50 skradzionych aut, w tym chargery i challengery hellcat. Chuligani w USA wykorzystują zamieszki

Chuligani, wykorzystując zamieszanie spowodowane zamieszkami w Stanach Zjednoczonych, włamali się do jednego z dealerów grupy FCA. Wśród skradzionych aut były m.in. sportowe odmiany Hellcat modeli Charger i Challenger. Sytuacji nie poprawia fakt, że właściciel salonu musi na razie szukać swoich aut na własną rękę.

50 skradzionych aut, w tym chargery i challengery hellcat. Chuligani w USA wykorzystują zamieszki
Filip Buliński

02.06.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:21

Zamieszki wywołane kontrowersyjnym zatrzymaniem i zabiciem czarnoskórego mężczyzny trwają w Stanach Zjednoczonych od wielu dni i rozlały się już niemal na cały kraj. Sytuacji nie poprawia fakt, że wśród protestujących znalazło się dużo chuliganów, którzy wykorzystują zamieszanie do plądrowania okolicznych sklepów i punktów usługowych.

Jednym z poszkodowanych jest m.in. Carlos Hidalgo, właściciel salonu sprzedającego chryslery, dodge, jeepy i ramy w San Leandro w stanie Kalifornia. Jak wynika z relacji lokalnej stacji CBS Local SF, łącznie skradziono ok. 50 pojazdów. Wiele z nich to chargery i challengery w sportowej wersji SRT Hellcat. Auta dysponują ogromnymi, 6,2-litrowymi V8-kami o mocy ponad 700 KM.

Z relacji wynika, że Hildago widząc chuliganów plądrujących sklep Nike’a znajdujący się po drugiej stronie ulicy, polecił pracownikom ustawić swego rodzaju barykadę z samochodów stojących na placu. Niestety zdało się to na nic. Bandyci włamali się do salonu, a następnie do sejfu, skąd zabrali kluczyki do nowych pojazdów.

Odjeżdżając nieszczególnie przejmowali się stanem aut, taranując stojące obok pojazdy i paląc gumę zaraz po ruszeniu. W mediach społecznościowych nie brakowało filmów, przedstawiających cały proceder. Jeden ze złodziei wyjechał samochodem stojącym w salonie, taranując przeszklone drzwi. Wśród skradzionych chargerów, znalazła się także wyjątkowa wersja Widebody Daytona 50th Anniversary Edition, warta 91 tys. dolarów (ok. 356 tys. zł).

Hildago pokłada nadzieję w nadajnikach GPS zainstalowanych w autach. Dzięki temu będzie można namierzyć skradzione pojazdy i je odzyskać. Niestety na razie właściciel salonu musi działać na własną rękę. Jak wyznał wspomnianej stacji, zgłosił sprawę na policję, ale ta chwilowo zajęta jest tłumieniem zamieszek. Diler skomentował grabież jako bolesny cios po problemach związanych z pandemią koronawirusa, który odczują przede wszystkim pracownicy salonu.

Podobnych sytuacji jest więcej

Całe zajście przypomina nieco akcję ze słynnego filmu "60 sekund". Przykre jest jednak to, że wydarzenia miały miejsce naprawdę. Podobne sytuacje wydarzyły się w innych miastach – w Oakland, złodziej, taranując przeszklone drzwi, ukradł z salonu hondę cr-v.

W tym samym mieście, po włamaniu do salonu Mercedesa, wandale uszkodzili stojące tam pojazdy, podpalając m.in. sportowego amg gt. Podobna sytuacja dotknęła kilka salonów Toyoty w Santa Monice czy Nevadzie. Chuligani nie ograniczali się wyłącznie do samochodów — w okolicy Bay Area doszło nawet do kradzieży policyjnego konia.

Źródło artykułu:WP Autokult
DodgeHondaMercedes-Benz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)