F1: Król jest jeden. Verstappen wyrównuje własny rekord
Grand Prix Stanów Zjednoczonych zdecydowanie mogło emocjonować od początku do końca. Nazwisko na pierwszym miejscu pozostaje jednak niezmienne - Max Verstappen wygrał w tym roku po raz 15.!
22.10.2023 | aktual.: 17.01.2024 15:47
Charles Leclerc, który startował do GP Stanów Zjednoczonych z pole position, nie zaliczył najlepszego startu. Natychmiastowo wykorzystał to Lando Norris, który w pierwszym zakręcie objął prowadzenie w wyścigu. Na walce Lewisa Hamiltona, George’a Russela i Maxa Verstappena w bardzo szerokim pierwszym zakręcie najlepiej wyszedł Carlos Sainz, który objął 3. pozycję.
Już po kilku okrążeniach widać było, że tempo wyścigowe Ferrari pozostawia wiele do życzenia. Norris konsekwentnie odjeżdżał Leclercowi, a Sainz stracił zyskane lokaty, zostając wyprzedzonym najpierw przez Hamiltona, a następnie przez Verstappena. Na 6. kółku Hamilton zabrał zaś Monakijczykowi drugą pozycję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyścig szybko zakończył za to Esteban Ocon, który zderzył się na pierwszym okrążeniu z Oscarem Piastrim. Australijczyk zresztą również nie ukończył rywalizacji.
Naprawdę kapitalnie jechał w tym wyścigu koronowany już 3-krotny mistrz świata, Max Verstappen. Holender startował z 6. miejsca, lecz błyskawicznie rozpoczął marsz w górę stawki. Już na 16. okrążeniu wskoczył na podium, zaś po zjeździe do alei serwisowej i nałożeniu nowego kompletu był jeszcze szybszy. Ostatecznie wyprzedził Norrisa (był to dla niego 100. wyścig w F1) na 28. okrążeniu, chociaż Brytyjczyk nie ułatwiał mu zadania.
W tym momencie walka o zwycięstwo właściwie się zakończyła, lecz za plecami Verstappena nadal było ciekawie. Po drugiej turze pit-stopów bardzo mocno zaatakował Lewis Hamilton, który ogumienie pośrednie zachował właśnie na ostatnie okrążenie. 7-krotny mistrz świata wyprzedził Norrisa i ruszył w szaleńczą pogoń za Verstappenem. Na mecie zabrakło mu zaledwie 1,8 sekundy - gdyby wyścig trwał kilka kółek dłużej, jego zwycięzca mógłby być inny.
Norris bezpiecznie dowiózł trzecią lokatę, lecz do kolejnych napięć doszło w Ferrari. Charles Leclerc był jedynym kierowcą, który przejechał wyścig, tylko raz zjeżdżając do boksu. Okazało się to bardzo złą decyzją i pod koniec rywalizacji Monakijczyk zleciał w dół stawki, za swojego team-mate’a Carlosa Sainza i Sergio Pereza, kończąc na 6. lokacie. Leclerc był, mówiąc delikatnie, dość niepocieszony.
Za Leclerkiem na metę wpadli George Russell (Mercedes), Pierre Gasly (Alpine), Lance Stroll (Aston Martin) oraz Yuki Tsunoda (AlphaTauri).
Verstappen zdobył za to swoje 15. zwycięstwo w sezonie i wyrównał swój rekord z 2022 r. Do końca sezonu zostały zaś jeszcze cztery rundy, więc okazji do wyśrubowania wyczynu będzie jeszcze kilka.