wyszli oni na ulice, walcząc o wyższe płace i benefity — chociażby o płatny urlop czy większe wsparcie emerytalne. Wielka Trójka oskarża UAW o brak woli w dojściu do porozumienia, chociaż propozycja obu stron mocno się rozmijają.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Każdy tydzień strajku ma kosztować producentów nawet 500 mln dolarów, a przecież każdy dzień bez produkcji aut będzie rzutować na marki miesiącami. Mimo pewnej górki wyprodukowanych aut, dealerzy już teraz zaczynają brać pod uwagę trudności związane ze strajkiem. Obu stronom zresztą powinno teraz zależeć na znalezieniu kompromisu.
Na razie jednak protestujący wyszli na ulice miejsca, które jest centrum przemysłu motoryzacyjnego w USA — Detroit. A wszystko to w trakcie najważniejszych w Ameryce Północnej targów Detroit Auto Show.
Strajki są obecnie jednym z najgorętszych tematów w USA i nic dziwnego, że na ich temat postanowił wypowiedzieć się prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe BIden. Chociaż nawołuje do spotkania się skonfliktowanych stron wpół drogi, podkreśla przy okazji, że rozumie on perspektywę pracowników wymagających podwyżek w obliczu rekordowych zysków koncernów.