Kary nawet dla pasażerów. Zapowiadane przepisy już gotowe
Rząd opublikował projekt nowelizacji przepisów, mającej poprawić bezpieczeństwo na drogach. To wielka inicjatywa trzech ministerstw, a środki skierowane przeciwko piratom drogowym i uczestniczącym w ulicznych wyścigach są tak ostre, jak nigdy dotąd. Za te ostatnie karany ma być nawet pasażer.
W listopadzie 2024 r. podczas wspólnej konferencji prasowej ministrowie sprawiedliwości, infrastruktury i spraw wewnętrznych zapowiedzieli duże zmiany w przepisach o ruchu drogowym i przyjęcie surowych rozwiązań wobec tych, którzy narażają zdrowie i życie innych uczestników ruchu. Teraz rząd przechodzi od słów do czynów. Opublikowano właśnie projekt nowelizacji przepisów. Planowane zmiany można podzielić na te, które będą dotyczyły zwykłych kierowców, jeśli rażąco złamią przepisy, a także na te skierowane przeciwko uczestnikom ulicznych wyścigów. Zacznijmy od tych pierwszych.
Zmiany dla zwykłych kierowców
Masz "ciężką nogę"? Jeśli tak, to najwyższy czas, by zmienić przyzwyczajenia, bo nowelizacja przepisów za ekstremalnie szybką jazdę przewiduje naprawdę dotkliwe kary. Zgodnie z projektem nowelizacji od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności ma grozić osobie, która "(…) prowadzi pojazd mechaniczny w sposób rażąco naruszający zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, zagrażając swoim zachowaniem bezpieczeństwu innej osoby i z prędkością większą od dopuszczalnej:
- o co najmniej połowę na autostradzie lub drodze ekspresowej, a jeżeli prędkość ta została ograniczona znakiem drogowym – co najmniej dwukrotnie, albo
- co najmniej dwukrotnie - na innej drodze publicznej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Elektryczna Mazda 6e. Ale z tym ładowaniem to dajcie spokój, kto to widział
Oznacza to, że osoba, która np. przy dużym ruchu będzie jechała autostradą ponad 210 km/h lub drogą ekspresową ponad 180 km/h, lub zwykłą drogą krajową w obszarze zabudowanym ponad 100 km/h i stwarzała przy tym poważne zagrożenie, popełni przestępstwo i będzie mogła trafić do więzienia. Jak w uzasadnieniu informuje ustawodawca, formalnie oprócz nadmiernej prędkości będą musiały wystąpić dodatkowe przesłanki: "np. ignorowanie innych znaków poziomych albo pionowych, częste, nieuzasadnione zmienianie pasa jazdy, czy prowadzenie pojazdu, który sam z siebie stwarza zagrożenie bezpieczeństwa, np. ze względu na odpadające elementy".
Co ważne, w opublikowanej nowelizacji nie zawarto zapowiadanego w listopadzie zaostrzenia zasad zatrzymywania prawa jazdy na trzy miesiące. Obecnie dzieje się tak, gdy kierowca, jadąc w obszarze zabudowanym, przekroczy prędkość o ponad 50 km/h. W listopadzie zapowiedziano, że prawo jazdy ma być zatrzymywane na trzy miesiące również za przekroczenie o ponad 50 km/h limitu poza obszarem zabudowanym – na jednojezdniowej drodze dwukierunkowej. Brak tego zapisu w projekcie nowelizacji nie musi jednak oznaczać, że rząd wycofuje się z tej zmiany. Jak czytamy w uzasadnieniu, niektóre nowości mają zostać wprowadzone osobnymi przepisami. Tak może być więc i w tym przypadku.
Kary za alkohol
Nowelizacja zaostrzy kurs wobec pijanych kierowców. Obecne przepisy przewidują, że przepadek pojazdu jest obligatoryjny, jeśli prowadzi go osoba mająca przynajmniej 1,5 prom. alkoholu we krwi. W myśl nowelizacji sąd będzie mógł orzec przepadek pojazdu już wtedy, gdy policja przyłapie kierowcę, mającego od 0,5 prom do 1,5 prom. Powyżej tej wartości – jak obecnie – przepadek będzie obligatoryjny.
Ważny jest jeszcze jeden szczegół. Dziś art. 44b Kodeksu karnego mówi jedynie o przepadku pojazdu prowadzonego przez pijaną osobę w ruchu lądowym. Nowe przepisy przewidują, że "sąd orzeka przepadek pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym". W praktyce będzie to oznaczało, że swoją własność straci np. pijany sternik.
Zaskoczeniem jest jednak to, że nowelizacja likwiduje przepadek równowartości pojazdu, jeśli mocno pijany kierowca prowadzi cudzy samochód. Po zmianach, zamiast przepadku równowartości ma obowiązywać świadczenie finansowe, którego wysokość określi sąd. Dolna granica ma wynosić 5000 zł.
Ponadto w przypadku kierowców, którzy zostali przyłapani na prowadzeniu przy zawartości alkoholu przekraczającej 1,5 prom. we krwi, zmiany w Kodeksie karnym mają poważnie ograniczyć możliwość orzekania warunkowego zawieszenia kary pozbawienia wolności. Więcej pijanych kierowców będzie więc trafiało za kraty.
Dla łamiących zakazy prawdziwe kary
Nowelizacja zaostrza też konsekwencje dla kierowców, którzy łamią sądowe zakazy prowadzenia. Po zmianach w takim przypadku sąd będzie mógł orzec przepadek pojazdu. Ponadto sąd będzie musiał orzec dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, a także świadczenie pieniężne w kwocie nie mniejszej niż 10 tys. zł.
Walka z wyścigami i driftem
Jednym z powodów nowelizacji prawa od początku była chęć podjęcia realnej walki ze zjawiskiem ulicznych wyścigów. Co ważne, w nowelizacji przepisy zostały ukształtowane w taki sposób, że nawet za "wyścig spod świateł" będzie można bardzo poważnie odpowiedzieć.
Za uczestnictwo w ulicznym wyścigu będzie grozić od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Z taką samą karą będzie musiał liczyć się organizator nielegalnego wyścigu. Jeśli kierowca weźmie udział w nielegalnym wyścigu w czasie, gdy obowiązuje go zakaz prowadzenia, do więzienia będzie mógł trafić aż na 10 lat. Co więcej, nawet pasażer pojazdu biorącego w wyścigu może gorzko pożałować. Ma za to grozić grzywna. A czym według prawa ma być wyścig uliczny?
Nielegalnym wyścigiem samochodowym jest:
1) rywalizacja kierujących co najmniej dwoma pojazdami mechanicznymi w ruchu lądowym, z zamiarem pokonania określonego odcinka drogi w jak najkrótszym czasie i z naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, lub
2) celowe wprowadzenie pojazdu w poślizg lub doprowadzenie do utraty styczności z nawierzchnią chociażby jednego z kół pojazdu, wykonane w trakcie zgromadzenia zorganizowanego na otwartej ogólnodostępnej przestrzeni – odbywające się bez wymaganego zezwolenia.
I tu ważna uwaga. "Bez znaczenia dla oceny tego zachowania będzie fakt, czy dany wyścig został wcześniej zorganizowany/zaplanowany, czy też został przeprowadzony spontanicznie" – czytamy w uzasadnieniu. Jako nielegalny wyścig uznany będzie też taki spod świateł.
Przynajmniej 1500 zł kary przewiduje się za drift. W myśl nowych przepisów zaś driftuje ten, kto "(…) prowadzi pojazd mechaniczny, celowo wprowadzając go w poślizg lub doprowadzając do utraty styczności z nawierzchnią chociażby jednego z kół pojazdu". Jeśli driftowanie narazi na niebezpieczeństwo inne osoby, kara nie będzie mogła być niższa niż 2500 zł.
Projekt nowelizacji czeka teraz na czytania w Sejmie, gdzie musi zostać zaaprobowany, a następnie trafi pod rozwagę Senatu i prezydenta. Przepisy mają wejść w życie po 30 dniach od publikacji.