"Dramat" Suzuki. Chcieli odświeżyć Jimny, wyszedł hit, na który czas oczekiwania to ponad rok
Chcesz kupić nowego Suzuki Jimny'ego? Cóż, to nie będzie takie proste. W salonach można złożyć zamówienie, ale nie będzie na nim przewidywanej daty realizacji. Wiadomo tylko, że do końca roku auta nie będzie.
22.01.2019 | aktual.: 28.03.2023 12:03
Suzuki długo kazało czekać na czwartą generację Jimny'ego, a gdy już w końcu ją zobaczyliśmy i trafiła do salonów, okazuje się, że nie da się jej kupić. Serio. Pojedź do dowolnego salonu japońskiego producenta i kup Jimny'ego. Gwarantuję, że to skończy się niepowodzeniem. Niektórzy sprzedawcy wręcz nie przyjmują już zamówień. Nie chodzi tu o żadną wadę auta, wręcz przeciwnie. Samochód cieszy się takim zainteresowaniem, że nie wiadomo, kiedy będzie można je dostarczyć do klientów, którzy teraz ustawiają się w kolejce. Dowiedziałem się, że dotychczas do Polski przyjechało 175 egzemplarzy auta, a następne 62 są w drodze. Wszystkie są już zarezerwowane.
W jednym z salonów usłyszałem, że czas oczekiwania to rok. Inny mówił, że realnie trzeba nastawiać się na kilkanaście miesięcy. Kolejny diler otwarcie mówi, by uzbroić się w cierpliwość na przynajmniej dwa lata. Podobnie sytuacja wygląda w innych krajach. Popyt znacznie przerasta możliwości japońskiej fabryki w Kosai, gdzie powstaje nowy Jimny. Zresztą o problemach z dostępnością mówiło się jeszcze przed europejską premierą, ponieważ kolejki po Jimny'ego na rodzimym rynku były długie.
Zobacz także
Czysto teoretycznie - sytuacja powinna być odwrotna. Jimny jest absolutnym przeciwieństwem tego, co dzisiaj króluje na rynku. Gdyby Suzuki postawiło na obowiązujące trendy, czwarta generacja auta byłaby miejskim crossoverem z dużymi felgami, turbodoładowanym silnikiem i praktycznym wnętrzem z mnóstwem schowków. Tymczasem Jimny to surowa terenówka z wolnossącym motorem i bagażnikiem, do którego przy dobrych wiatrach można zmieścić dwa zeszyty.
Prawdopodobnie to właśnie w tej wyjątkowości należy doszukiwać się przyczyny sukcesu Suzuki. Nie bez znaczenia jest też wygląd małej terenówki. Szczególnie w kolorze Kinetic Yellow bliżej jej do zabawki niż poważnego auta, którym oczywiście jest. Co ważne, Jimny to ciągle samochód stworzony w pierwszej kolejności z myślą o terenie. Tam czuje się najlepiej, więc fani poprzednich generacji modeli na pewno nie będą zawiedzeni.
Zobacz także
Katalogowo nowy Jimny kosztuje przynajmniej 67 900 zł, ale jeśli dostępność auta się nie poprawi, wkrótce ceny na rynku wtórnym mogą wręcz... rosnąć. Czy tak będzie przekonamy się dopiero, gdy pierwsze sztuki trafią do klientów. Ja już miałem okazję przejechać się tym samochodem i wiem jedno. Nikt, kto go zamówił, nie będzie żałował.